Jelenia Góra: nowe nagranie ws. pasażera z hulajnogą. Podał swoją wersję

Polska
Jelenia Góra: nowe nagranie ws. pasażera z hulajnogą. Podał swoją wersję
Polsat News
Jeleniogórski MZK twierdzi, że od Grzegorza Gąski było czuć alkohol. Mężczyzna zaprzecza

Grzegorz Gąska wsiadł do autobusu w Jeleniej Górze z elektryczną hulajnogą. Po tym, jak nie chciał wyjść z pojazdu, siłą wyprowadziła go policja. Działo się to na oczach jego niepełnoletnich córek. Funkcjonariusze twierdzą, że mężczyzna był agresywny i wulgarny, a przewoźnik dodał, że czuć było od niego alkohol. W rozmowie z Polsat News zatrzymany mówi, jak według niego przebiegła interwencja.

Do zdarzenia doszło w niedzielę 30 sierpnia około godziny 21:00 w Jeleniej Górze. Kierowca miejskiego autobusu wezwał policję do pasażera Grzegorza Gąski, który wsiadł do pojazdu z dwoma córkami w wieku 8 i 14 lat.

 

MZK: szofer wyczuł alkohol. Mężczyzna zaprzecza

 

35-latek chciał przewieźć hulajnogę elektryczną, co jest niezgodne z regulaminem przewoźnika. Taki jednoślad posiada bowiem akumulator, który w przypadku ewentualnego rozszczelnienia lub wybuchu stwarza zagrożenie dla innych pasażerów.

 

- Ponadto, szofer wyczuł od niego alkohol, a po drugie stwierdził, że ten człowiek jest pobudzony - wyjaśnił Polsat News Zbigniew Rzońca, rzecznik MZK w Jeleniej Górze. 

 

ZOBACZ: Pijany kierowca miejskiego autobusu. Wiózł pasażerów, uderzył w inne auto

 

Spółka pokazuje także nagrania z monitoringu, na których widać, jak Gąska wlewa jakiś płyn do butelki z napojem, a także skacze w miejscu przeznaczonym dla stojących pasażerów.

 

Mężczyzna zaprzeczył, że w tamtym dniu pił alkohol. - Dzień wcześniej tak, ale to nie miało znaczenia. Skorzystałem z komunikacji miejskiej, ponieważ rozładował się akumulator w hulajnodze i chciałem dostać się do domu - tłumaczył.

 

Sporny przebieg interwencji

 

W pewnym momencie kierowca zatrzymał autobus i poprosił 35-latka o wyjście. Ten odmówił, powołując się na regulamin MZK. Wtedy szofer wezwał policję.

 

Gdy mundurowi zjawili się na miejscu, nie przebadali Grzegorza Gąski alkotesterem. Nie wiadomo więc, czy pasażer faktycznie wsiadł do autobusu pod wpływem alkoholu i czy płyn, który wlewał do butelki, również był "wyskokowy".

 

ZOBACZ: Kompletnie pijana jechała po alkohol. Miała prośbę do policjanta

 

Policja zapewniła, że interwencja początkowo przebiegała spokojnie. - Funkcjonariusze wielokrotnie informowali go o tym, że może kontynuować jazdę bez hulajnogi, bądź też z nią wysiąść - mówiła podinsp. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. 

 

Pod koniec, jeden z policjantów powiedział Gąsce, że ma "wziąć hulajnogę i wysiąść", a dyskusja "jest skończona". 

 

- Ale mogę zadać pytanie? - powiedział 35-latek.

 

- Nie, proszę pana - odparł funkcjonariusz, po czym wraz z kolegami siłą wyprowadził mężczyznę z miejskiego autobusu i obezwładnili go na chodniku.

 

WIDEO: Nowe wideo z interwencji policji ws. hulajnogi. Materiał "Wydarzeń"

  

"Koszmarne doświadczenie dla dziecka"

 

Zatrzymaniu mężczyzny przyglądały się jego małoletnie córki. Młodsza z nich głośno krzyczała.

 

Zdaniem psycholog Aleksandry Piotrowskiej, policjanci powinni wziąć pod uwagę obecność małej dziewczynki. Niedługo później zaopiekowała się nią matka, która przyjechała na miejsce zdarzenia. 

 

- Dzieje się coś bardzo złego z bliską dziecku osobą, a ono jest bezradne, nie może pomóc. To koszmarne doświadczenie - opisała.

 

ZOBACZ: Pijana matka przewróciła wózek z małym dzieckiem. Miała ponad 3 promile

 

Inaczej sytuację skomentował Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. Jego zdaniem, "dzieci nie mogą być tarczą kogokolwiek" podczas policyjnej interwencji.

 

Gąska: gdybym wiedział, wysiadłbym z autobusu

 

Mężczyzna ostatecznie został zatrzymany i przewieziony na komendę. Zdaniem mundurowych, podczas transportu nadal był "wulgarny i agresywny". 

 

Grzegorz Gąska przyznał, że gdyby wiedział, jak skończy się jego podróż z hulajnogą, opuściłby autobus i wezwał taksówkę. Tak się jednak nie stało.

 

ZOBACZ: Zmiany ws. e-hulajnóg. Ziobro bierze sprawy w swoje ręce

 

Zatrzymany pasażer usłyszał zarzut znieważenia policjantów, za co grozi do 3 lat więzienia. 

 

Śledczy przekazali również, że 35-latek był poszukiwany przez Prokuraturę Rejonową w Jeleniej Górze, która chciała ustalić miejsce jego pobytu. 

 

Policja: dzieci wiedziały, że nie można jeździć z hulajnogą

 

We wtorek funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu poinformowali, że "kilka godzin przed zatrzymaniem", dzieci Grzegorza Gąski chciały jechać autobusem z elektryczną hulajnogą, ale po uwadze kierowcy, opuściły pojazd.

 

"Po kilku godzinach pojawiły się w autobusie, z zatrzymanym później mężczyzną oraz elektryczną hulajnogą. Na zarejestrowanym przez kamery monitoringu obrazie widać chociażby, jak 35-latek siłowo otwiera drzwi autobusu na przystanku, wypuszczając dzieci na zakupy. Po chwili wracają one, przekazując jeden z artykułów mężczyźnie" - dodali policjanci.

 

ZOBACZ: Prokuratura o wybuchu w mieszkaniu w Warszawie. Przyczyną eksplozja hulajnogi

 

Wojewódzka komenda zatytułowała swój post: "Dzieci wiedziały, że nie można podróżować z elektryczną hulajnogą w autobusie. Tata kilka godzin później postanowił sprawdzić »to« po swojemu".

 

 

Sprawą zajęli się politycy

 

Sprawą Grzegorza Gąski zainteresowali się politycy Koalicji Obywatelskiej.

 

- Będziemy domagać się wyjaśnień od Komendanta Głównego Policji ws. brutalnego zatrzymania mężczyzny w Jeleniej Górze oraz wyciągnięcia konsekwencji wobec policjantów. To zdarzenie świadczy o przesuwaniu granic brutalności policji - mówili w czwartek przedstawiciele tej formacji.

wka/hlk/ polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie