"Pandemia jest moim pracodawcą". Gdy inni tracili zarobek, oni rozkręcili biznesy

Polska
"Pandemia jest moim pracodawcą". Gdy inni tracili zarobek, oni rozkręcili biznesy
zdj. ilustracyjne/ Pixabay/ Picjumbo_com
Rynek e-commerce w ostatnim czasie rozwija się niezwykle prężnie

- Zaczynałam od zera, bo musiałam zmienić ofertę oraz grupę docelową, ale była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć - mówi Zofia, która w pandemii zamiast zaproszeń, tworzy produkty do pakowania. Anna uczy zasad sieciowego savoir vivre’u, a Natalia szkoli z hybrydowego manicure. Choć wiele osób wskutek pandemii koronawirusa utraciło pracę, są tacy, którzy właśnie teraz "rozwinęli skrzydła".

Według Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, handel w internecie, który jeszcze w 2019 r. stanowił w Polsce prawie 8 proc. całego rynku handlu detalicznego, do 2025 r. zwiększy swój zasięg o połowę. Mimo spustoszeń, jakie ogarnęły polską i światowe gospodarki, w ostatnich miesiącach prężnie rozwijają się także usługi, które udaje się zrealizować za pośrednictwem łącza internetowego. Niektórym w tych warunkach udaje się znaleźć niszę do zagospodarowania. Są osoby, które - zawodowo, na pandemii bardziej zyskały, niż straciły. 

 

Wrzenie w sieci

 

- Szkolę ze sprzedaży. Kiedy przyszła pierwsza fala, myślałam, że zamknę firmę, bo w ciągu kilku godzin odwołały mi się wszystkie zlecenia. Przez miesiąc żyłam w strachu, co uda się przenieść do internetu. Ostatecznie zaczęłam pomagać innym firmom w zwiększeniu sprzedaży, przestawieniu się na działalność online lub zmianie profilu na taki, który będzie bardziej odporny na działanie czynników zewnętrznych. W rezultacie mocno rozkręciłam swój biznes i firmy moich klientów - mówi polsatnews.pl Elżbieta Sawczuk.

 

ZOBACZ: Firmy w pandemii. Czy planują obniżki pensji lub zwolnienia?

 

- Każdy, komu pozwala na to rodzaj działalności, organizuje teraz webinary (konferencje, prezentacje lub szkolenia internetowe - przyp. red.), a do nich dołącza e-booki, albo wydaje same e-booki. Okazało się to strzałem w dziesiątkę dla mojej firmy, ponieważ zajmuję się korektą tekstu - podkreśla Łucja Oś, właścicielka firmy Zielona Kropka. - To też wygodna opcja: e-booki zwykle są krótsze, ich treść jest skondensowana i poprawia się je szybciej. W ostatnim czasie zawieram mnóstwo biznesowych znajomości, a klienci wracają z kolejnymi zleceniami - dodaje.

 

Monika Grzegorzewska jako wirtualna asystentka realizuje zdalnie zadania delegowane przez klientów. Obsługuje sklepy internetowe prowadzi kampanie sprzedażowe i marketingowe w mediach społecznościowych, korespondencję firmową oraz wykonuje różne prace biurowe. - Początkowo pracowałam dorywczo, ale gdy wybuchła pandemia moja skrzynka dosłownie pękała w szwach. Bez płatnej reklamy, a nawet własnej strony www. Założenie firmy było kolejnym, oczywistym dla mnie krokiem - mówi pani Monika.

 

- Jako instruktor stylizacji paznokci nie wyobrażałam sobie uczyć kogoś przez internet, jak wykonać manicure. Wydawało mi się to wręcz niemożliwe, bo przecież wszystko należy pokazać na dłoni, dotknąć. Musiałam zaryzykować, gdyż w przeciwnym razie nie miałabym środków na utrzymanie centrum szkoleniowego - przyznaje Natalia Kondraciuk. - Wyszłam z ofertą szkoleń z manicure hybrydowego i ku mojemu zdziwieniu natychmiast znalazły się chętne osoby.

 

"Czy wypada w trakcie telekonferencji pójść do toalety?"

 

Gdy biuro przenosi się do domu, wielu pracowników zdalnych ma potrzebę kontaktu z ekspertem od sieciowego wizerunku.

 

- Pandemia jest ostatnio moim "pracodawcą" - stwierdza trenerka umiejętności biznesowych i społecznych Anna M. Kiełbiewska, autorka bloga Komilfo.biz.

 

ZOBACZ: Aktor stracił pracę przez koronawirusa. Zatrudnił się jako kurier

 

- Dwa miesiące temu zrezygnowałam ze stałej pracy etatowej, bo w obecnych warunkach coraz trudniej było ją pogodzić z opieką nad dziećmi i założyłam firmę. Zdecydowanie nie zaczynałam od zera, ponieważ szkoleniami zajmuję się od niemal 10 lat, a jeszcze dłużej współpracuję z uczelniami jako wykładowca, jednak było to rzucenie się na głęboką wodę - mówi pani Ania. - Zaskoczyło mnie, jak duże jest zapotrzebowanie na wiedzę, która wydawała mi się specjalistyczna i może niszowa, a która teraz ułatwia porządkowanie nowej rzeczywistości - podkreśla nasza rozmówczyni .

 

- Wiele osób zauważyło, że netykieta nieco się nam zużyła. Że kompetencje cyfrowe, które musieliśmy opanować, wcale nie zastępują tych społecznych - dodaje trenerka.

 

Często pojawiają się więc pytania dotyczące sieciowego savoir vivre’u, np. jak nie popełnić gafy podczas telekonferencji albo czy wypada w tym czasie wyjść do toalety.

 

- W tych warunkach sporo osób miało poczucie dezorganizacji, nie potrafili się odnaleźć w natłoku dodatkowych obowiązków. Szukając sposobu, jak ten problem rozwiązać, trafili do mnie - opowiada z kolei Milena Juszczak-Marciniak trenerka zarządzania sobą w czasie oraz założycielka marki Lady Hustler. - Oczywiście przełożyło się to na wzrost mojej popularności oraz wzrost zarobków - podkreśla.

 

Social media i poczta pantoflowa

 

Magdalena Gęborek kilkanaście lat pracowała w korporacjach finansowych. Po porodzie trzeciego dziecka postanowiła zająć się fotografią. - Od lutego uczestniczyłam w kursach online i nocami uczyłam się programów. Gdy zaczęła się pandemia, odpadły niektóre obowiązki, więc miałam na tę naukę więcej czasu. Po zniesieniu obostrzeń zaczęłam oferować usługi. Początkowo bezpłatnie, w zamian za zgodę na publikację i budowę mojego portfolio. Zaczęto mnie doceniać i polecać. Zostałam nawet wyróżniona w międzynarodowym projekcie -opowiada pani Magda.

 

Większość sesji odbywało się w terenie, gdzie łatwiej zachować "bezpieczną odległość".

 

- Ludzie czują się zmęczeni tą sytuacją i szukają odskoczni. A sesja zdjęciowa to taka chwila radości, którą mogę im dać - stwierdza fotografka.

 

ZOBACZ: Inflacja nadal 3-procentowa. Płacimy więcej za energię, mniej za paliwa

 

Anna Skowrońska-Smażek która specjalizuje się w fotografii rodzinnej nie ukrywa, że siłą napędową jej biznesu jest promocja na Facebooku oraz Instagramie. - Ludzie, którzy do tej pory nie darzyli social mediów sympatią, nagle w czasie lockdownu zaczęli z nich korzystać. Zapytań mam tak dużo, że na realizację trzeba teraz czekać kilka tygodni dłużej - zaznacza.

 

Paula Karniejew jest pedagogiem specjalnym, pracuje głównie z dziećmi z zaburzeniami mowy. Dłuższa przerwa w terapii może powodować regres u małych pacjentów. By tego uniknąć, a jednocześnie zminimalizować ryzyko zakażenia się koronawirusem, sporo rodziców szukało kontaktu do prywatnych terapeutów.

 

- Pandemia zmieniła mój system pracy. W czerwcu przeszłam całkowicie na prywatny gabinet "Wyspa Terapii". Każdego dnia pracuję po kilkanaście godzin i wciąż zgłaszają się nowi pacjenci. Poczta pantoflowa zrobiła swoje - podkreśla pani Paula. - Żal mi tych wszystkich branż i ludzi, którzy stracili wiele w tym okresie, ale ja mimo wszystko rozwinęłam skrzydła - zauważa terapeutka.

 

Nauczyciel poszukiwany

 

Gdy zamknięto szkoły, niezwykle potrzebni okazali się nauczyciele, którzy za pośrednictwem łącza internetowego potrafią ciekawie zreferować trudny temat.

 

- Mi pandemia pomogła zwiększyć́ rozpoznawalność́ - przyznaje matematyczka Anna Stęrzewska znana w sieci jako "Ania od matmy", która na Facebooku oraz YouTube zrealizowała projekt "Wrzenie matematyczne". - Były to 4 transmisje dziennie na żywo. Miałam nagrywać przez dwa tygodnie, ale odzew był tak duży, że skończyło się na 14 - mówi Stęrzewska. - Pierwszy raz w życiu wystąpiłam w ogólnopolskiej telewizji. W maju złożyłam do realizacji w firmie programistycznej mój projekt marzeń - platformę do nauki matematyki dla klas 4-8 (będę rozwijać ją jeszcze na szkołę średnia). Chcę pokazywać nauczycielom, że można uczyć matematyki na luzie. Robię̨ to w ramach akcji "Zaproś mnie na swoją lekcje" i odwiedzam szkoły w całej Polsce.  Oczywiście online.

 

ZOBACZ: Ceny mieszkań. Są wyższe niż rok temu, mimo pandemii

 

Wojciech Manitius-Ratyński wraz z żoną od ponad 10 lat prowadzi szkołę językową dla dzieci i dorosłych. Dotychczas sporym utrudnieniem w tej działalności była sezonowość, bo od czerwca do września oferta cieszyła się znikomym zainteresowaniem. - Dwa lata temu zaczęliśmy tworzyć kursy online, ale ciężko było się z nimi przebić więc przez rok uczyliśmy się, jak robić reklamę i marketing. I akurat pod koniec tego mentoringu zaczęła się pandemia. Choć wszyscy klienci biznesowi zawiesili zajęcia, pomyśleliśmy, że teraz albo nigdy i zainwestowaliśmy spore środki w reklamę naszego kursu online "Angielski od zera do bohatera".  Dzięki temu mamy więcej uczniów, możemy pracować z domu i uwalniamy się od lokalizacji oraz sezonowości. Gdyby nie pandemia, to pewnie nadal byłoby nam trudno przekonać kursantów, że nauka online też może być fajna, a dodatkowo bardzo przystępna. Ten kurs to nasze spełnienie marzeń i możliwość pracy z dowolnego miejsca na ziemi i robienie tego, co lubimy - zdradza pan Wojciech.

 

"Zmieniłam ofertę i rynek"

 

Niektórzy, by móc dalej prowadzić biznes, musieli się przebranżowić.

 

- Wiele lat tworzyłam zaproszenia na przyjęcia, ale pandemia nie sprzyja w organizacji imprez. Dlatego, choć pozostałam przy papierowej formie swoich realizacji, stworzyłam produkty do pakowania. Zaczęłam od zera, bo musiałam zmienić nie tylko całą ofertę, ale także grupę docelową. Była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć - opowiada Zofia Szczepaniak.

 

Majka Pisula, która wcześniej pracowała we florystycznej branży eventowej, wraz ze wspólniczką w połowie września otworzyła w stolicy rośliniarnię połączoną z kawiarnią.

 

- Marzyło mi się własne miejsce z kawą, przestrzeń do spotkań z przyjaciółmi. Pierwsza fala pandemii mocno uderzyła zarówno w restauracje, jak i w branżę eventową. Stało się jasne, że trzeba stworzyć na tyle elastyczny biznes, żeby móc reagować na ponowne fale. Konieczny był model hybrydowy - mówi Majka. - Kawiarnia, jest zwykle bardziej dochodowym interesem, dość jednak wrażliwym na obostrzenia sanitarne i postawienie na nią w całości byłoby błędem. Druga część koncepcji, czyli rośliny, ceramika i wszystko z tym związane (makramy, doradztwo, nasadzenia u klientów w domach i biurach) jest bardziej stabilna, - wzrost sprzedaży jest jednak bardzo wyraźny - podkreśla Pisula.

 

- Ludzie delegowani do pracy w domach nagle dostrzegli, że ich mieszkania domagają się dopieszczenia, a  wprowadzenie do nich zieleni łagodzi napięcie i poprawia wilgotność powietrza. Dla wielu naszych klientów rośliny stały się prawdziwym hobby, dzięki temu poszerzają wiedzę, zyskali fantastyczną odskocznię od pracy - przekonuje współwłaścicielka mikrokawiarni "W_liściach".

 

ZOBACZ: Praca zdalna i wypoczynek? Obozy coworkingowe mają być nowym trendem turystycznym

 

Rośliny sprzedawane są także z dowozem lub wysyłkowo. - W sytuacjach kryzysowych przychodzą najlepsze pomysły - podsumowuje pani Majka.

 

Wykorzystywane szanse

 

W okolicznościach, które dla konkretnych przedsiębiorców okazywały się zaporowe, inni upatrywali swojej szansy.

 

- Nasz biznes można prowadzić w 100 proc. zdalnie, więc już w marcu zorganizowaliśmy home office - mówi Mariusz Krużycki, właściciel firmy Sodoma Atelier, która tworzy wizualizacje i animacje dla branży okrętowej. - Pandemia niejako pomogła nam w rozkręceniu marki, bo bez rozpraszania się na wyjścia do kina, baru, czy restauracji mogliśmy zaszyć się w domu i pracować. Udało się dzięki temu także lepiej kontrolować oszczędności przeznaczone na inwestycję. Obecnie pracujemy nad pierwszymi zleceniami od zagranicznych klientów.

 

Mateusz Bocheński w połowie czerwca otworzył w Łodzi niewielką pizzerię. - 1 lutego podpisaliśmy umowę na wynajęcie lokalu. Nikt się wtedy nie spodziewał, że wirus który pojawił się w Chinach, może się tak rozprzestrzenić. Nie wiem, czy mając wiedzę o rozwoju sytuacji, zdecydowałbym się na działalność, ale dziś mogę powiedzieć, że był to bardzo dobry ruch. Prowadzę lokal, który zarabia na siebie i daje źródło dochodu kilku pracownikom, podczas gdy moi znajomi z dużej restauracji zostali bez środków do życia - mówi właściciel Pizzerii Osiedlowej.

 

Dodaje, że w przypadku knajpy osiedlowej, dostawy i wynosy stanowią sporą część nawet normalnie działającej gastronomii, a jej koszty utrzymania są dość niskie.

 

- W maju zacząłem realizować plan, o którym myślałem od kilku miesięcy. W branży, która w moim przekonaniu praktycznie nie odczuła skutków pandemii - mówi Sylwester Rawski właściciel firmy Pionier Energia, zajmującej się montażem paneli fotowoltanicznych. - Nie było problemu z pozyskaniem handlowców, bo zgłaszało się sporo osób, które potraciły pracę na tych stanowiskach. Firma rośnie i ma się coraz lepiej.

 

Po pierwsze: otwartość na zmianę

 

Jak podało Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, stopa bezrobocia w Polsce szósty miesiąc z rzędu utrzymuje się na poziomie 6,1 proc. Choć niewątpliwie sporo miejsc pracy udało się utrzymać dzięki rządowemu programowi wsparcia dla przedsiębiorców w formie tarczy antykryzysowej, zdaniem psycholog biznesu i przedsiębiorcy Izabeli Kielczyk, pandemia spowodowała, że zaczęliśmy bardziej kreatywnie podchodzić do swojej zawodowej działalności.  

 

ZOBACZ: Premier: dzięki tarczy finansowej uratowaliśmy około 5 mln miejsc pracy

 

- To niezwykle ważne, ponieważ otwartość na zmianę jest główną cechą, która w sytuacji stresowej pozwala przetrwać - podkreśla ekspertka w rozmowie z polsatnews.pl. - Kryzys jest potrzebny żeby iść dalej, bo każda taka sytuacja zmusza nas do wychodzenia ze schematów, w których dotychczas funkcjonowaliśmy. Okazuje się, że mimo codziennych przytłaczających statystyk, można efektywnie wykorzystywać ten czas i szukać dla siebie możliwości rozwoju.

Emilia Jakubowska/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie