Warszawa: 23-latek chciał zdetonować auto przed komisariatem. "Próba zabójstwa"

Polska
Warszawa: 23-latek chciał zdetonować auto przed komisariatem. "Próba zabójstwa"
Policja.pl
Młody mężczyzna, który chciał wysadzić auto przed warszawską komendą policji, został zatrzymany - przekazali stołeczni funkcjonariusze

"Doszło do usiłowania zabójstwa policjantów" - poinformowała w czwartek stołeczna policja. Funkcjonariusze przekazali, że zatrzymali 23-latka, który chciał zdetonować auto przed jednym z warszawskich komisariatów. - Zagrożenie było duże i nie dotyczyło tylko policjantów, ale także mieszkańców okolicznych bloków - powiedział Polsat News rzecznik KSP Sylwester Marczak.

O zdarzeniu warszawska policja poinformowała na Twitterze w czwartek po godz. 11.

 

 

Jak wyjaśnili funkcjonariusze, 23-letni Piotr M. w nocy z 5 na 6 grudnia podjechał pod jeden z komisariatów.

 

"Była noc, zaczął wielokrotnie używać klaksonu. W ten sposób chciał ściągnąć w okolice auta jak najwięcej policjantów. Na całe szczęście nie doszło do eksplozji. Mężczyzna został obezwładniony. Trafił do policyjnego aresztu" - napisali.

 

 

Sąd aresztował 23-latka na trzy miesiące

 

Komenda Stołeczna Policji dodała, że "materiały zabezpieczone do sprawy wskazują jednoznacznie na planowanie zabójstwa policjantów. Zdecydowane kroki podjęła prokuratura".

 

ZOBACZ: Kolejny wybuch w polskim sklepie w Holandii

 

"Wnioskowano o areszt dla mężczyzny. Sąd przychylił się do tego wniosku, stosując taki środek zapobiegawczy na okres trzech miesięcy" - przekazali mundurowi.

 

 

Rzecznik KSP: wybuch był bardzo realny

 

Jak powiedział Polsat News nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, zagrożenie było duże i nie dotyczyło tylko policjantów, ale także mieszkańców okolicznych bloków.

 

- Siła rażenia materiałów wybuchowych dotyczyła kilkunastu metrów. Policjanci na pewno by nie przeżyli - przekazał. Nie chciał jednak udzielić informacji, w jakiej części Warszawy planowany był zamach.

 

ZOBACZ: Manifestacja "Solidarni z Białorusią". Interweniowała policja

 

Marczak dodał, że wybuch był "bardzo realny", a zatrzymany był już wcześniej znany policji i notowany m.in. za rozboje. Uznał, że ewentualny wybuch zabiłby także samego 23-latka. Według nieoficjalnych informacji, w jego aucie były butle z gazem.

 

- Piotr M. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa funkcjonariuszy policji, nie przyznał się do tego czynu. Złożył wyjaśnienia, ale ich treść jest objęta tajemnicą śledztwa - przekazała rzeczniczka warszawskiej Prokuratury Okręgowej Aleksandra Skrzyniarz.

 

Rzecznik KSP: nie wiązałbym próby detonacji z protestami kobiet

 

Jak dodał nadkom. Marczak, z wypowiedzi mężczyzny wynika, iż jego czyn był motywowany był nienawiścią do policjantów, jednak nie wiązałby tego z ostatnimi strajkami.

 

Rzecznik KSP zaznaczył, że akcja była "bardzo dobrze zaplanowana". - Ogromnym szczęściem jestem to, że do samego wybuchu nie doszło. Policjanci, ci, którzy podjęli interwencję, na 100 proc. tej interwencji by nie przeżyli - mówił.

 

Podkreślił, że finalnie nikt nie ucierpiał, a policjanci podjęli działania, które zakończyły się obezwładnieniem mężczyzny. 

 

Według nieoficjalnych informacji reportera Polsat News Leszka Dawidowicza, 23-latek był pod wpływem narkotyków, a w jego samochodzie znaleziono marihuanę.

 

"Niebywały hejt skierowany wobec policjantów"

 

Na Twitterze policja stwierdziła również, że "ostatnie tygodnie to niebywały hejt skierowany wobec policjantów".

 

"Mieliśmy do czynienia z groźbami, które były kierowane nie tylko do nich, ale również ich rodzin. Tym razem mamy jednak do czynienia z realnym zagrożeniem życia policjantów" - oceniła.

 

 

wka/dk/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie