Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędzi Morawiec

Polska
Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędzi Morawiec
PAP/Łukasz Gągulski
Izba Dyscyplinarna SN uchyliła immunitet sędzi Morawiec

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w poniedziałek wieczorem nieprawomocnie uchyliła immunitet krakowskiej sędzi Beacie Morawiec. O uchylenie immunitetu wnioskowała prokuratura, która zamierza postawić sędzi m.in. zarzuty korupcyjne. Postanowiona też o zawieszeniu sędzi w czynnościach służbowych i obniżeniu jej wynagrodzenia o 50 proc.

Izba Dyscyplinarna SN w jednoosobowym składzie od godz. 11 w poniedziałek rozpatrywała wniosek Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu b. prezes Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis".

 

Ogłoszenie orzeczenia i jego ustne uzasadnienie było jawne i otwarte dla mediów. Decyzja zapadła po ponad 10 godzinach posiedzenia w SN w tej sprawie.

 

Jak zaznaczył sędzia Tomczyński, który rozpatrywał tę sprawę, podjęta uchwała o wyrażeniu zgody na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej wynikała "z tego, co jest w materiałach dowodowych przekazanych przez prokuraturę".

 

- Nie będę wchodził dokładnie w dowody, natomiast stwierdzam, że w odniesieniu do każdego z czynów istnieją nie jeden, nie dwa, ale co najmniej trzy dowody popełnienia czynów - mówił sędzia Tomczyński.

 

ZOBACZ: CBA w domu sędzi Beaty Morawiec. "To przekroczenie uprawnień"

 

Jak zastrzegł, uchylenie sędziemu immunitetu nie oznacza przesądzenia jego winy tylko to, że "mogą być wobec sędziego podejmowane dalsze czynności procesowe, na przykład przesłuchanie sędziego, dalsze przesłuchanie świadków, albo zbadanie komputera". - Uchylenie immunitetu przesądza o jednym: o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa - zaznaczył Tomczyński.

 

Wznowienie rozpoczętej w poniedziałek rano rozprawy nastąpiło po kilkugodzinnej przerwie spowodowanej koniecznością rozpatrzenia wniosku obrońców o wyłączenie sędziego Adama Tomczyńskiego rozpatrującego tę sprawę.

 

Wniosek obrońców o wyłączenie sędziego Tomczyńskiego rozpatrywał inny z sędziów Izby Dyscyplinarnej sędzia Adam Roch. Częściowo oddalił on wniosek obrony. Z kolei w części dotyczącej zarzutu braku niezawisłości wniosek ten został przekazany - zgodnie z przepisami - do rozpatrzenia prezesowi Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Jak poinformował Falkowski, nie wstrzymuje to jednak biegu sprawy przed tą Izbą. Oznacza to, że sędzia Tomczyński dalej prowadził posiedzenie dotyczące uchylenia immunitetu sędzi Morawiec.

 

Niezależnie od rozstrzygnięcia, będzie ono nieprawomocne

 

Orzeczenie jest nieprawomocne, a strona niezadowolona z decyzji może odwołać się do Wydziału II Izby Dyscyplinarnej.

 

Sędzia Morawiec to b. prezes Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis". Prokuratura chce postawić jej zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Czyny te są zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. 

 

Sędzia Morawiec kategorycznie odpiera te zarzuty. - Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej - mówiła we wrześniu.

 

"To nie ma nic wspólnego z rzetelnym procesem"

 

Przed godz. 13. trzech obrońców sędzi Morawiec poinformowało, że sąd zarządził kilkudziesięciominutową przerwę w posiedzeniu w celu rozpatrzenia wniosku obrony o wyłączenie sędziego. Wcześniej sędzia Tomczyński oddalił wszystkie wnioski formalne złożone przez obrońców "zmierzające do zapewnienia jawności postępowania".

 

ZOBACZ: SN: posiedzenie ws. immunitetu sędziego Tulei odroczone

 

Jak powiedział dziennikarzom adwokat Baszuk, "to nie sędzia Morawiec ma się czego wstydzić". - To nie ona żąda tajności postępowania. Przeciwnie, zrobiliśmy dzisiaj wszystko, co jest w naszej mocy by to postępowanie miało charakter transparentny.(...) Tak się jednak nie stało - zaznaczył prawnik.

 

"Przykład prześladowania i zastraszania"

 

- To kolejny przykład prześladowania i zastraszania sędziów w Polsce; tym razem ofiarą politycznych prześladowań stała się właśnie pani sędzia Beata Morawiec - oświadczyła Gasiuk–Pihowicz podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie.

 

Za "Himalaje absurdu" posłanka uznała oskarżenie sędzi "o przyjęcie łapówki w postaci telefonu komórkowego". - Czy następne oskarżenia prokuratury kierowane wobec niezależnych sędziów będą dotyczyły przekazania komuś notesu, albo długopisu? Prokuratura pod wodzą Ziobry nie tylko jest na bakier z Polską racją stanu, ale także zdrowym rozsądkiem - mówiła.

 

Zwróciła też uwagę na ostatnie relacje na ten temat w TVP, które uznała za "przypuszczenie ataku na sędzię Morawiec". - Jakim cudem pracownicy Telewizji Polskiej mieli dostęp do akt sprawy, gdy jeszcze w piątek odmówiono tego dostępu do nich obrońcom sędzi. Przynajmniej część dokumentów nie została tym obrońcom udostępniona - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.

 

Według niej "ta sprawa pokazuje jak na dłoni, jak działa ten polityczny walec dyscyplinarek, niszczący niezależnych sędziów, walczących o niezależność wymiaru sprawiedliwości w Polsce".

 

"Osobisty wątek"

 

Posłanka KO przekonywała też do "wątku osobistego". - Zbigniew Ziobro przegrał proces z sędzią Beatą Morawiec. Można więc odnieść wrażenie, że atakując sędzię Morawiec, z jednej strony pan Ziobro bierze odwet za własny przegrany proces, a z drugiej strony chce strzaskać kręgosłup niezależnego sądownictwa, zastraszając całe środowisko sędziowskie. I to są powody dyscyplinarek, które wydają się dzisiaj najbardziej prawdopodobne - podkreśliła.

 

Myrcha przypomniał, że KO dowodziła wielokrotnie, że Ziobro jest "najsłabszym ministrem sprawiedliwości". - Natomiast to, że jest chyba najbardziej mściwym politykiem, to nie musimy udowadniać - sam daje temu ogromne argumenty, i sprawa przeciwko pani sędzi Beacie Morawiec jest tego najlepszym dowodem - przekonywał.

 

 

Myrcha dodał, że minister sprawiedliwości "bezpodstawnie zwolnił ją z pracy w ramach czystek sędziowskich i ośmieliła się wygrać przed polskim sądem, mając argumenty i rację po swojej stronie".

 

Podkreślił, że minister Ziobro, zamiast przeprosić sędzię Morawiec, "jak każdy przyzwoity człowiek", powołał "specjalną izbę (dyscyplinarną) w Sądzie Najwyższym za pieniądze podatników, całkowicie niezależną od I prezesa SN".

 

- Umieszcza tam politycznych nominatów, żeby mścić się na wszystkich tych, którzy odważyli się wystąpić przeciwko ministrowi Ziobrze. Mimo, że mamy zabezpieczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, mimo że polski rząd oficjalnie zadeklarował, że nie będą toczone żadne postępowania przed Izbą Dyscyplinarną SN, rzecznik tej izby zapewniał, że żadna sprawa merytorycznie nie będzie rozstrzygana do czasu zakończenia sprawy przed TSUE, to dla pani sędzi Beaty Morawiec jest droga szczególna, wyjątkowa, bo to jest wróg ministra Ziobry - powiedział Myrcha.

 

Według posła, Ziobro "zostanie zapamiętany, jako ten, który ściga niezależnych sędziów, wytacza im polityczne procesy, i polski wymiar sprawiedliwości wprowadził na całkowite manowce". - Liczę, że nie tylko środowisko sędziowskie, prawnicze, ale że cała przyzwoita Polska stanie w tej chwili po stronie pani sędzi Beaty Morawiec, niezależnej sędzi, która nie zrobiła nic złego - oświadczył Arkadiusz Myrcha.

 

ZOBACZ: TSUE zajmuje się niezawisłością sędziów w Polsce

 

W zeszłym tygodniu sędzia Morawiec informowała, że nie będzie obecna podczas posiedzenia w SN.

 

- Wynika to z mojego głębokiego przekonania, co do charakteru organu prowadzącego postępowanie, który nie spełnia wymogów "sądu" w rozumieniu prawa krajowego i europejskiego - przekazywała. W SN reprezentować mają ją pełnomocnicy. - Jestem przekonana, że uczciwość i prawda zwyciężą - podsumowała.

 

"Gołosłowne zarzuty"

 

Rzecznik prasowy Izby Dyscyplinarnej SN Piotr Falkowski odpowiadał wówczas, że zarzuty sędzi Morawiec wobec tej izby SN są zupełnie gołosłowne. Podkreślał, że sprawa zostanie rozpatrzona przez niezawisły i niezależny sąd. - Sędzia może, ale nie musi uczestniczyć osobiście w tym posiedzeniu. Jednak poprzez ustanowienie swojego pełnomocnika, co, podkreślam, sędzia zrobiła, będzie uczestniczyć w sprawie - wskazywał. Według prokuratury, sędzia miała przyjąć wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać.

 

ZOBACZ: Protesty w obronie sądów w całej Polsce. "Nie" dla zmiany ustroju sądów

 

PK podawała, że datowana na 11 lutego 2013 r. umowa na przygotowanie opracowania "Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego" miała charakter fikcyjny i służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa. "Została podpisana w porozumieniu z ówczesnym Dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzejem P. i za zgodą ówczesnego prezesa tego sądu Krzysztofa S. Będące przedmiotem umowy opracowanie dla sądu nigdy nie powstało" - głosił komunikat prokuratury. "Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie" - przekazywała Prokuratura Krajowa.

 

Nieprawomocnie wygrała z Ziobrą

 

Sędzia Morawiec w styczniu ub.r. wygrała nieprawomocnie proces cywilny z ministrem sprawiedliwości. Sąd uznał wtedy, że szef MS musi przeprosić w oświadczeniu na stronie internetowej resortu sędzię za naruszenie jej dóbr osobistych, poprzez podanie w komunikacie resortu sprawiedliwości, opublikowanym przy okazji odwołania sędzi, niezwiązane w żaden sposób z nią informacje o zatrzymaniach w ramach śledztwa dotyczącego korupcji w krakowskich sądach. Minister sprawiedliwości ma też wpłacić 12 tys. zł na Fundację Dom Sędziego Seniora. Minister złożył apelację od tego wyroku.

 

ZOBACZ: Minister sprawiedliwości odwołał się od wyroku nakazującego mu przeprosić prezes krakowskiego sądu

 

Wsparcie dla sędzi Morawiec deklaruje część środowiska prawniczego, w tym sędziowie. Wątpliwości wobec działań prokuratury w stosunku do krakowskiej sędzi wyrażał także Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

 

"Bezwzględnie wspieramy sędzię Morawiec"

 

Przed SN zgromadziło się kilkadziesiąt osób - w tym sędziów i prawników - manifestujących wsparcie dla sędzi Morawiec. W zeszłym tygodniu stowarzyszenie "Themis" apelowało do sędziów, prokuratorów, adwokatów i innych obywateli o obecność przed budynkiem SN, aby wyrazić solidarność z sędzią.

 

- Bezwzględnie wspieramy sędzię Beatę Morawiec, która jest jedną z twarzy oporu przeciwko reformie sądownictwa. Represje zawsze mają twarz i nazwisko konkretnego człowieka. To nie jakaś Izba Dyscyplinarna dokonuje gwałtu na prawie, tylko robi to konkretny człowiek, który nazywa się Adam Tomczyński. On teraz ubrał się w togę fioletową z fioletowym kołnierzem i wydaje mu się, że jest sędzią. Pan Tomczyński nie jest sędzią, bo Izba Dyscyplinarna nie jest sądem - powiedział dziennikarzom członek stowarzyszenia sędziowskiego "Iustitia" sędzia Piotr Gąciarek. 

ac/msl/pgo/prz/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie