Amanda Paul: dla wielu w UE jasne stało się, że Łukaszenka musi odejść

Świat
Amanda Paul: dla wielu w UE jasne stało się, że Łukaszenka musi odejść
Polsat News
Dorota Bawołek (L) rozmawiała z Amandą Paul, ekspertem European Policy Centre ds. Rosji i wschodniego sąsiedztwa UE

- Dla wielu w UE jasne stało się, że Łukaszenka musi odejść, jest na końcu swojej drogi i raczej nie uda uniknąć upadku i nie wydaje mi się również, by Rosja była zainteresowana w zapobieganiu jego upadkowi - powiedziała korespondentce Polsat News w Brukseli Dorocie Bawołek Amanda Paul, ekspert European Policy Centre ds. Rosji i wschodniego sąsiedztwa UE.

Na Białorusi od tygodnia trwają protesty po wyborach prezydenckich, które według oficjalnych wyników po raz kolejny wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka. Polska i część państw europejskich oraz USA oceniają, że wybory te nie były zgodne ze standardami międzynarodowymi i wzywają do ich powtórzenia. O zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE w sprawie Białorusi apelował w ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki. W poniedziałek szef RE Charles Michel poinformował, że szczyt formie wideokonferencji zwołuje na środę, na godz. 12.

 

ZOBACZ: "Kompletne brednie". Wiceszef MSZ o słowach Łukaszenki na temat Polski

 

Na temat sytuacji na Białorusi oraz relacji Unii Europejskiej z tym krajem Dorota Bawołek rozmawiała z Amandą Paul, ekspertem European Policy Centre ds. Rosji i wschodniego sąsiedztwa UE.

 

Dorota Bawołek: Jakich decyzji możemy się spodziewać po tym szczycie?

 

Amanda Paul: Mam nadzieję, że zostaną ustalone konkretne działania. Już sam fakt, że unijny szczyt został zwołany to dobry prognostyk. To również przykład tego, że Unia Europejska coraz bardziej zabiega o swoją pozycję ważnego geopolitycznego gracza. Dlatego myślę, że pojawią się konkrety, ważne by zapadła przynajmniej decyzja o sankcjach i wspieranie organizacji ponownych wyborów na Białorusi, być może pojawią się propozycje, jak je przeprowadzić. Unia Europejska na pewno musi wysłać silny, mocny sygnał by zachować swoją wiarygodność i nie ujawniać podziałów, a jedność w tej sprawie.

 

ZOBACZ: "Podczas pałowania ludzi nikt nie pyta czy jesteś Białorusinem, czy Polakiem"

 

Jak trudne będzie to zadanie, skoro wiadomo, że różne kraje UE różnie podchodzą do tego, czy należy zajmować się sprawami za wschodnią granicą UE?

 

Przywódcy muszą przede wszystkim unikać rozwiązań, które będą opierać się na najniższym wspólnym mianowniku, bo to odkrywa słabości UE. Wiadomo, że wsród "27" są różne zdania na temat relacji z Białorusią, ale mam nadzieję, że uda się wypracować wspólne i mocne stanowisko, a nie sprzeczać się godzinami o to, co zrobić, bo to będzie bardzo zły sygnał.

 

Jak ocenia pani dotychczasowe relacje UE z Białorusią?

 

Te relacje opierały się o liczne wzloty i upadki, ale w ciągu ostatniego półrocza czy dłużej miał miejsce pozytywny rozwój, na początku roku uzgodniono porozumienie o ułatwieniach w wydawaniu wiz, więc były pozytywne kroki, ale niestety to wszystko teraz zostało zniszczone i dla wielu w UE jasne stało się, że Łukaszenka musi odejść, jest na końcu swojej drogi i raczej nie uda uniknąć upadku i nie wydaje mi się również, by Rosja była zainteresowana w zapobieganiu jego upadkowi.

 

Jaką rolę w wydarzeniach na Białorusi zatem odgrywa Rosja i jak bardzo może wpłynąć na decyzje unijnego szczytu?

 

Rosyjskie władze mają ostrożne, wyrachowane podejście, nie spieszą się by pokazać swoje wsparcie dla Łukaszenki, bo nie ma dlatego już wiekszego poparcia wśród samych Rosjan. Oni mają świadomość, że protestujący w Mińsku nie są nastawieni antyrosyjsko, Białorusini nie nienawidzą Rosjan w takim stopniu jak ma to miejsce na Ukrainie, w Gruzji czy w innych częściach świata, dlatego podejście i odpowiedź władz muszą być wykalkulowane, tak by nie stanowiły zbyt wielkiego ryzyka. Osobiście uważam, choć mogę się mylić, że Putin nie planuje znaczącej interwencji, Rosjanie raczej myślą już o tym, jak mieć lepsze relacje z nowym przywódcą Białorusi. W końcu Łukaszenka był bardzo trudnym partnerem dla Putina, często go irytował, nie zapewnił tego, co miał zapewnić i często odwracał się do Rosji plecami, próbując uzyskać coś od Europy czy Stanów Zjednoczonych. Próbował rozgrywać te dwa obozy, dlatego dla Putina nie będzie osobistą stratą, nawet jeśli teraz znów składa Rosji obietnice i zobowiązania, to wcześniej też to robił i czesto okazywały się być puste, otrzymawszy to, czego potrzebował - nie realizował ich.

 

WIDEO: rozmowa Doroty Bawołek z Amandą Paul

  

 

Jakie unijne działania mogą przynieść większe skutki? Sankcje czy większe wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego?

 

Obydwa działania są bardzo ważne i potrzebne. Trzeba okazać solidarność z protestującym, obrońcami praw człowieka, przedstawicielami wolnych mediów. Ale jednocześnie należy pokazać, że UE ma mocne mechanizmy sankcji bo na Białorusi w ciągu ostatnich tygodni doszło do wielu okrucieństw i łamania praw człowieka, o których nie można zapomnieć. Unia powinna zdecydować się na sankcje, również dla Łukaszenki, który już wcześniej był nimi objęty, więc nie rozumiem, dlaczego teraz nie miałyby go obowiązywać. Unijne sankcje muszą być surowe, ale nie powinny negatywnie wpływać na sytuację gospodarczą w kraju, bo ta już jest bardzo trudna i jak wiemy bardzo przyczyniła się również do ostatnich wydarzeń. Dlatego UE powinna zdecydować się na ostrożne i jednocześnie mocne podejście do tego, co dzieje się na Białorusi.

Dorotaw Bawołek/luq/ Polsat News, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie