Premier: trwa spór o to, żeby dzieci, które mają zespół Downa, mogły się urodzić

Polska
Premier: trwa spór o to, żeby dzieci, które mają zespół Downa, mogły się urodzić
Polsat News
Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej na Stadionie Narodowym

- Niech gniew skupia się na mnie, na politykach, a nie tych, których może dotknąć zagrożenie zarażeniem - zaapelował do protestujących przeciwko wyrokowi TK premier Mateusz Morawiecki. - W pewnym przybliżeniu można powiedzieć, że obecny spór toczy się o to, żeby dzieci, które mają zespół Downa, mogły się urodzić, i to jest jedna część tego sporu - mówił szef rządu.

Na konferencji na Stadionie Narodowym, gdzie powstaje szpital tymczasowy, premier podkreślał, że uwagę mediów przyciąga obecnie jeden z najbardziej kluczowych sporów światopoglądowych - aborcja, a jednym z najważniejszych wyzwań jest obecnie epidemia koronawirusa.

 

ZOBACZ: Nieoficjalnie: rząd nie ogłosi nowych obostrzeń, cmentarze mają pozostać otwarte

 

Zaznaczył, że wiosną udało się ograniczyć zakażenia dzięki dystansowi społecznemu. - Dzisiaj, kiedy tych zakażeń jest wielokrotnie więcej, dziś około 20 tys. w ciągu jednego dnia, dziś, kiedy jest zgonów wielokrotnie więcej tej dyscypliny nie utrzymujemy i na skutek tego też tworzą się nowe dodatkowe ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa - mówił premier.

 

Wideo: Premier przyznał, że rząd nie chce zamykać całkowicie gospodarki tak długo, jak to możliwe

   

Apel do protestujących

 

- Mam apel do wszystkich protestujących - niech ten gniew, niech ta niechęć skupi się na mnie, na politykach, niech dotyka mnie, ale niech nie dotyka tych, których za dwa tygodnie może dotknąć, bo państwo protestujący zetkniecie się z jakimiś osobami starszymi, w autobusie, w domu, na spotkaniu i to może owocować dramatycznymi skutkami - dodał.

 

ZOBACZ: Wtargnięcia na msze, zniszczone elewacje kościołów, zatrzymania. Dane policji

 

- Wydałem dzisiaj dyspozycję wszystkim wojewodom, aby dopasowywali bazę łóżek do kolejnego wzrostu zakażeń; pod koniec przyszłego tygodnia powinniśmy mieć 31-32 tys. dostępnych łóżek szpitalnych - mówił w czwartek premier Mateusz Morawiecki.

 

Morawiecki zapewnił, że aby jak najlepiej przygotować się na pandemię cały czas dostosowywany jest system służby zdrowia. Jak wskazał, na początku października dostępnych było ok. 10 tys. łóżek covidowych. Obecnie - dodał - jest ich 23 tys. - Zajętych łóżek jest 14 tys. To oznacza, że cały czas przybywa pacjentów, którzy leżą na łóżkach w szpitalach w całej Polsce - zauważył szef rządu.

 

Dyspozycje dla wojewodów

 

- Dlatego wydałem dzisiaj dyspozycję wszystkim wojewodom, żeby dopasowywali bazę łóżek, razem z dyrektorami wojewódzkich dyrektorów NFZ, do kolejnego wzrostu zakażeń. To oznacza, że pod koniec przyszłego tygodnia powinniśmy mieć 31-32 tys. łóżek dostępnych - zapowiedział premier.

 

ZOBACZ: Trzaskowski: rząd podbiera medyków do pracy w szpitalu tymczasowym

 

Szef rządu podczas konferencji prasowej w czwartek powiedział, że koronawirusa najlepiej powstrzymać poprzez odpowiednie zachowania społeczne. Zwrócił uwagę, że we Francji nastąpiło zamknięcie gospodarki. - My chcemy powstrzymać się przed tym. Nie chcemy zamykać całkowicie gospodarki tak długo, jak to będzie możliwe - podkreślił.

 

Premier zaznaczył, że należy w tym celu zachowywać zasady dyscypliny społecznej. Zaapelował o ograniczenie kontaktów.

 

Co z 1 listopada?

 

Premier pytany w czwartek podczas konferencji prasowej na Stadionie Narodowym, czy 1 listopada cmentarze będą zamknięte powiedział, że rząd przekaże informacje w tej sprawie w piątek. - Jutro razem z panem ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim przedstawimy informacje dotyczące zarówno Dnia Wszystkich Świętych, ale także kwestie dotyczące pracy biurowej i kilka innych tematów, które chcemy uregulować, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo zakażeń - powiedział szef rządu.

 

Z powodu rosnącej liczby zakażeń koronawirusem, w tym roku w Polsce nie będzie mszy św. i procesji na cmentarzach. Zgodnie z dekretami wydanymi przez biskupów w poszczególnych diecezjach, eucharystie będą sprawowane w świątyniach. Biskupi zachęcają także wiernych do indywidualnego odwiedzania cmentarzy.

 

- Przygotowujemy państwo polskie na scenariusz bardzo niedobry - dodał Morawiecki. Podkreślił, że szpital na Stadionie Narodowym jest świadectwem tego, że państwo robi i będzie robić wszystko, aby móc leczyć obywateli".

 

Premier powiedział, że szpitali "budowanych w różnych systemach" jest bardzo wiele i zapewnią one 10 tys. miejsc, łóżek szpitalnych. - Ale, aby w dalszej perspektywie wrócić do normalności, do zmniejszonej liczby zakażeń, musimy dzisiaj ograniczać ten potencjał zakażania, jaki stanowią kontakty społeczne - podkreślił.

 

"Zagrożenie numer jeden dla gospodarki"

 

Ponownie zaapelował o przestrzeganie zasad i wprowadzonych obostrzeń. - Aby nadzieja wróciła z powrotem do gospodarki w Europie, w Polsce, musimy zdusić tę drugą falę, która jak prezydent (Francji, Emmanuel) Macron powiedział wczoraj, zaskoczyła całą Europę, i zaskoczyła nas też tu, w Polsce, swoją wielkością, swoją siłą, swoim potencjałem zakażeń - powiedział Morawiecki.

 

- W systemie służby zdrowia będziemy robili wszystko, żeby wraz z właściwymi zachowaniami po stronie wszystkich nas, doprowadzić do opanowania tej fali, bo to jest dziś zagrożenie numer jeden dla gospodarki polskiej, dla społeczeństwa polskiego, dla państwa polskiego" - dodał szef rządu.

 

ZOBACZ: Wiceszef kancelarii prezydenta zakażony koronawirusem. Pozostaje w izolacji

 

Podziękował także "wszystkim, którzy przyczynili się do tego", by na Stadionie Narodowym w Warszawie w niespełna dwa tygodnie przygotowano łóżka i sprzęt dla chorych na COVID-19 w ramach szpitala tymczasowego. Jak ocenił, świadczy to "o sprawności organizacyjnej państwa polskiego". 

 

"Wyrok TK nie ma zastosowania do zagrożenia życia kobiety"

 

Premier pytany o wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, że powinno zostać przygotowane rozwiązanie ustawowe, które uspokoi nastroje społeczne w sprawie aborcji, odparł, że należy zadać sobie pytanie o treść obecnego sporu.

 

- W pewnym przybliżeniu można powiedzieć, że jest to spór o to, żeby dzieci, które mają zespół Downa, mogły się urodzić, i to jest jedna część tego sporu - mówił Morawiecki.

 

- Druga być może dotyczy też tego, że są oczywiście osoby, które chcą, żeby było prawo do nieskrępowanej aborcji. Jednak z naszej perspektywy my przede wszystkim patrzymy na wpływ tego, co dzieje się dzisiaj, na epidemię - dodawał.

 

Szef rządu przekonywał, że spór można starać się zakończyć w dialogu i - jak ocenił - prezydent wyraził swoją opinię na ten temat bardzo wyraźnie.

 

- Jeśli chodzi o wszelkie wady płodu, które w jakikolwiek sposób wpływają na życie lub zdrowie kobiety, to ten wyrok zupełnie tego nie dotyczył, on tego nie obejmuje" - mówił premier. "Ta przesłanka dotycząca ewentualnej terminacji jest cały czas w rękach kobiet; ta przesłanka, którą należy zgodnie z apelem pana prezydenta doprecyzować, i na to doprecyzowanie oczywiście być gotowym - ona nie jest częścią tego wyroku, czyli wszędzie tam gdzie życie lub zdrowie kobiety jest zagrożone, nie ma tutaj zastosowania ten wyrok TK, którego spór dzisiaj dotyczy - stwierdził Morawiecki.

 

"Inicjatywa uspokoi nastroje"

 

Premier był pytany w kontekście tych trwających w wielu miastach protestów czy będzie - i jeśli tak to kiedy - "konkretna inicjatywa ustawodawcza, która może uspokoić te nastroje".

 

Morawiecki powiedział, że "wyrok TK odnosi się do jednej części ustawy z 1993 r." Jak dodał, zarówno konstytucjonaliści, którzy "nie mają żadnej asocjacji politycznej z obozem rządzącym, ani z jakimiś innymi ośrodkami, jak i ci, którzy mają powiązanie z ośrodkami opozycyjnymi podkreślają, że ten wyrok nie mógł być inny".

 

Podkreślił, że to jest sprawa, którą należy oddzielić od tego, w jaki sposób należy podejść do kwestii wad letalnych płodu. Premier zaznaczył, że ma w rodzinie taki przypadek i wie, z jakimi dramatami w sercu kobieta czy małżeństwo muszą się mierzyć.

 

- I jestem przekonany, że właśnie zdrowie i życie kobiety jest kluczowe, najważniejsze. I ono jest chronione według obecnego stanu prawnego. A jeżeli to będzie wymagało doprecyzowania, to na pewno to uczynimy - zapowiedział szef rządu.

 

"Chcemy dojść do 35 tys. łóżek"

 

- Pracujemy przede wszystkim nad powiększeniem możliwości przyjęcia w istniejącej infrastrukturze pacjentów covidowych. Na dziś mamy łóżek do walki z covidem 23 tys. Chcemy dojść do 35 tys. i zwiększać ją systematyczne, w zależności od rozwoju pandemii – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.

 

Wideo: minister zdrowia mówił o liczbie łóżek dla pacjentów 

  

- Na razie udaje nam się przypilnować pewnej proporcjonalności przyrostu bazy (łóżek-red.) do dziennej liczby zachorowań – ocenił.

 

Szef MZ podkreślił, że oprócz rozbudowy infrastruktury "ważne jest też zarządzenie ruchem pacjentów".

 

- Przygotowaliśmy nowe rozwiązanie, które dotyczy poszerzenia bazy izolatoriów, czyli miejsc, gdzie mogą przebywać pacjenci, którzy są już po leczeniu, mają stan na tyle ustabilizowany, doprowadzony do takiego poziomu, że mogą niekoniecznie być leczeni w warunkach szpitalnych - powiedział Niedzielski.

 

- Razem z wojewodami i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji planujemy powiększyć istniejącą bazę izolatoriów z 4 tys. miejsc w najbliższym tygodniu, dwóch do 10 tys. miejsc. I co więcej chcemy bardzo intensywnie zająć się zagadnieniem weryfikowania, którzy pacjenci mogą być przenoszeni, ze szpitali covidowych, bez względu, czy to będzie tak, jak tutaj (na Stadionie Nardowym-red.) szpital tymczasowy czy szpital tradycyjny, do tych izolatorów - zaznaczył minister zdrowia.

 

Wyjaśnił, że "chodzi o to, aby zarządzać pewną efektywnością rotacji pacjentów w tych jednostkach, które udzielają najbardziej intensywnej pomocy".

 

Apel ministra zdrowia

 

Minister zdrowia Adama Niedzielskiego apelował, by w takich przypadkach przede wszystkim zachowywać się odpowiedzialnie. - W tym sensie odpowiedzialnie, że jeżeli mamy katar, jakieś objawy, to naprawdę jeżeli je już widzimy, to zgłaszajmy je do lekarza rodzinnego. Nie podejmujmy takich decyzji, jakie być może podejmowaliśmy jeszcze rok temu, że pójdę do pracy, przechodzę ten katar, wyślę dziecko (do szkoły). Nie lekceważmy tych objawów, reagujmy od razu i także drogą, o której mówił pan doktor - nie pogotowie, tylko lekarz rodzinny. To on jest podstawą systemu - podkreślił Niedzielski.

 

Szef MZ odnosząc się do pytania o przewidywania rządu zaznaczył, że w tej chwili poruszamy się w scenariuszu między wzrostem wykładniczym, który powoduje systematyczne podwajanie liczby zakażeń, a scenariuszem liniowym, który choć generuje wzrost zakażeń, to taki, który jest stosunkowo mniejszy.

 

- Ostatnie dwa dni są bliżej tego charakteru wykładniczego, ale z kolei poprzednie 3-4 dni, mówię o weekendzie, o piątku z poprzedniego tygodnia, to były dni gdzie byliśmy bliżej tego wzrostu liniowego - mówił Niedzielski.

 

Dodał, że obserwowana jest jednocześnie liczba zleceń na testy na obecność koronawirusa , tawianych przez POZ,i w ten poniedziałek "mieliśmy 73 tys. zleceń od lekarzy rodzinnych na przeprowadzenie badań; dzisiejsza dana jest 40 tys.". - Ja traktuję tę informację jako ten sygnalny wskaźnik, co będzie się działo potem z liczbą zachorowań - zwrócił uwagę szef MZ.

 

- Mamy przyrost między scenariuszem wykładniczym, a liniowym, ale są pewne sygnały, które mówią o potencjale zwolnienia, ale nie stabilizacji jeszcze - podsumował minister.

 

Szpitale tymczasowe

 

Szpital tymczasowy, który powstaje na Stadionie Narodowym, będzie filią Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Według założeń, w pierwszym etapie będzie tam 500 łóżek, z czego 50 przeznaczonych do intensywnej terapii. Docelowo zaś szpital będzie mógł zostać rozwinięty do tysiąca miejsc.

 

W Warszawie oprócz szpitala na PGE Narodowym powstanie także placówka w hali EXPO XXI, którą nadzorować będzie Wojskowy Instytut Medyczny.

msl/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie