Po wakacjach banki nałożą na klientów nowe opłaty

Biznes
Po wakacjach banki nałożą na klientów nowe opłaty
Polsat News
Banki będą podnosić opłaty

W bankach trwają właśnie gorączkowe prace. Przeglądane są wszystkie taryfy opłat i prowizji. Po wakacjach klienci zostaną zapoznani z długą listą podwyżek. Bankowcy twierdzą, że do takich posunięć zmusza ich kryzys pandemiczny i polityka niskich stóp procentowych prowadzona przez NBP.

Spadek oprocentowania lokat nawet do 0,05 proc., cięcia limitów kredytowych na kartach z kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych, opłaty za karty, które do tej pory były darmowe, albo podwyższanie opłat o kilkaset procent, wprowadzanie prowizji od transakcji, które wcześniej nie były nimi objęte. To wszystko albo już się dzieje, albo wydarzy się za kilka tygodni.


Mniejsze zyski bankowych dominatorów


Polskie banki głośno mówią o własnym kryzysie finansowym. Z wyliczeń Narodowego Banku Polskiego wynika, że przez pierwsze pięć miesięcy tego roku zysk całego sektora spadł o 42,2 proc. Wyniósł jednak 3,38 miliarda złotych, a ta kwota każdego przeciętnego klienta zapewne utwierdza w przekonaniu, że banki ciągle jeszcze "biedy nie klepią".


Związek Banków Polskich przewiduje, że tegoroczne rezultaty sektora mogą się pogorszyć nawet o 80-85 proc. Nie wyklucza też, że niektóre mniejsze banki zakończą rok na minusie.

 

ZOBACZ: Google w ofensywie. Zaoferuje konta bankowe


Znamy już wyniki finansowe osiągnięte przez dwa największe polskie banki w pierwszej połowie 2020 roku. PKO BP w zaokrągleniu zarobił 1,3 miliarda złotych, a Peako SA w tym samym czasie 500 milionów. Oznacza to, że - w porównaniu z pierwszym półroczem 2019 roku - PKO BP musi się pogodzić z zyskami o prawie 700 milionów złotych skromniejszymi, a Peako SA z ich spadkiem o blisko 300 milionów.


Zarząd Pekao SA przyznaje, że wielu klientów straciło dochody pozwalające na spłacanie zaciągniętych wcześniej kredytów. Tym samym, za pogorszenie wyników banku odpowiada przede wszystkim "konieczność zawiązywania dodatkowych odpisów kredytowych".


Postulaty bankowców


Związek Banków Polskich nie wyklucza, że wkrótce dojdzie do credit crunch, czyli zakręcenia kurka z pieniędzmi. Banki staną się przesadnie ostrożne i wielu klientom indywidualnym i instytucjonalnym przestaną udzielać kredytów w obawie, że mogą być niewypłacalni.

 

ZBP domaga się w tej sytuacji, by rząd zrezygnował z podatku bankowego od kredytów udzielonych po 15 marca oraz, żeby banki mogły zaliczyć do kosztu uzyskania przychodów rezerwy i odpisy utworzone na pożyczki udzielone po wprowadzeniu lockdownu. To drugie rozwiązanie dałoby niższą podstawę opodatkowania.

 

ZOBACZ: Coraz więcej chętnych na kredyt. Jednak nie każdy go dostanie

 

Poza tym zrzeszeni w ZBP chcą, by połowa pobranego podatku bankowego (czyli mniej więcej 2 miliardy złotych) zasiliła fundusz przymusowej restrukturyzacji przy Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Byłyby to pieniądze przeznaczane na pomoc bankom, które na skutek kryzysu kredytowego staną u progu bankructwa.

 

Tylko sprawdzeni klienci

 

Banki, w obliczu rosnącego ryzyka, podnoszą wymagania wobec kredytobiorców. Dokładnie badają zdolność i historię kredytową. Z rezerwą podchodzą do nowo zgłaszających się klientów. "Załatwienie" kredytu przestaje być formalnością. Paradoksalnie dzieje się to w momencie, gdy z powodu radykalnego obniżenia stóp procentowych przez NBP, pieniądze można pożyczać teoretycznie taniej.

 

Taniej jednak nie będzie. Skoro banki udzielają mniej kredytów i mało na nich zarabiają, to sięgają po pieniądze klientów innymi metodami. Jak wyliczył GUS, już w czerwcu opłaty za usługi finansowe były o ponad 39 proc. wyższe niż rok temu. Po wakacjach możemy spodziewać się kolejnej fali podwyżek.

 

ZOBACZ: Banki dokładnie lustrują klientów. Kredyty coraz mniej dostępne


W dzisiejszych warunkach banki będą się skupiać na klientach lepiej sytuowanych i wypróbowanych. Wszyscy pozostali mogą zostać odcięci od źródeł finansowania bankowego. W efekcie zgłoszą się do firm pożyczkowych, a może nawet do pożyczkowego podziemia.

 

Jednak kondycja branży oferującej chwilówki też się pogorszyła. Firmy pożyczkowe balansują na krawędzi przetrwania. W ramach tarcz antykryzysowych rząd zmusił je do obniżenia pozaodsetkowych kosztów pożyczek.

 

Jak podaje Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego, w ciągu 100 dni obowiązywania nowych regulacji część firm zniknęła z rynku, niektóre zawiesiły działalność, a pozostałe musiały zaostrzyć wymogi kredytowe. W rezultacie branża zanotowała ponad 50-procentowy spadek sprzedaży chwilówek.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie