Łzy wzruszenia. Polacy zatrzymani na Białorusi wrócili do kraju

Świat
Łzy wzruszenia. Polacy zatrzymani na Białorusi wrócili do kraju
Polsat News
Kacper Sienicki i Witold Dobrowolski opowiadają o zatrzymaniu przez białoruskie służby

24-letni Kacper Sienicki wylądował bezpiecznie w Polsce. Spotkał się z mamą, która czekała na lotnisku. - Na komisariacie położono nas na podłogę twarzami do ziemi. Grozili, że jeśli je odwrócimy to wybiją nam wszystkie zęby - mówił student po wylądowaniu w Polsce. Do kraju wrócił również fotograf Witold Dobrowolski, który przekazał, że podczas zatrzymania pobito go "niemal do nieprzytomności".

Kacper Sienicki został zatrzymany w Mińsku 9 sierpnia gdy wychodził z kolegą, również Polakiem Witoldem Dobrowolskim (laureatem nagrody Grand Press Photo 2020), z kawiarni. On również został wypuszczony z aresztu.

 

ZOBACZ: Oficjalne wyniki wyborów na Białorusi

 

- Przewieziono nas na komisariat, do takich piwnic MSW. I tam rozpoczął się cały proces, który trwał kilkanaście godzin - powiedział student po zwolnieniu z białoruskiego aresztu.

"Bicie, zastraszanie, brak dostępu do wody"

- Jesteśmy poobijani, ale dajemy radę. Nic poważniejszego się nam nie stało. Zywie Biełaruś  - powiedzieli Polacy po wylądowaniu w Warszawie.

 

Dobrowolski i Sienicki przekazali, że zostali porwani z centrum mińska przez OMON. - W tamtym momencie zostałem pobity niemal do nieprzytomności - przekazał Dobrowolski.

 

Polacy przekazali, że białoruska milicja biła ich w więźniarce i na komisariacie. Prośby o kontakt z konsulatem były zbywane śmiechem. - Zapytano mnie czy jestem Polakiem. Gdy odpowiedziałem, że tak, podniesiono mnie, po czym podcięto mi nogi - opowiadał fotograf.

 

ZOBACZ: Konferencja ministrów spraw zagranicznych UE. Tematem Białoruś

 

- Na komisariacie położono nas na podłogę twarzą na ziemi. Grozili, że jeśli ją odwrócimy to wybiją nam wszystkie zęby. To była pierwsza zmiana. Przy każdym przesłuchaniu nas bito - mówili Polacy. Przekazali, że w areszcie nie mieli dostępu do wody i pożywienia.

 

- Mieliśmy takie "lekcje" na sali gimnastycznej na komisariacie. Kazano odpowiadać zgromadzonym na pytanie "kto jest prezydentem Białorusi?". Wszyscy odpowiadali jednym chórem: "Alaksandr Ryhorawicz Łukaszenka". Odpowiedź na pytanie "kto jest najlepszym prezydentem na świecie" była taka sama - mówił Sienicki.

 

Po ponad dobie w areszcie, bez snu, Polacy zostali przewiezieni do więzienia. - W samym więzieniu dostawaliśmy trzy posiłki dziennie, była toaleta, była woda. Cele w więzieniu były całkowicie przepełnione. U mnie w celi było sześć łóżek, a w środku spały 24 osoby - mówił Dobrowolski. Sienicki dodawał, że w więzieniu panowała wysoka temperatura i problemy z wentylacją.

 

Zatrzymani zostali wypuszczeniu na wolność po 72 godzinach. 

"Kontakt z Mińskiem utrudniony"

Tomasz Wiliński jest pełnomocnikiem trzech osób zatrzymanych w Mińsku, w tym Kacpra. - Moim podstawowym zadaniem było zabezpieczenie ich podstawowych praw w areszcie oraz odpowiedniego postępowania, jeśli chodzi o wydanie ich do Polski.

 

Byliśmy przygotowani na wszelkie scenariusze - powiedział. Zapewnił, że kontakt z przedstawicielami władz w Mińsku był znikomy i "niemal go nie było". Ocenił jako bardzo dobry, wręcz wzorowy kontakt z polskimi służbami konsularnymi. Przyznał, że nawiązał kontakt z Polakami dopiero jak ich wypuszczono.

 

W czwartek Aneta Sienicka poinformowała, że udało się zlokalizować jej syna. - Mój syn i jego kolega zostali aresztowani. Prawdopodobnie są w areszcie w Żodzinie pod Mińskiem - powiedziała w rozmowie z polsatnews.pl.

 

ZOBACZ: Białoruś: zatrzymani Polacy wyszli na wolność. Wśród nich 24-letni Kacper

 

Jak dodała, na miejscu jest konsul, który próbuje zorganizować transport zatrzymanych do Polski. Informacje te przekazał kobiecie jej pełnomocnik, który pozostaje w kontakcie z konsulem.

 

24-latek wyszedł z aresztu w czwartek wieczorem - potwierdziły źródła dyplomatyczne w Mińsku.

 

- Był bity, ale nie chciał o tym za wiele rozmawiać. Mówił, że jest ok - powiedziała w rozmowie z Polsat News matka 24-latka.

Dni niepewności

Kacper jest absolwentem Studiów Europy Wschodniej. Jak przekazała jego matka Aneta Sienicka, 24-latek pojechał do Mińska, by wesprzeć tam swoich przyjaciół.

 

ZOBACZ: Wspólne oświadczenie byłych prezydentów RP. Apelują do władz Białorusi

 

- Poleciał do Mińska z kolegą, który wrócił do kraju wcześniej. Z Kacprem został na miejscu inny znajomy, absolwent tego samego kierunku studiów. Wiem, że aresztowano ich. Poinformowała mnie o tym nieoficjalnie ambasada, która otrzymała tę wiadomość od świadka, który widział tę sytuację na komisariacie w Mińsku - mówiła Aneta Sienicka, który od kilku dni poszukiwała syna.

 

Ostatnia wiadomość od Kacpra przyszła w poniedziałek ok. godz. 18:00. - Po tym kontakt się urwał. Już wcześniej dawał mi znać, że są problemy (z łącznością - red.). Nie spałam tej nocy. Myślałam: nie ma z nim kontaktu, ale na pewno wróci. Około 19:00 we wtorek miał lądować jego samolot - wyjaśniała matka 24-latka.

sgo/bas/ polsatnews.pl, Polskie Radio
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie