Szczepienie albo koniec współpracy. Dyrektor postawił ultimatum, dostał pogróżki

Polska
Szczepienie albo koniec współpracy. Dyrektor postawił ultimatum, dostał pogróżki
Wydarzenia
Dyrektor postawił pracownikom ultimatum, ale już się z niego wycofał

Albo szczepienia, albo koniec współpracy - takie ultimatum postawił swojej załodze dyrektor pogotowia w Gorzowie Wielkopolskim. Po tym, jak sprawą zainteresowały się media, dyrektor z ultimatum się wycofał i zapewnił, że zaszczepi się tylko ten, kto zechce.

"Przyjdziemy po Ciebie i po Twoja żonę", "jesteś szmatą", "jeśli dokument jest autentyczny, to źle Pan skończy" - to tylko kilka maili, jakie trafiły do skrzynki Andrzeja Szmita, dyrektora pogotowia w Gorzowie Wielkopolskim, po tym jak w piśmie skierowanym do kontraktowych pracowników zaznaczył, że w kontraktach na nowy rok będzie zapisana konieczność zaszczepienia się na Covid-19.

 

- Nie ma żadnej innej możliwości, żeby uniknąć śmierci albo ciężkich powikłań, nie ma żadnych innych możliwości, żebyśmy mogli normalnie żyć - mówi Szmit. Tymczasem w gorzowskim pogotowiu chęć zaszczepienia się zgłosiło 60 proc. załogi.

 

ZOBACZ: "Mutacja wirusa najprawdopodobniej rozproszyła się już po całej Europie"

 

Zdaniem dyrektora, "to coś przerażającego, że wśród medyków jest jakakolwiek dyskusja, czy warto się szczepić czy nie".

 

Okazuje się, że jest dyskusja i są wątpliwości. - Podobno szczepionki nie są obowiązkowe. Chcielibyśmy skorzystać z tej możliwości i zaczekać, i zobaczyć, jak to wszystko będzie się odbywać - tłumaczy Bartłomiej Galek, pracownik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim.

 

"To nas wkurzyło"

 

Są też ratownicy, którzy czekać nie chcą. Uważają, że w tym sporze nie chodzi o samą szczepionkę, tylko o sposób komunikacji dyrekcji z zespołem pogotowia.

 

- Rząd obiecywał, że szczepionka jest dobrowolna. Tu tej dobrowolności w piśmie nie było i to nas wkurzyło - mówi Michał Jabłoński, ratownik medyczny z Gorzowa Wielkopolskiego.

 

Na tyle skutecznie, że dyrektor wycofał się z uzależniania kontraktu od szczepienia.

 

ZOBACZ: Niemiecki producent: nasza szczepionka będzie skuteczna na nowy szczep koronawirusa

 

Tymczasem Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych zawiadamia Państwową Inspekcję Pracy i Ministerstwo Zdrowia, bo pisma od pracodawców o obowiązku szczepień dostali nie tylko ratownicy z Gorzowa.


W stacjach pogotowia w całej Polsce chęć zaszczepienia zgłosiło od 30- do 50 proc. medyków.

 

WIDEO: zobacz materiał "Wydarzeń"

  

 

"Psu pod ogon"

 

- Moi koledzy są bardzo odpowiedzialni, ale nie jesteśmy samobójcami, którzy zgodzą się w ciemno na szczepionkę - mówił w niedzielę Ireneusz Szafraniec z Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych. 

 

Być może poniedziałkowa decyzja Europejskiej Agencji Leków o autoryzacji szczepionki rozwieje obawy. Na zmianę decyzji jest jeszcze czas.

 

ZOBACZ: Premier: Polska jest gotowa do dystrybucji i przeprowadzania akcji szczepień

 

- Do 28 grudnia został wydłużony termin zgłoszeń osób zatrudnionych w podmiotach medycznych - informuje Joanna Branicka, rzecznik prasowy Lubuskiego Oddziału NFZ w Zielonej Górze.

 

- Cała tak akcja psu pod ogon będzie, jeśli zaszczepi się tylko kilkanaście procent - stwierdził dyrektor gorzowskiego pogotowia. Dotyczy to nie tylko ratowników.

prz/ Wydarzenia
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie