Otwierają się kolejne żłobki i przedszkola. Apel do premiera o testy dla pracowników
Od 18 maja wiele żłobków i przedszkoli zaczęło ponownie przyjmować dzieci. Rodzice jednak ostrożnie podchodzą do posyłania do nich maluchów. Są też przypadki ponownego zamknięcia placówek, kiedy w okolicy zaczęła rosnąć liczba zakażeń. W związku z podejrzeniem kontaktu z koronawirusem u kilkuset pracowników w Łodzi, ZNP i Lewica domagają się dla tej grupy zawodowej szybkich testów.
Zajęcia opiekuńcze w żłobkach i przedszkolach, w reżimie sanitarnym, mogły odbywać się od 6 maja, jednak wiele samorządów się z tym wstrzymało.
ZOBACZ: Dzieci wracają do przedszkoli. MEN podał dane
Po ponad dwumiesięcznej przerwie Warszawa otworzyła miejskie przedszkola i żłobki w poniedziałek 18 maja.
Nieliczni posłali dzieci żłobków i przedszkoli
Z ankiet, które przeprowadził warszawski ratusz wynika, że 34 proc. opiekunów chce posłać swoje dzieci do żłobka, a 24 proc. deklaruje potrzebę wysłania swojego dziecka do przedszkola. Oznacza to, że łącznie do tych placówek wróci prawie 17 tys. dzieci.
Trzaskowski podkreślił jednak, że z doświadczeń innych miast wynika, że w praktyce dzieci do przedszkoli i żłobków przychodzi mniej, niż wynika to z deklaracji.
Przedszkola otwarto także w Gdańsku. Z opieki w nich skorzystało 774 dzieci, czyli 10 proc. wszystkich maluchów objętych opieką w tym mieście. W czwartek Gdańsk planuje otworzyć żłobki.
W poniedziałek przedszkola i żłobki otwarto w Olsztynie. Miasto ma 348 miejsc w żłobkach, z czego zgodnie z przepisami mogło przyjąć 192 dzieci. Chęć przekazania dzieci pod opiekę w żłobkach wykazali rodzice 94 z nich.
Tymczasem w przedszkolach na 3,4 tys. miejsc można było uruchomić 978. Zgłoszonych zostało 848 dzieci.
Rosnąca liczba zakażeń
Zdecydowanie mniejszym zainteresowaniem cieszą się placówki w mniejszych miastach. W Starachowicach (woj. świętokrzyskie) do przedszkoli rodzice przyprowadzili zaledwie 10 dzieci. Przed pandemią koronawirusa opieką przedszkolną w mieście objętych było 910 dzieci.
Z kolei osiem przedszkoli zamknięto od wtorku w Kępnie (woj. wielkopolskie) w związku ze zwiększającą się liczbą zachorowań na koronawirusa w mieście. Obecnie potwierdzono tam 40 przypadków zakażenia.
Od poniedziałku miały być otwarte także przedszkola i żłobki w Łodzi. Jednak przeprowadzone badania na obecność koronawirusa wśród pracowników miejskich placówek wykazały podejrzenie zakażeniem u 456 osób. W związku z tym w poniedziałek otwarto tylko jeden żłobek i 31 przedszkoli.
We wtorek o zapewnienie nauczycielom i pracownikom placówek oświatowych dostępu do bezpłatnych i szybkich testów na obecność koronawirusa zaapelował do premiera Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Z apelem o pieniądze z budżetu centralnego dla samorządów na przebadanie w kierunku koronawirusa pracowników żłobków, przedszkoli i szkół zwrócił się we wtorek także poseł Lewicy Tomasz Trela. - Jeżeli tak jest w Łodzi, to tak może być w całej Polsce - podkreślił.
Zmiana limitów
Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Edukacji Narodowej pierwszeństwo do opieki przedszkolnej mają dzieci pracowników systemu ochrony zdrowia służb mundurowych, pracowników handlu oraz dzieci, których rodzice nie mają możliwości opieki w domu.
Ponadto dyrektor placówki może odmówić przyjęcia dziecka, jeżeli jego opiekunowie mają możliwość zapewnienia mu opieki. Do przedszkola może uczęszczać wyłącznie dziecko zdrowe, bez objawów, takich jak katar, kaszel, podwyższona temperatura, bóle mięśni, sugerujących chorobę.
ZOBACZ: 30 tys. dzieci w ponad 4 tys. przedszkoli. MEN przekazało statystyki
W przypadku wystąpienia u dziecka objawów zbliżonych do COVID-19, a spowodowanych inną chorobą (np. alergią powodującą katar, kaszel) dyrektor przedszkola może uzależnić przyjęcie dziecka od przedstawienia przez opiekuna zaświadczenia lekarskiego na tę okoliczność.
Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego w jednej grupie może przebywać do 12 dzieci.
- Mogę powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, że zmiana limitów dzieci przebywających (...) w jednym pomieszczeniu nastąpi zapewne w niedługim czasie, ale wprost proporcjonalnie zależy to od tempa zwalczania koronawirusa - zapowiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.