W poniedziałek szkoły przyjmą uczniów. "Boimy się, bo nas wystraszono"

Polska
W poniedziałek szkoły przyjmą uczniów. "Boimy się, bo nas wystraszono"
Flickr/Allison Meier
Szkoły mają funkcjonować w określonym reżimie sanitarnym; zalecenia wydał resort edukacji, zdrowia i GIS

Od poniedziałku w szkołach podstawowych będą organizowane zajęcia dla klas I-III i konsultacje dla ósmoklasistów. Tydzień później ruszą konsultacje dla wszystkich uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Jednocześnie nadal ma się odbywać nauka zdalna.

Przez ostatni tydzień dyrektorzy szkół sondowali, ilu uczniów może zjawić się w szkole i przygotowywali procedury. Zdaniem dyrektora Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty Marka Pleśniara większość uczniów klas I-III przynajmniej początkowo pozostanie w domach.

 

- To jest bardzo duże wyzwanie. Obciążenie dla nauczycieli będzie podwójne, bo trzeba będzie zająć się dziećmi w szkole, pilnować bezpieczeństwa i zachowania dystansu, a jednocześnie zapewnić dostęp do szkoły dzieciom, które pozostaną w domach - zauważył Pleśniar i, jak dodał, "na pewno jest to zadanie przekraczające wszelkie możliwe formy zatrudnienia".

 

Obowiązkowe środki ochrony osobistej

 

Szkoły mają funkcjonować w określonym reżimie sanitarnym. Zalecenia wydał resort edukacji, zdrowia i GIS. Zgodnie z nimi wszyscy pracownicy szkoły w razie konieczności powinni być zaopatrzeni w środki ochrony osobistej.

 

Jak powiedział Sławomir Wittkowicz, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Solidarność Oświata, jeśli środki ochrony osobistej nie będą zapewnione, nauczyciele z jego związku będą odmawiać wykonywania pracy.

 

ZOBACZ: Otwierają się kolejne żłobki i przedszkola. Apel do premiera o testy dla pracowników

 

- Moim zdaniem te wszystkie ruchy ze strony ministerstwa edukacji w tym roku szkolnym są przedwczesne i zbędne. Trzeba było prowadzić do końca naukę zdalną, a nie ryzykować tendencją wzrostową epidemii - stwierdził Wittkowicz.

 

Według niego szkoły zostały poinformowane o częściowym wznowieniu zajęć stacjonarnych ze zbyt małym wyprzedzeniem. - Najpierw powinny być opracowane szczegółowe procedury, powinno być też więcej czasu na przygotowanie się. To jest tak rzucane, żeby same samorządy, dyrektorzy i nauczyciele sobie rozwiązali ten problem, który będą mieli - ocenił.

 

Czy będą testy dla nauczycieli?

 

Dodał, że jest wiele wątpliwości dotyczących zapewnienia bezpieczeństwa personelowi i uczniom. - Pytanie, czy uczniowie, którzy przyjdą do szkół, będą zdrowi, a nauczyciele przetestowani na obecność koronawirusa. Uważamy też, że nauczyciele powyżej 55 roku życia, chorujący przewlekle, a także opiekujący się starszymi rodzicami, nie powinni być angażowani do zajęć stacjonarnych - powiedział szef związku.

 

- Personel oświatowy - spora część, nie wszyscy - bardzo się boi, bo nas wystraszono. Przecież wszyscy chodzimy w maskach - na ulicy, w sklepach. I nagle w szkołach będą dzieci bez masek, podczas gdy na ulicy z rodzicami te same dzieci od 4. roku życia chodzą w maskach. Ludzie są wystraszeni i ja się im nie dziwię, bo jest to niezgodne z tym, co przez dwa miesiące wdrażaliśmy w społeczeństwie - wskazał Marek Pleśniar.

 

ZOBACZ: 456 pracowników przedszkoli z podejrzeniem koronawirusa. "Nie wiem, ilu tragedii uniknęliśmy"

 

O obawach nauczycieli mówi też prezes Fundacji Ja, Nauczyciel Marcin Korczyc. - Nauczyciele pytają konkretnie, jak to ma być? Czy w związku z zachowaniem dystansu w klasach zatrudnimy dodatkowo pół miliona nauczycieli, którzy zajmą się połową dzieci? Czy może będziemy uczyć rotacyjnie - w szkole oraz zdalnie? Jak będzie wyglądała kwestia maseczek? Nikt o zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie mówić cały dzień z maseczką na twarzy - powiedział Korczyc.

 

"Nie wyobrażamy sobie powrotu do regularnych zajęć"

 

Jak podkreślił, nauczyciele i uczniowie tęsknią za szkołą, ale jednocześnie nauczyli się pracować zdalnie. - Nasza obecna praca ma ogromny walor. Wydaje się, że obecny rok szkolny warto zakończyć w szkole, ale czysto symbolicznie. Nie wyobrażamy sobie powrotu do regularnych zajęć - stwierdził.

 

Wyzwaniem - zdaniem Pleśniara - będą też procedury na wypadek wystąpienia zakażenia u ucznia lub nauczyciela. - Będzie zapewne musiała być prowadzona jakaś ewidencja. Gdyby doszło do zakażenia, będzie bardzo trudno upilnować, kto się kontaktował z daną grupą uczniów. Jeśli ktoś wejdzie do danej grupy, czy będzie mógł z nią pracować przez cały tydzień, czy będzie potrzebny ktoś jeszcze? Ewentualne zakażenie w jednej z grup przeniesie się na inne - zwrócił uwagę.

 

Według wytycznych MEN, MZ i GIS dotyczących zajęć dla klas I-III w grupie będzie mogło przebywać do 12 uczniów. W uzasadnionych przypadkach za zgodą organu prowadzącego będzie można zwiększyć liczbę dzieci - nie więcej jednak niż o dwoje. W miarę możliwości do grupy przyporządkowani mają być ci sami nauczyciele.

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie