Łukaszenka twierdzi, że protestami sterowano m.in. z Polski

Świat
Łukaszenka twierdzi, że protestami sterowano m.in. z Polski
PAP/EPA/NIKOLAI PETROV / POOL
Łukaszenka: protestami po wyborach kierowano m.in. z Polski i Czech

- Zarejestrowaliśmy telefony z zagranicy. Telefony były z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech; sterowano naszymi - proszę wybaczyć - owcami; one nie rozumieją, co robią i nimi zaczynają sterować - powiedział prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z Siergiejem Lebiediewem, szefem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.

Według wstępnych wyników wyborów podanych przez Centralną Komisję Wyborczą w poniedziałek rano, Łukaszenka zdobył 80,23 proc. głosów, zaś Cichanouska 9,9 proc. 

 

Łukaszenka oświadczył w poniedziałek, że uczestnikami powyborczych protestów "sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech". Według niego świadczą o tym zarejestrowane połączenia telefoniczne z zagranicy na Białoruś.

 

ZOBACZ: UE potępia przemoc na Białorusi. "Nie ma miejsca na prześladowanie"

 

- Zarejestrowaliśmy telefony z zagranicy. Telefony były z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech; sterowano naszymi - proszę wybaczyć - owcami; one nie rozumieją, co robią, i nimi zaczynają sterować - powiedział Łukaszenka na spotkaniu z Siergiejem Lebiediewem, szefem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.

 

"Internet odłączają z zagranicy"

 

- Kogoś ręce świerzbią i wzywa, by wychodzić na ulice. Nawet internet odłączają z zagranicy, żeby wzbudzić u ludzi niezadowolenie. Teraz nasi specjaliści sprawdzają, skąd pochodzi ta blokada - powiedział Łukaszenka na spotkaniu z Siergiejem Lebiediewem, szefem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Zapewnił, że problemy z internetem nastąpiły "nie z inicjatywy władz".

 

Wyraził przekonanie, że na Białoruś wywierana jest presja "z różnych stron" i wymienił Polskę i Czechy. Powołał się na fakty, o których - jak zapewnił - poinformowano go w poniedziałek rano. "Na podstawie jednej z rozmów widzimy tych, którzy pociągają za sznurki" - powiedział, wymieniając Czechy; z tego kraju - dodał - "kierują naszym zjednoczonym sztabem".

 

ZOBACZ: Temat Białorusi na szczycie w Brukseli? Szef Rady Europejskiej nie wyklucza

 

- Poleciłem, by tę informację przekazać mediom, aby zobaczono, czego oni chcą. Nadal naciskają, żądają: wyprowadźcie ludzi na ulice i prowadźcie rozmowy z władzami o tym, by dobrowolnie oddały władzę - oświadczył.

 

Dodał, że "ogółem, próbują sterować procesem z zagranicy". Wyraził przekonanie, że nie jest to polityka prowadzona przez państwa, natomiast mówił o ludziach, którzy osiedli w Polsce "i też zaczynają pociągać za sznurki" i osobach, które przyjechały z Ukrainy. Również z Rosji "niestety, napłynęła pewna ilość ludzi" - dodał.

 

"Chłopców z milicji próbowano atakować i niekiedy atakowano"

 

Łukaszenka zapewnił, że w ciągu minionej doby wielu osobom odmówiono wjazdu na Białoruś ze względów bezpieczeństwa. - Dokumenty były fałszywe, a większość nie wiedziała, po co jedzie - oświadczył.

 

Odnosząc się do działań milicji w noc powyborczą oznajmił, że "chłopców z milicji próbowano atakować i niekiedy atakowano, ale chłopcy godnie wytrzymali i odpowiedzieli".

 

ZOBACZ: UE potępia przemoc na Białorusi. "Nie ma miejsca na prześladowanie"

 

Łukaszenka nazwał wybory prezydenckie "świętem" i oznajmił: "Chcieliśmy ludziom podarować święto, a oni rzeczywiście na to odpowiedzieli". Niemniej - dodał - "ktoś chciał to święto zepsuć". Ludzie ci "pokazali się jeszcze wyraźniej tej nocy" - oświadczył, powołując się w tym miejscu na telefony z zagranicy.

 

Wymienił liczbę około 50 osób rannych podczas nocnych protestów i około 30 poszkodowanych milicjantów.

 

Wcześniej MSW Białorusi podało, że w trakcie zgromadzeń w ponad 30 miejscowościach kraju poszkodowanych zostało 39 milicjantów i ponad 50 osób cywilnych. MSW zaprzeczyło doniesieniom o jednej ofierze śmiertelnej starć z milicją w Mińsku.

 

Łukaszenka: polityka powinna być jedna - ludzie

 

Agencja Bełta podała, że Łukaszenka odwiedził w poniedziałek siedzibę holdingu rolnicze, gdzie rozmawiał o "jakości żywności, rolnictwie budowie mieszkań". 

 

 

Łukaszenka cytowany przez agencję mówił dzisiaj, że "polityka powinna być jedna: ludzie"

 

To pierwsze oficjalne informacje o prezydencie Białorusi od ogłoszenia wyników wyborów. W niedzielę wieczorem rosyjskie media podawały, że miał on wylecieć samolotem do Turcji.  

 

Cichanouska nie uznaje wynik wyborów

 

Główna rywalka prezydenta Białorusi Swiatłana Cichanouska oznajmiła w poniedziałek, że uważa się za zwyciężczynię niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi wbrew oficjalnym wynikom podanym przez CKW. Powiedziała o tym na konferencji prasowej.

 

- Oczywiście nie uznajemy. Uzyskane przez nas dane nie są zgodne z tymi, które ogłoszono - powiedziała Cichanouska dziennikarzom.

 

ZOBACZ: "Mińsk, Warszawa - wspólna sprawa". Opozycja zabiera głos ws. sytuacji na Białorusi

 

Dodała, że nie zamierza opuszczać Białorusi.

 

Nocne protesty

 

Co najmniej jedna osoba zginęła w wyniku starć z milicją po niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi - podała w poniedziałek agencja Reutera, powołując się na centrum praw człowieka Wiasna działające w Mińsku. 

 

Wiasna ogłosiła również listę osób zatrzymanych na terenie całej Białorusi, na której jest 140 nazwisk. Jednak zatrzymanych jest o wiele więcej - twierdzą obrońcy praw człowieka.

pgo/ml/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie