5-latek utonął w studzience. Skazano urzędniczkę

Polska
5-latek utonął w studzience. Skazano urzędniczkę
Polsat News
Sędzia, uzasadniając wydany wyrok, podkreśliła, że oskarżona pracowała w białogardzkim magistracie od lat

Na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu wykonania kary na 1 rok Sąd Rejonowy w Białogardzie skazał Ewelinę S., naczelniczkę wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej magistratu, w związku ze sprawą 5-latka, który utonął w studzience kanalizacyjnej.

5-letni Szymon z Białogardu (Zachodniopomorskie) utonął 21 czerwca 2017 r. w niezabezpieczonej pokrywą studzience kanalizacyjnej, znajdującej na terenie miejskim, ok. 20 m od placu zabaw, na którym chłopiec bawił się z innymi dziećmi, obserwowany z okna rodzinnego domu przez ojca.

 

W środę w Sądzie Rejonowym w Białogardzie zapadł wyrok na oskarżoną o niedopełnienie obowiązków i narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia 5-latka naczelniczkę wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej magistratu Ewelinę S.

 

Sędzia Małgorzata Stachowiak uznała oskarżoną za winną zarzucanych jej czynów. Ewelinę S. skazała na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jej wykonanie na rok próby. O jej przebiegu ma ona informować sąd co 6 miesięcy. Ewelina S. ma zapłacić na rzecz pokrzywdzonych rodziców zmarłego chłopca 3 tys. zł zadośćuczynienia oraz pokryć koszty i opłaty sądowe.

 

Błędy magistratu

 

Sędzia, uzasadniając wydany wyrok, podkreśliła, że oskarżona pracowała w białogardzkim magistracie od lat, nie była osobą "z zewnątrz". - Miała pani wiedzę, że nie wyłączano starej sieci kanalizacyjnej, ale uznawała pani, że skoro nie ma tego w dokumentach, to pani za to nie odpowiada. Zajęła się pani tylko bieżącą kanalizacją. Ale i tu nie było żadnych rocznych przeglądów – mówiła sędzia Stachowiak.

 

Zaznaczyła, że proces wykazał, że w Białogardzie umyślnie i świadomie łamano prawo budowlane, "nie wiedząc jak kanalizacja w całości wygląda, nie zasypując starej sieci, nie wyłączając jej z eksploatacji".

 

ZOBACZ: 5-latek utonął w studzience. Urzędniczka oskarżona o niedopełnienie obowiązków

 

- Naczelniczka musiała być tego świadoma. Musiała być świadoma, że skoro w tym bałaganie zgodziła się na pełnienie obowiązków naczelnika wydziału, to w końcu odpowiedzialność za ten bałagan na nią spadnie – mówiła sędzia.

 

Zwróciła uwagę, że oskarżona miała niemal 7 lat, żeby się zorientować w sytuacji i "przynajmniej pozasypywać tą starą kanalizację, sprawdzić czy została ona wyłączona z eksploatacji". Tyle czasu minęło od budowy nowej kanalizacji w 2011 r. w okolicy, w której w 2017 r. doszło do tragicznego wypadku.

 

Wyrok nie jest prawomocny

 

- Teraz zagruzowujecie studzienki, teraz się robi wszystko należycie. Dlaczego przez tyle lat tego nie robiono? Nie rozumiem. Oskarżona powinna mieć świadomość, że siedzi na bombie z opóźnionym zapłonem. (…) Bo wpadały wam do studzienek zwierzęta, wpadały dzieci. Bo ten przypadek nie był jedynym, choć najtragiczniejszym, bo zakończył się śmiercią dziecka – podkreśliła sędzia.

 

Jednocześnie dodała, że w ocenie sądu, w tej sprawie "odpowiedzialnych jest bardzo wiele osób". - W 80 proc. odpowiada za to wszystko stare kierownictwo Urzędu Miasta Białogard – burmistrz, wiceburmistrz i nieżyjąca inspektor nadzoru. Ale pani miała wiedzę. Mogła pani nie zdecydować się na pełnienie funkcji naczelnika wydziału albo żądać od burmistrza pieniędzy na zasypywanie nieczynnej kanalizacji, jak to się teraz robi – mówiła sędzia.

 

ZOBACZ: Lubelskie: 8-letni chłopiec utonął w stawie

 

Zwróciła przy tym uwagę, że obecnie pociągnięcie do odpowiedzialności byłego kierownictwa urzędu jest już niemożliwe ze względu na przedawnienie. Wyrok nie jest prawomocny.

 

Prokurator Prokuratury Rejonowej w Białogardzie Agata Mikołajczyk-Biedrzycka poinformowała po ogłoszeniu wyroku, że nie zamierza się od niego odwoływać. W mowie końcowej wygłoszonej w środę wnosiła o 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata dla Eweliny S., a także po 5 tys. zł grzywny i zadośćuczynienia oraz obciążenia oskarżonej kosztami i opłatami sądowymi. Takiej kary chciał także pełnomocnik pokrzywdzonych rodziców nieżyjącego chłopca.

 

"Ewidentnie to wynika z zakresu obowiązków"

 

Obrońca oskarżonej mec. Bartosz Papucewicz liczył na uniewinnienie. Po ogłoszeniu wyroku poinformował, że decyzję o apelacji podejmie po konsultacji z klientką.

 

Ewelina S. na środowej rozprawie przekonywała o swojej niewinności, mówiąc, iż jej obowiązkiem jest nadzór nad kanalizacją czynną. -Ewidentnie to wynika z zakresu obowiązków wydziału – powiedziała.

 

Odnosząc się do inwestycji kanalizacyjnej z 2011 r., podkreśliła, że nie jej obowiązkiem było szukanie i analizowanie dokumentacji realizowanej budowy. Dodała, że w dokumentach stary kolektor był oznaczony jako wyłączony z użytku.

 

ZOBACZ: Chciał przepłynąć Bug, o mało nie utonął. Uratowali go strażnicy graniczni

 

- Dlaczego to ja za to odpowiadam, a nie osoby, które były odpowiedzialne za prowadzenie inwestycji (…)? One powinny tu siedzieć. (…) Nie ja powinnam patrzeć w oczy rodzinie – mówiła w sądzie Ewelina S.

 

Prokuratura Rejonowa w Białogardzie w 2018 r. w odrębnym postępowaniu oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci 5-letniego Szymona oskarżyła rodziców dziecka. W styczniu 2019 r. sąd uniewinnił matkę chłopca od popełnienia tego czynu. Wobec ojca warunkowo umorzył postępowanie na rok, zmieniając przy tym kwalifikację zarzucanego na bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia.

laf/ml/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie