Śledztwo ws. korupcji w byłym szpitalu Grodzkiego. Niemal 100 agentów CBA w akcji

Polska
Śledztwo ws. korupcji w byłym szpitalu Grodzkiego. Niemal 100 agentów CBA w akcji
CBA
Blisko stu agentów przeszukiwało 23 miejsca

Niemal 100 agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukało we wtorek 23 lokalizacje w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji w szczecińskim szpitalu. Funkcjonariusze przeszukali m.in. spółki z branży farmaceutycznej oraz siedzibę szpitala. Sprawa dotyczy zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, które w ubiegłym roku złożył radny PiS.

O przeszukaniach poinformowała we wtorek popołudniu Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która nadzorowała czynności funkcjonariuszy Biura. Z przekazanych informacji wynika, że przeszukano 23 lokalizacje, w tym kilkanaście spółek z branży farmaceutycznej oraz siedzibę Samodzielnego Publicznego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.


"Czynności te zostały zrealizowane w toku postępowania dotyczącego podejrzenia czynów korupcyjnych popełnionych w związku z pełnieniem funkcji publicznej ordynatora oddziału w szczecińskim szpitalu" - podała prokuratura.

 

ZOBACZ: CBA szuka osób, które wręczyły łapówkę. Śledztwo w byłym szpitalu prof. Grodzkiego


Prokuratura Regionalna przekazała, że ujawniony przez CBA materiał dowodowy będzie teraz poddany analizie "pod kątem zbadania, czy osoby pojawiające się w śledztwie podejmowały czynności, które mogły udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia środków płatniczych", czyli łapówek, które lekarze szczecińskiego szpitala mieli przyjmować "w związku z pełnieniem funkcji publicznych".


Pieniądze miały być przekazywane na rzecz Fundacji Pomocy Transplantologii "pod pozorem dobrowolnych wpłat na cele statutowe Fundacji" - poinformowała PR w Szczecinie.

 

Przeszukania w biurze podróży


Z kolei CBA w komunikacie poinformowało, że "w ramach prowadzonego postępowania blisko 100 funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukało 23 lokalizacje, w tym miejsca prowadzenia księgowości i miejsca przechowywania dokumentacji księgowej podmiotów gospodarczych i instytucji publicznej".


"Czynności przeprowadzono w skoordynowany sposób w kilkunastu spółkach z branży farmaceutycznej, Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie, a także w jednym ze szczecińskich biur podróży" - podało biuro.

 

ZOBACZ: Radny PiS donosi do CBA na Grodzkiego. Dostał maila z informacją o łapówce


Śledczy ustalają m.in. sposób funkcjonowania Fundacji Pomocy Transplantologii, ponieważ - jak podała PR w Szczecinie - niektóre z przesłuchanych osób zeznały, że "ich wpłaty miały być przeznaczone na działalność tej fundacji, a nie otrzymali oni żadnych potwierdzeń wpłat na rzecz fundacji".


Postępowanie wszczęto w grudniu 2019 roku. Dotyczyło ono przyjęcia przez ordynatora oddziału Szpitala przy ul. Sokołowskiego w Szczecinie łapówki w kwocie 2 tysięcy złotych od jednego z pacjentów. Do zdarzenia miało dojść w 2009 roku. "O możliwości popełnienia tego przestępstwa organy ścigania zawiadomił radny Sejmiku Województwa Pomorskiego w Gdańsku" - przekazała prokuratura.

 

W komunikatach nie wskazano, kogo dotyczy śledztwo. Poinformowano jednak, że przeszukania mają związek z zawiadomieniem jednego z radnych sejmiku woj. pomorskiego.

 

Przeprosił za wpisy

 

27 listopada 2019 r. gdański radny PiS Karol Guzikiewicz złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.


Podstawą zawiadomienia miał być mail, który radny dostał na swoje oficjalne konto pocztowe. Mieszkanka Szczecina twierdziła w nim, że Tomasz Grodzki jako lekarz wziął w 2009 r. łapówkę za operację jej ojca.


Radny stwierdził, że mając tylko podstawowe informacje, nie jest w stanie zweryfikować prawdziwości zarzutu, wiec napisał w tej sprawie do CBA.


Kilkanaście dni wcześniej zamieścił na swoich profilach na Twitterze oraz Facebooku wpisy, w których sugerował, że marszałek Senatu miał brać łapówki, za co powinien zostać odwołany ze sprawowanej funkcji.

 

ZOBACZ: Radny PiS pisał o "łapówkach" Grodzkiego. Teraz przeprasza


Później radny usunął wpisy i tłumaczył, że miały charakter satyryczny. Przeprosił marszałka Senatu "za nieprawdziwe twierdzenia jakoby Marszałek Senatu Tomasz Grodzki brał łapówki". "Sprawę zgłoszeń korupcyjnych przekazanych do CBA inny osób podtrzymuję" - dodał.


Od czasu wyboru Grodzkiego na marszałka Senatu w mediach pojawiały się oskarżenia, jakoby miał on przyjmować od swoich pacjentów pieniądze w zamian za konsultacje medyczne i operacje.

 

"Haniebne oskarżenia"

 

Jedną z osób sugerujących, że Grodzki przyjmował pieniądze była prof. Agnieszka Popiela. Twierdziła, że w 2016 r., kiedy jej matka walczyła z chorobą nowotworową, dokonała wpłaty na Fundację Pomocy Transplantologii w Szczecinie, ponieważ czuła "presję psychiczną". 


- Dzień po wyborze na marszałka Senatu pojawiło się 31 negatywnych komentarzy na mój temat i zaczęły pojawiać się haniebne oskarżenia o moje nieetyczne zachowania dot. korupcji. Zaprzeczałem temu konsekwentnie i zaprzeczam teraz. Nigdy od nikogo nie żądałem łapówek, ani ich nie przyjmowałem. Zaczęło mnie zastanawiać, że te anonimowe osoby zaczynają się mylić - mówił wówczas na konferencji marszałek.

 

ZOBACZ: Radio Szczecin: dali 5 tys. zł za lepszą opiekę w szpitalu prof. Grodzkiego


- Nigdy nie pobierałem od pacjentów pieniędzy i nie żądałem żadnych pieniędzy za operacje, ani nie uzależniałem żadnych czynności medycznych od wpłacenia pieniędzy - podkreślił Grodzki.

prz/zdr/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie