"Słowa zabijają, krzywdzą bardziej niż pięści". List Heleny Biedroń do prezydenta Dudy ws. LGBT

Polska
"Słowa zabijają, krzywdzą bardziej niż pięści". List Heleny Biedroń do prezydenta Dudy ws. LGBT
Polsat News
Helena Biedroń podczas czytania listu do Andrzeja Dudy przed Pałacem Prezydenckim

- Panie prezydencie, mówi pan, że ludzie tacy, jak mój syn Robert to "nie ludzie", bo nie kochają tak, jak pan, i że to jest złe. Ale gdy patrzę na Roberta, nie widzę zła - mówiła w poniedziałek Helena Biedroń, matka kandydata Lewicy na prezydenta. Według niej, matki osób LGBT "boją się o dzieci". - Nie chcemy ich stracić dlatego, że ktoś szczuje na nich, doprowadza do samobójstwa - stwierdziła.

Helena Biedroń wraz z kilkoma innymi matkami osób LGBT stanęła w poniedziałek po południu przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Matka Roberta Biedronia odczytała list do prezydenta Andrzeja Dudy. - Nie mogę milczeć, kiedy mojemu dziecku ktoś robi krzywdę - stwierdziła. 

 

Przypomniała, że Duda jest rodzicem "przepięknej i zdolnej córki" i jest pewna, że prezydent "bardzo ją kocha i jest z niej bardzo dumny". - Wiem, że zrobi pan wszystko, żeby była bezpieczna i szczęśliwa, odda wszystko, żeby obronić ją przed wyzwiskami i przemocą. Zasłoni przed pogardą i nienawiścią - powiedziała.

 

"To, co pan mówi, krzywdzi mojego syna i inne dzieci"

 

Chwilę później Helena Biedroń przyznała, że "nie jest łatwo stanąć" przed Pałacem Prezydenckim i powiedzieć "to, co chcemy". - To, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani. Krzywdzi też mojego syna, podobnie jak inne dzieci. Politycy odbierają im człowieczeństwo - stwierdziła.

 

ZOBACZ: Biedroń apeluje do zajęcia stanowiska ws. LGBT. "W tych sprawach nikt nie powinien kluczyć"

 

Matka kandydata Lewicy przypomniała, że osoby LGBT to "nie są jedynie nasi synowie, nasze córki, ale często też bracia i siostry, członkowie naszych rodzin, nasi przyjaciele i znajomi".

 

WIDEO: List Heleny Biedroń, matki Roberta Biedronia, do prezydenta Andrzeja Dudy

 

 

- Panie prezydencie, boimy się o nasze dzieci. Nie chcemy ich stracić tylko dlatego, że ktoś, uznawszy, że nie są ludźmi, szczuje na nich, zabije, zamorduje, albo doprowadzi do samobójstwa. Zbyt często zdarza się, że tak wygląda życie naszych dzieci w dzisiejszej Polsce. Ta krzywda zostaje na całe życie - powiedziała matka kandydata Lewicy na prezydenta.

 

"Co czuje matka, której dziecko już nigdy się nie uśmiechnie"

 

Jej zdaniem, złe słowa "krzywdzą bardziej niż pięści i plucie" i "zabijają". - Nieraz bałam się o życie swojego syna, np. wtedy, gdy dowiedziałam się, że chciał odebrać swoje życie, bo nie miał już siły, by walczyć z pogardą i poniżeniem - mówiła Helena Biedroń.

 

ZOBACZ: Rzecznik praw obywatelskich: mowy wykluczenia nie usprawiedliwia kampania wyborcza

 

Przypomniała też o historiach Dominika z Bieżunia, który "powiesił się na sznurówkach, bo nie wytrzymał" oraz Wiktora z Warszawy, który "rzucił się pod pociąg metra, bo nie było nikogo, kto skutecznie stanąłby w jego obronie". 

 

- Zastanawiam się, co czuje matka, której dziecko już nigdy się nie uśmiechnie i nie powie: "Mamo, kocham cię" - powiedziała. 

 

"Proszę, aby nie ranił pan innych osób"

 

W liście do Andrzeja Dudy matka Roberta Biedronia napisała również, że "pęka jej serce, kiedy myśli, jak dużo jest takich dzieci i takich matek".

 

- Panie prezydencie, mówi pan, że ludzie tacy jak mój syn to "nie ludzie", bo nie kochają tak, jak pan, i że to jest złe. Ale ja, kiedy patrzę na mojego syna, nie widzę zła. Widzę jego uśmiech, czasami smutek. Wiem, że chce być szczęśliwy, jak każdy człowiek - kontynuowała.

 

ZOBACZ: Zagraniczne media cytują słowa Dudy o LGBT. Prezydent odpowiada

 

Pod koniec Helena Biedroń zwróciła się do Dudy "w imieniu wielu matek". - Bardzo proszę, aby nie ranił pan innych osób, nie krzywdził naszych dzieci. Ludzie na pana patrzą i pana słuchają. Jako głowa państwa, ma pan moc robienia rzeczy złych i dobrych. Ma pan moc zmiany. Jako matka bardzo proszę, aby pan przestał - zaapelowała.

 

"Nasze córki i synowie to ludzie, które kochamy i nie możemy patrzeć dłużej na ich cierpienie" - dodała. - Dlatego w imieniu wielu matek proszę pana: niech pan zrobi to, co jest nakazem każdego człowieka i stanie po stronie dobra - podsumowała.

 

Żalek: LGBT to nie ludzie, ale ideologia

 

W piątek wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jacek Żalek (Porozumienie, klub PiS) powiedział w TVN24, że "LGBT to nie są ludzie, to ideologia". Po tym stwierdzeniu polityk został wyproszony ze studia.

 

ZOBACZ: Żalek został zapytany o swoje słowa nt. LGBT. "To była oczywista wypowiedź"

 

- To była oczywista wypowiedź. Poprosiła mnie dziennikarka, żebym skomentował wpis ministra Brudzińskiego, czy Polska bez LGBT jest piękna. Tak to zrozumiałem i tak to przedstawiłem, że jest to wypowiedź dotycząca ideologii - tłumaczył. 

 

Duda bronił Żalka. Mówił o "neobolszewizmie"

 

Następnego dnia posła wziął pod obronę prezydent Andrzej Duda. Na wiecu wyborczym w Brzegu stwierdził, że "w czasach komunizmu w Polsce starano się ideologizować dzieci".

 

ZOBACZ: Prezydent o LGBT: próbuje nam się wmówić, że to ludzie, a to ideologia

 

- To był bolszewizm. Dzisiaj też nam i naszym dzieciom próbuje się wciskać ideologię, ale inną. Zupełnie nową, ale to też jest neobolszewizm (...) Jak dzisiaj silny jest ten prąd to pokazuje wczorajsza sytuacja, gdy z jednej z polskich telewizji wyrzucono posła, który powiedział, że to jest ideologia. Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia - uznał.

 

Czarnek (PiS): ci ludzie nie są równi ludziom normalnym

 

Również w sobotę poseł PiS Przemysław Czarnek mówił w TVP Info: - Skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka, czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym.

 

Wypowiedzi Czarnka i Żalka skomentował w programie "Graffiti" Jarosław Gowin, szef partii Porozumienie tworzącej koalicję rządową.

 

- Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek polityk Zjednoczonej Prawicy mógł głosić pogląd o braku równości jakiegokolwiek innego człowieka lub grupy osób - odpowiedział. Według niego słowa, które wypowiedział poseł Czarnek, "nie powinny paść w przestrzeni publicznej".

 

Gowin inaczej ocenił wypowiedź Żalka. - Jego słowa w pełni się bronią, zostały całkowicie zmanipulowane w przekazie medialnym. Obie wypowiedzi padły jako reakcja na pytania stawiane przez dziennikarzy. To nie jest tak, że my wprowadzamy te wątki do debaty publicznej, że to my czynimy z nich główny przedmiot kampanii wyborczej - stwierdził.

wka/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie