Spór o płacę minimalną w 2021 r. Rząd nie rezygnuje z podwyżki do 2800 zł

Biznes
Spór o płacę minimalną w 2021 r.  Rząd nie rezygnuje z podwyżki do 2800 zł
Pixabay/ zdj. ilustracyjne
Prezes PiS we wrześniu 2019 rok w kampanii przed wyborami parlamentarnymi zapowiadał wielkie podniesienie płacy minimalnej

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw poprosił wicepremier Jadwigę Emilewicz o zamrożenie płacy minimalnej w 2021 roku na dzisiejszym poziomie 2600 złotych brutto. Związkowcy z OPZZ i FZZ domagają się 3100 złotych. Rząd wybiera 2800 złotych, czyli kwotę, którą zaproponował NSZZ „Solidarność”.

Decyzja musi zapaść zaraz po wakacjach, po wcześniejszych konsultacjach ministrów, pracodawców i pracowników w ramach Rady Dialogu Społecznego (RDS). Zgodnie z prawem jeśli strony nie dojdą do porozumienia, ostateczną decyzję podejmuje rząd i we wrześniu ogłosi wysokość przyszłorocznej płacy minimalnej.

 

Tak, jak powiedział Piotr Duda

 

W projekcie ustawy budżetowej na 2021 rok rząd zapisał płacę minimalną w wysokości 2800 złotych. Ta kwota nie jest przypadkowa. Pod koniec lipca Piotr Duda przewodniczący NSZZ "Solidarność" oświadczył, że "wzrost najniższego wynagrodzenia nie może być mniejszy niż 200 złotych, co oznacza, że przyszłoroczna kwota powinna wynieść co najmniej 2800 złotych".

 

ZOBACZ: Płaca minimalna w 2021 r. nie osiągnie 3 tysięcy złotych, ale i tak ma wyraźnie wzrosnąć

 

- W NSZZ "Solidarność" mamy świadomość skomplikowanej i trudnej sytuacji na rynku pracy, która w debacie o przyszłorocznym budżecie wymaga od wszystkich partnerów społecznych odpowiedzialności i rozwagi. Biorąc jednak pod uwagę zapowiedzi rządu o aktywnym stymulowaniu gospodarki w walce z kryzysem, nie można pomijać istotnej roli płacy minimalnej w tym procesie - oświadczył lider związku.

 

Praktyka ostatnich lat pokazuje, że wspólne stanowisko rządu i "Solidarności" zawsze staje się decyzją ostateczną - pozostali partnerzy społeczni mają zbyt słabą pozycję. Możemy więc przyjąć, że najniższe wynagrodzenie w 2021 roku wyniesie 2800 złotych brutto. Oznacza to, że za godzinę pracy zatrudniony nie będzie mógł otrzymać mniej niż 18,30 złotych brutto. Najniższe pensje otrzymuje w tej chwili około 1,5 miliona osób, czyli 17 proc. pracowników.

 

Przedsiębiorcy chcą zamrozić płace

 

Większość organizacji biznesowych należących do RDS opowiada się za utrzymaniem do końca 2021 roku płacy minimalnej na dzisiejszym poziomie 2600 złotych.  Pada argument, że skoro w minionych latach propozycje rządowe były korygowane w górę pod presją związków zawodowych, to w tym roku ze względu na kryzys powinien być uwzględniony punkt widzenia  pracodawców.

 

ZOBACZ: Mieszkaniowa niepewność studentów. "Rodzice boją się, że będą płacić za puste mieszkanie"

 

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców (MŚP) Adam Abramowicz w zeszłym tygodniu skierował pismo do wicepremier i minister rozwoju Jadwigi Emilewicz, w którym zaapelował o zamrożenie płacy minimalnej. Zdaniem rzecznika, poniesienie najniższej płacy do 2800 złotych brutto w czasie pandemii i recesji gospodarczej może spowodować negatywne skutki ekonomiczne.

 

Odczują je nie tylko przedsiębiorcy, ale także pracownicy, gdyż w regionach słabszych gospodarczo podwyżka płacy minimalnej może doprowadzić do redukcji zatrudnienia.

 

ZOBACZ: Rządowa propozycja płacy minimalnej na 2021 r.

 

Adam Abramowicz (kilka lat temu był posłem PiS) podkreśla, że pomoc rządowa dla firm, których działalność była ograniczana rozporządzeniami ministra zdrowia, w dużej części się zakończyła. Jego zdaniem, decyzja rządu o podniesieniu płacy minimalnej, wymuszająca wzrost kosztów prowadzenia działalności, spowoduje ogromne problemy w wielu przedsiębiorstwach z sektora MŚP.

 

- Negatywnym skutkiem braku zamrożenia płacy minimalnej w 2021 roku na poziomie z roku 2020 będzie także wyższa składka na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorców. Uzależniona jest ona od średniej płacy w gospodarce narodowej, która wzrośnie ze względu na podwyżkę najniższych pensji - podsumowuje w liście Adam Abramowicz.

 

Radykalne propozycje OPZZ

 

Z punkiem widzenia środowisk biznesowych nie zgadzają się związkowcy. Organizacje pracobiorców inne niż „Solidarność” powołują się natomiast na obietnice Jarosława Kaczyńskiego sprzed niecałego roku.

 

Prezes PiS we wrześniu 2019 rok w kampanii przed wyborami parlamentarnymi zapowiadał wielkie podniesienie płacy minimalnej - do 3 tysięcy  złotych w 2021 roku i do 4 tysięcy 2023 roku. Potem powtórzył tę obietnicę premier Mateusz Morawiecki.

 

ZOBACZ: Niespełniona obietnica. Płaca minimalna będzie rosła powoli

 

Działacze OPZZ i FZZ proponują teraz 3100 złotych i tym samym przebijają o 100 złotych obietnicę Jarosława Kaczyńskiego. Podkreślają, że "prezes PiS z pewnością nie rzucał słów na wiatr i brał pod uwagę wiarygodne wyliczenia".

 

Postulatu przedsiębiorców, by zamrozić płacę minimalną reprezentanci pracobiorców nie przyjmują do wiadomości. Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa, mówi, że propozycja biznesu jest szkodliwa dla rynku pracy. Dodaje, że obietnica partii rządzącej o podniesieniu najniższego wynagrodzenia do 3 tysięcy złotych powinna być zrealizowana. Przypomina, że rząd przeznaczył dziesiątki miliardów złotych na wsparcie dla firm i dlatego sytuacja finansowa pracodawców nie jest zła.

 

ZOBACZ: Lokaty bankowe kompletnie nieopłacalne. Klienci uciekają z pieniędzmi

 

Z kolei działacze OPZZ zauważają, że podniesiona płaca minimalna będzie obciążeniem dla mikroprzedsiębiorców, ale rząd powinien im pomóc poprzez podwyższenie  kwoty wolnej od podatku i zreformowanie systemu składkowo-podatkowego na bardziej progresywny. Przy okazji pada argument, że pracowników jest więcej niż przedsiębiorców i to oni zapewniają rozwój polskiej gospodarce zgłaszając popyt na dobra i usługi.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie