Dzieci torturowane przez matkę i konkubenta. Sąd uniewinnił pracowników instytucji publicznych
Sąd Okręgowy w Koszalinie utrzymał w mocy wyrok drawskiego sądu rejonowego uniewinniający od zarzutu niedopełnienia obowiązków służbowych cztery pracownice instytucji publicznych w związku ze sprawą małoletnich braci torturowanych przez matkę i jej konkubenta.
Sąd Okręgowy w Koszalinie w poniedziałek rozpatrywał apelację wniesioną przez prokuratora okręgowego od wyroku wydanego 12 marca 2020 r. przez Sąd Rejonowy w Drawsku Pomorskim. Sędzia Marcin Myszka uniewinnił wówczas kuratorkę zawodową Aleksandrę P., kuratorkę społeczną Barbarę K., pracownicę socjalną Wiolettę S. i b. zastępczynię dyrektora miejscowego Ośrodka Wspierania Dziecka i Rodziny Annę T. od zarzutów niedopełnienia obowiązków służbowych.
To one, według prokuratury, miały nadzór nad rodziną, w której matka Katarzyna W. i jej konkubent Marek K. torturowali dwóch synów kobiety, on próbował zabić jednego z chłopców i gwałcił obu.
"Utrzymuję w mocy wyrok"
Wyrok, który wydał trzyosobowy skład sędziowski, ogłosiła przewodnicząca sędzia Renata Rzepecka-Gawrysiak. - Utrzymuję w mocy zaskarżony wyrok, kosztami postępowania odwoławczego obciążam Skarb Państwa – powiedziała przewodnicząca SSO.
- Sąd odwoławczy w całości podziela stanowisko sądu I instancji wyrażone w pisemnym uzasadnieniu. Rozstrzygnięcie sądu I instancji zasługuje na pełną aprobatę sądu odwoławczego. (…) Panie (oskarżone) w tej sprawie nie powinny ponosić odpowiedzialności. (…) Potworami okazali się Katarzyna W. i Marek K. – mówiła, uzasadniając wydany wyrok, sędzia Rzepecka-Gawrysiak.
ZOBACZ: Wyrok dla pijanego, który chciał zjechać autem ze schodów. Prawie przejechał trzylatka
Zaznaczyła, że w ocenie sądu wina oskarżonych w tej sprawie nie została udowodniona. Podkreśliła przy tym, że wyrok sądu I instancji wraz z bardzo szczegółowym uzasadnieniem zapadł "po przeprowadzeniu bardzo szczegółowego, drobiazgowego postępowania, przeprowadzeniu wielu dowodów, wnikliwej ocenie tych dowodów, z dużą refleksją nad tą sytuacją".
"Nie tylko z perspektywy teraz"
Sędzia w uzasadnieniu wyroku zaznaczyła, że sąd odwoławczy podziela stanowisko sądu I instancji, iż "tę sprawę trzeba oceniać z daty, kiedy to się działo, nie tylko z perspektywy teraz".
Tu powołała się na fragment z uzasadnienia do wyroku z marca, w którym sędzia wyraził ubolewanie nad tragedią, która spotkała braci, jednocześnie wskazał, iż nie można na siłę szukać winnych w oskarżonych. Te, zdaniem sądu, robiły wszystko, co było w ich mocy, ponadprzeciętnie, starannie, by zająć się Katarzyną W. i jej dziećmi, gdy potrzebowała pomocy, będąc ofiarą przemocy.
ZOBACZ: Tomasz Komenda musi poczekać na wyrok. Walczy o rekordowe zadośćuczynienie
- To, że w tej sprawie Katarzyna W. okazała się kłamcą, potworem, na to panie oskarżone nie miały wpływu i nikt nie miał. Katarzyna W. była niesamowitą manipulantką. Zmanipulowała, okłamała wszystkich. Każdą sytuację tłumaczyła. Ona była uważana za "matkę kwokę", bardzo dobrą matkę, ukrywała cały czas swój nowy związek – mówiła na sali rozpraw sędzia Rzepecka-Gawrysiak.
Dodała, że oskarżone nie tylko nie powinny ponosić odpowiedzialności, to mają prawo czuć się skrzywdzone samym oskarżeniem. - Tym wypunktowaniem, wypisywaniem tylko gołych przepisów z ustaw, bez odniesienia do faktycznego zaangażowania, pracy oskarżonych. Ta sprawa jest dla nich krzywdząca, bo potworami w tej sprawie okazali się Katarzyna W. i Marek K. – podkreśliła sędzia.
W ocenie sądu apelacja prokuratora jest "oczywiście bezzasadna".
Wyrok prawomocny
Sędzia podkreśliła, że podniesione zarzuty nie zasługiwały na uwzględnienie, w tym ten dotyczący wyłączenia sędziego z orzekania. - Zarzut "obraza artykułu 41" budzi co najmniej zdziwienie w sytuacji, gdy prokurator od samego początku nie składał wniosku o wyłączenie pana sędziego ze składu orzekającego w tej sprawie – zaznaczyła sędzia.
Podkreśliła, że sędzia Marcin Myszka złożył oświadczenie, że nie widzi powodów do wyłączenia go z orzekania. W ocenie sądu "uczciwie ten proces prowadził". - Ten zarzut odbieramy na tym etapie jako wyraz niezadowolenia urzędu prokuratorskiego z tego rozstrzygnięcia – zaznaczyła sędzia Rzepecka—Gawrysiak. Wyrok jest prawomocny.
"Sprawiedliwy wyrok"
Prokuratura, która chciała przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia, zapowiedziała wystąpienie o pisemne uzasadnienie wydanego wyroku. Dopiero wówczas będzie decydować o wniesieniu skargi kasacyjnej.
Na rozprawę stawiły się dwie z czterech oskarżonych – Barbara K. i Aleksandra P., która na sali źle się poczuła i ją opuściła. Przerwa nie była konieczna.
Obrońcy oskarżonych wnosili o nieuwzględnienie apelacji oskarżyciela publicznego i pozostawienie w mocy wyroku uniewinniającego oskarżone. Podkreślali "nietrafność zarzutów", "brak ich uzasadnienia", jednocześnie wskazywali na rzetelność procesu i "sprawiedliwy wyrok".
Podkreślali, że rekomendacje, konkretne wytyczne dotyczące postępowania kuratorów w tego typu sprawach, zostały wydane dopiero po ujawnieniu tej. Przypomnieli także, że drawska prokuratura, która pierwotnie zajmowała się sprawą torturowanych braci, wcale nie dążyła do surowego ukarania matki dzieci i jej konkubenta. Z uzgodnienia o dobrowolnym poddaniu się karze, wycofała się po interwencji prokuratora generalnego.
Tragedia chłopców
Dwaj bracia byli torturowani od 16 stycznia do 18 marca 2016 r., gdy wraz z matką Katarzyną W. i jej konkubentem Markiem K. mieszkali w hostelu prowadzonym przez Ośrodek Wspierania Dziecka i Rodziny w Drawsku Pomorskim. Mieli wówczas 7 i 9 lat. Ich matka, oni i najmłodszy z braci byli objęci nadzorem kuratora sądowego, opieką ośrodka, w tym socjalną oraz psychologiczną i pedagogiczną.
Konkubent kobiety, nie miał prawa zamieszkiwać z nimi w hostelu. Usiłował zabić jednego z chłopców. Dokonał gwałtów na obu chłopcach. Marek K. został nieprawomocnie skazany na dożywocie. Wyrok 14 lat pozbawienia wolności wobec Katarzyny W. jest prawomocny.(PAP)