"Upadłem na kolana, dostałem uderzenie w plecy". Senator Bury o policyjnej interwencji

Polska
"Upadłem na kolana, dostałem uderzenie w plecy". Senator Bury o policyjnej interwencji
Polsat News
Jacek Bury tłumaczy, że policja użyła siły. Funkcjonariusze zaprzeczają

- Ponad dwie godziny żądałem, żeby przyszedł dowódca akcji i wytłumaczył, dlaczego zostałem potraktowany w ten sposób i dlaczego użyto siły wobec senatora. Nie doczekałem się - tak interwencję policji podczas protestu przedsiębiorców w Warszawie skomentował senator Jacek Bury. Twierdzi, że funkcjonariusze obezwładnili go i siłą wepchnęli do radiowozu.

Funkcjonariusze tłumaczyli, że w związku z tym, że uczestnicy zgromadzenia na placu Zamkowym w ramach tzw. strajku przedsiębiorców, nie stosowali się do wezwania o rozejście się, otoczyli protestujących kordonem i zaczęli ich legitymować. Demonstranci są prewencyjnie zatrzymywani. Policja podkreśla, że zgromadzenie jest nielegalne, w pewnym momencie użyła gazu łzawiącego.

 

ZOBACZ: Senator Jacek Bury zatrzymany podczas protestu. Jest komentarz policji

 

W mediach pojawiła się informacja o zatrzymaniu chronionego immunitetem senatora Jacka Burego (KO). Senator miał zostać "podcięty" przez funkcjonariusza. Bury prowadził internetową transmisję, podczas której powiedział, że policja go wepchnęła do samochodu i zatrzymała. Na Twitterze napisał ponadto, że "policja kłamie, mówiąc, że nie użyła wobec niego siły".

 

- Podkreślam zdecydowanie, że nie mamy do czynienia z żadnym zatrzymaniem. Te informacje, że osoba objęta immunitetem została zatrzymana, są nieprawdziwe - mówił rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak na antenie Polsat News.

 

- W tym przypadku mamy do czynienia z senatorem, który wszedł do radiowozu i nie chce tego radiowozu opuścić. Sam przed chwilą wspomniał, że nie wyjdzie z tego radiowozu. To jest dla nas tak naprawdę sytuacja, która jest wyjątkowa. Nie spotkałem się z taką sytuacją odkąd pracuję w policji - dodawał rzecznik.

 

"Dowiedziałem się, że dobrowolnie tam wszedłem"

 

- W momencie, gdy zatrzymywano jednego z protestujących, wyjąłem moją legitymację senatorską, powiedziałem, że chciałbym się dowiedzieć na jakiej podstawie ten człowiek jest zatrzymywany - opisał sytuację senator Bury, który po godz. 18:30 zorganizował konferencję prasową na Placu Zamkowym.

 

WIDEO: zobacz konferencję Jacka Burego

  

Senator przekazał, że w pewnym momencie policja zaczęła szarpać zarówno protestującego, jak i jego samego - Odseparowano posłankę Klaudię Jachirę, też ją szarpiąc, a nas doprowadzono siłą do samochodu, gdzie na schodkach tego samochodu dostałem uderzenie w nogi, z tyłu, pod kolana, co spowodowało, że upadłem na kolana, a następnie zostałem uderzony w plecy. Zostałem siłą wrzucony do "suki" policyjnej - kontynuował senator.

 

ZOBACZ: Protest przedsiębiorców w Warszawie. Miasto nie mogło wpisać zgromadzenia do rejestru

 

- Nie szanuje się w tym kraju legitymacji, nie szanuje się obywateli. Każdy obywatel ma prawo demonstrować. Tylko stany wyjątkowe opisane w konstytucji dają możliwość odbierania prawa do wolnego przemieszczania się i prawa do demonstracji. Takiego stanu nie mamy, więc policja nie ma prawa pokojowo protestujących ludzi traktować w taki sposób - mówił senator.

 

- Siedząc już w samochodzie, dowiedziałem się, że policja twierdzi, że sam tam dobrowolnie wszedłem i okupuje im ten samochód. Co do drugiego można się zgodzić. Ponad dwie godziny żądałem, żeby przyszedł dowódca akcji i wytłumaczył dlaczego zostałem potraktowany w ten sposób i dlaczego użyto siły wobec senatora. Nie doczekałem się. Policja nie ma odwagi, by przyjść i powiedzieć, dlaczego biją ludzi. Takie rzeczy działy się za komuny - podsumował senator.

bas/luq/ polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie