Kolejna restauracja otwarta w Poznaniu. Od poniedziałku ma ich być 57

Biznes
Kolejna restauracja otwarta w Poznaniu. Od poniedziałku ma ich być 57
pixabay/nali_wike; Zdj. ilustracyjne
W trakcie otwierania restauracji nie interweniowała policja ani służby sanitarne

W niedzielne popołudnie w Poznaniu restauracja "Pierożek i Kompocik" zaczęła, wbrew obostrzeniom, zapraszać klientów do swojego lokalu. Według zapowiedzi restauratorów inicjujących akcję "poznańskie veto" w poniedziałek otwartych ma być łącznie 57 obiektów.

- Otwieramy się dla każdego i zapraszamy każdego. Mamy dosyć powolnej śmierci tego w co wkładamy całe nasze serca – powiedział w niedzielę po południu Natan Idczak z restauracji "Pierożek i Kompocik" w Poznaniu, która wbrew obostrzeniom zaczęła obsługiwać klientów w swoim lokalu.

 

Idczak dodał, że dotychczasowe dochody firmy z serwowania dań na wynos stanowią około 10 proc. zysku, jaki lokal przynosił przed lockdownem. - Już nie dajemy rady - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Handel na minusie. Grudniowy spadek zakupów w sklepach

 

Otwarcie lokalu na ul. Półwiejskiej było symboliczną inauguracją akcji "poznańskie veto" organizowanej przez Poznańską Izbę Gastronomii. Jej prezes Piotr Częstochowski przekazał, że w poniedziałek w całym mieście otwartych ma być łącznie 57 lokali. - Są to nie tylko restauracje, ale jest też kilka klubów, pubów, więc jest to szeroko rozumiana gastronomia - powiedział.

"To państwo nas okłamuje"

Przyznał, że obecnie w całym mieście otwartych dla klientów jest obecnie około 10 obiektów, których nazw nie chciał podać. "To były knajpy, które były gotowe, nie mogły czekać i otworzyły się przed pierwszym lutego. Od jutra ruszają kolejne" – zaznaczył przedsiębiorca.

 

Częstochowski podkreślił, że przedsiębiorcy, którzy mają obecnie 300-400 tys. zł długów nie obawiają się grożących im kar administracyjnych sięgających 30 tys. zł.

 

- To jest dopiero początek naszych działań. My się nie ugniemy. Nie przestraszycie nas mandatami. Jesteśmy gotowi na wszystkich, na kominiarzy, strażaków, policjantów, sanepid – zapraszamy. Drzwi są szeroko otwarte również dla was. Możecie usiąść i smacznie u nas zjeść, jak normalni ludzie – mówił do zebranych na inauguracji akcji.

 

Ocenił, że działania restauratorów otwierających swoje lokale są legalne. - To państwo nas okłamuje, to państwo łamie prawo. Od wszystkiego się odwołamy. (…) Według premiera Morawieckiego i jego zapewnień sprzed kilku tygodni oraz liczby zachorowań, która też jest wątpliwa, w którą nie do końca wierzymy, już dawno powinniśmy być w strefie żółtej. Strefy żółtej nie ma. Zostaliśmy po prostu po raz kolejny okłamani – powiedział.

Policja nie interweniowała

Częstochowski zwrócił uwagę, że klienci w restauracjach nie mogą siedzieć przy co drugim stoliku, a jednocześnie otwarte pozostają sklepy wielkopowierzchniowe. Zwracając się do rządzących zaznaczył, że latem ub. roku restauratorzy przygotowywali się do spełnienia wymogów przyjmowania gości w reżimie sanitarnym. - Chcieliśmy dialogu. I co wy robiliście tego lata? Jak wy się przygotowywaliście? Wyborami się zajmowaliście. A nikt nie myślał o nas – zaznaczył.

 

ZOBACZ: Czy pandemiczne restrykcje doprowadzą do rozpadu Konfederacji?

 

Restaurator Jakub Wilczyński ocenił, że rządzący utrzymują zakaz normalnej obsługi klientów w gastronomii, bo restauratorzy płacą 8 proc. stawki VAT. "To jest nieopłacalne dla nich. My nie mamy tak dużego lobby jak chociażby branża handlowa" – powiedział. W czasie swojego przemówienia Wilczyński podarł plakat z wizerunkiem premiera Morawickiego.

 

W trakcie inauguracji akcji i otwierania dla klientów restauracji "Pierożek i Kompocik" nie interweniowała policja ani służby sanitarne.

 

Rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu Cyryla Staszewska przekazała w niedzielę PAP, że do tej pory sanepid wszczął postępowania ws. otwarcia łącznie trzech restauracji i kawiarni na terenie miasta.

 

Sanepid zamknął klub taneczny

 

W czasie piątkowych i sobotnich kontroli lokali gastronomicznych i klubów nocnych sanepid potwierdził otwarcie klubu tanecznego przy ul. Paderewskiego.

 

- Kontrola została przeprowadzona w asyście policji. Pozostawiono właścicielom decyzję zamykającą lokal. Co do dalszych działań i czynności - decyzje będą podejmowane w poniedziałek - powiedziała Staszewska.

 

Właściciele po kontroli poinformowali, że decyzja inspekcji o zamknięciu lokalu została nieprawidłowo doręczona. "Klub podejmie wszelkie prawem przewidziane środki i działania celem obrony swoich praw oraz w trosce o praworządność w Polsce. Podkreślamy, że Sanepid w czasie kontroli nie stwierdził naruszenia wymagań sanitarnych. Mimo tego oddziały Policji podejmują nieuzasadnione działania siłowe. Sprzeciwiamy się temu stanowczo" - napisano w oświadczeniu.

 

ZOBACZ: Protest branży gastronomicznej. "Czarna polewka dla rządu"

 

Lokal przy ul. Paderewskiego reklamował sobotnią imprezę jako spotkanie dla ograniczonej liczby osób posiadających rezerwacje. Podkreślono, że klub będzie działał "w największym reżimie sanitarnym i zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego". Wnętrze miało być dezynfekowane w trakcie spotkania, a lokal miał być wyposażony w dozowniki z płynem do dezynfekcji. "Na terenie klubu obowiązuje nakaz noszenia maseczek. My jako klub nie mamy uprawnień do egzekwowania tego nakazu. Maseczki będą czekały w kasie klubu" - informowali właściciele.

bas/hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie