Polski ksiądz w Bejrucie: fala uderzeniowa rozchodziła się jak w amfiteatrze

Polska
Polski ksiądz w Bejrucie: fala uderzeniowa rozchodziła się jak w amfiteatrze
PAP/EPA/@tayyaraoun1
"Straż pożarna gasi połowę miasta" - mówił ksiądz Szewczyk

- Nikomu do głowy by nie przyszło, że to może się wydarzyć - powiedział o eksplozji w Bejrucie polski ksiądz Przemysław Szewczyk. Dodał, że fala uderzeniowa ze względu na ukształtowanie terenu "rozchodziła się jak w amfiteatrze".

Ksiądz Przemysław Szewczyk przebywa w Bejrucie w ramach organizacji Dom Wschodni. W momencie wybuchu przebywał w centrum miasta, sąsiadującego z portem, w którym doszło do wybuchu. 

 

- W momencie wybuchu byłem około 3 km od portu, nie znam języka arabskiego, ale taksówkarz cały czas nasłuchiwał radia. Wszystkie media mówiły na ten temat - powiedział ksiądz Szewczyk na antenie Polsat News. 

 

ZOBACZ: Silne wybuchy w Libanie. Kilkadziesiąt zabitych osób, tysiące rannych [WIDEO]

 

Jak wytłumaczył, sam mieszka poza centrum w odległości około 7 km od portu. Poprzez ukształtowanie terenu jego dzielnica nie uległa dużym uszkodzeniom. - U sąsiada na przeciwko wypadły okna, u nas uszkodziło klimatyzator zamontowany na zewnątrz - przekazał.

 

Przyczyna wybuchu

 

Zapytany o to, co mówi się o przyczynie wybuchu w samym Bejrucie, ksiądz tłumaczył, że nie jest to jeszcze wiadome, natomiast pojawiają się nieoficjalne głosy o "błędzie ludzkim". Ks. Szewczyk zaznaczył także, że "pojawiają się przypuszczenia w tym rejonie, zawsze napiętym politycznie, mogła być jakaś inicjatywa".

 

ZOBACZ: Bejrut: co najmniej 100 ofiar wybuchu. Trump nazwał go "atakiem"

 

Głos w sprawie wybuchu zabrał też prezydent USA Donald Trump. Podczas konferencji prasowej w Białym Domu powiedział, że spotkał się z "niektórymi wielkimi amerykańskimi generałami" i oni "wydają się sądzić", że w Bejrucie "był atak, była jakiegoś rodzaju bomba".

 

CBS News zauważyło, że był to pierwszy raz, gdy wybuch w libańskiej stolicy nazwano "atakiem".

 

Setki rannych

 

Szewczyk powiedział w rozmowie z Polsat News, że trudno oszacować liczbę poszkodowanych, "wczoraj była informacja, że w Bejrucie nie ma miejsca w szpitalach, ranni wywożeni są do szpitali poza miasto. Liczba rannych jest olbrzymia."

 

ZOBACZ: Wybuch w Bejrucie. Na miejsce pojadą polscy strażacy

 

Duchowny zwrócił uwagę, że wybuch zdarzył się o niesprzyjającej porze "powrotów z pracy przez co w centrum było wielu ludzi".

 

- Zawaliło się wiele budynków, gdzie będziemy jeszcze odnajdywać rannych - dodał ksiądz.

 

WIDEO: Rozmowa z księdzem Przemysławem Szewczykiem z Bejrutu

  

 

Według lokalnych mediów, wiele osób zostało uwięzionych pod gruzami budynków. Wybuch urwał balkony i wybił szyby w pobliskich blokach mieszkalnych. Ulice usiane są zniszczonymi samochodami i fragmentami zniszczonych konstrukcji.

 

 

 

Lokalne źródła donoszą o około 100 ofiarach i ponad 4 tys. rannych. 

 

Liban w obliczu tragedii

 

Ksiądz Przemysław Szewczyk twierdzi, że służby Libanu "stają na wysokości zadania, ale rozmiar tragedii je przerasta". Zaznaczył, że sam widział, że "zaraz po wybuchu z bazy wojskowej wyszło około 50 żołnierzy i udali się do centrum", by udzielać pomocy.

 

- Straż pożarna gasi połowę miasta - dodał. 

 

ZOBACZ: Eksplozja w Bejrucie. "Nieprawdopodobny cios dla Libanu"

 

Najwyższa Rada Obrony Libanu zaleciła rządowi ogłoszenie Bejrutu miastem dotkniętym katastrofą i ogłoszenie w mieście stanu wyjątkowego. Do pilnowania porządku na ulicach zostało skierowane wojsko.

 

Wszczęto już dochodzenie mające ustalić przyczyny eksplozji. Rada zapowiedziała, że osoby odpowiedzialne "będą najsurowiej ukarane".

laf/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie