"Większość senatorów za odrzuceniem". Grodzki o głosowaniu korespondencyjnym

Polska
"Większość senatorów za odrzuceniem". Grodzki o głosowaniu korespondencyjnym
PAP/Radek Pietruszka
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki gościem Bogdana Rymanowskiego

- Wykonujemy to, czego nie wykonał Sejm. Czekaliśmy kilkanaście dni na opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, Sądu Najwyższego i innych ciał. Urządzaliśmy konsultacje z pocztowcami, epidemiologami, specjalistami od RODO - tak o ustawie ws. głosowania korespondencyjnego mówił w programie "Gość Wydarzeń" marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Marszałek Senatu zapewnił na antenie Polsat News, że izba wyższa nie opóźnia prac nad ustawą. - Mamy na to i konstytucyjnie regulaminowo 30 dni i zmieścimy się w tych granicach. Gdyby w Sejmie była debata nad tą ustawą, gdyby tam pojawiła się poważna refleksja nad tym, czy te wybory spełniają wymogi konstytucyjne, demokratyczne, czy są bezpieczne, czy będą oddawały wolę narodu, to być może nie musielibyśmy się tym wszystkim zajmować w Senacie - mówił Grodzki.

 

ZOBACZ: RPO chce zablokować decyzję premiera dot. wyborów. Wniosek jest już w sądzie

 

- W Sejmie ta ustawa przemknęła od 18:30 do 22:10. Nie można poważnego aktu, który definiuje zupełnie nową, niespotykaną wcześniej formę wyborów korespondencyjnych dla całej populacji głosujących, tak sobie zlekceważyć - dodawał.

 

Marszałek wskazał, że niektóre opinie ekspertów są "miażdżące" dla ustawy autorstwa posłów PiS. - To tak naprawdę nie jest ustawa. To zbiór odnośników do rozporządzeń i zarządzeń, które dopiero mają się pojawić. Ta praca legislacyjna nie była wykonana najlepiej - mówił Grodzki.

 

OBWE ma ogromne wątpliwości

 

- Wybory muszą spełniać standardy demokratyczne. A jak wiadomo OBWE w stosunku do tego aktu prawnego ma ogromne wątpliwości. Po drugie, muszą być zrobione w sposób bezpieczny dla Polaków. Tego Senat się trzyma się w sposób ciągły i konsekwentny - mówił Grodzki, dodając, że jeżeli dobrze rozumie intencje senatorów, to "większość jest za odrzuceniem projektu".

 

- Wszystko jednak zapadnie na sesji plenarnej - zapewnił.

 

ZOBACZ: OBWE: ustawa o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich w Polsce wymaga znacznej poprawy

 

Bogdan Rymanowski pytał, czy rozwiązaniem aktualnej sytuacji byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. - W przesłankach stanu klęski żywiołowej są masowe zachorowania na choroby zakaźne u ludzi. Dziwie się, że mamy ograniczenia, które są opisane w stanie klęski żywiołowej, ale nie nazwane stanem klęski żywiołowej. Do tego dołącza się jeszcze susza. Gdyby rządzący rzeczywiście mieli intencje przeprowadzić te wybory w bezpieczniejszym terminie, to bez naruszania konstytucji byłoby to ogłoszenie klęski żywiołowej i wybory 90 dni później. To najprostsze rozwiązanie - mówił marszałek Senatu.


WIDEO: marszałek Grodzki w programie "Gość Wydarzeń"

  

- O to przecież chodzi, żeby nie tworzyć fikcji, żeby nie tworzyć jakiegoś Matrixu. Konstytucja jest mądrze napisana i ona przewidziała taką okoliczność - mówił marszałek Senatu.

 

Grodzki zapowiedział, że jeśli wybory 10 maja "jakimś cudem się odbędą", to on osobiście "nie weźmie w nich udziału". - Dalsze daty wymagają poważnych rozmów między liderami wszystkich ugrupowań - zapewnił.

 

Koniec sierpnia, początek września

 

Grodzki ocenił też, że najlepszym terminem na wybory prezydenckie byłby koniec sierpnia lub początek września. Jak mówił, wówczas epidemia koronawirusa wyhamuje lub będzie pod lepszą kontrolą. Wówczas - według niego - głosowanie powinno odbyć się metodą tradycyjną - w lokalach wyborczych. - To jest mój cel, do którego - jako marszałek Senatu - namawiam innych rządzącyc" - podkreślił polityk Koalicji Obywatelskiej.

 

Zastrzegł jednocześnie, że aby ten termin był możliwy, rząd musiałby wprowadzić stan klęski żywiołowej. - Natomiast jeżeli (wybory) będą 17 lub 23 maja, to wolałbym, żeby one były 23-ego i to w formie, która wypełnia kryteria demokratyczne - zaznaczył Grodzki.

 

Przypomniał, że opinie do uchwalonej z inicjatywy PiS ustawy o wyborach korespondencyjnych są najczęściej bardzo krytyczne, także stanowisko Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, zgodnie z którym - jak mówił - ustawa "nie wypełnia kryteriów demokratycznych i grozi, że zostaniemy potraktowani jako satrapie wschodu, gdzie demokrację przestrzega się w cudzysłowie, na pokaz i fasadowo".

 

ZOBACZ: Grodzki: najwięcej opcji przemawia za odrzuceniem głosowania korespondencyjnego

 

Marszałek Senatu ocenił też, że legitymacja wybranego w ten sposób prezydenta będzie bardzo słaba. - Przypominam sobie jak generał (Wojciech) Jaruzelski tylnymi drzwiami wchodził do Pałacu Elizejskiego. Nie chciałbym, żeby prezydent mojego kraju był tak traktowany. Chciałbym, żeby był wybrany w demokratycznych, bezpiecznych wyborach i żeby - ktokolwiek to będzie - miał pełną legitymację do reprezentowania dumnego, godnego narodu na wszystkich forach na świecie - powiedział Grodzki.

 

Po długim weekendzie majowym senackie komisje mają kontynuować prace nad uchwaloną z inicjatywy Prawa i Sprawiedliwości ustawą, która przewiduje, że głosowanie w wyborach prezydenckich w 2020 roku odbędą się wyłącznie drogą korespondencyjną. Ustawa daje ponadto możliwość marszałkowi Sejmu zmianę terminu wyborów w przewidzianych konstytucją granicach (najpóźniej mogłyby się odbyć 23 maja).

 

Głosowanie nad ustawą odbędzie się w Senacie prawdopodobnie 6 maja i z wypowiedzi polityków opozycji, która ma w izbie wyżej parlamentu większość, wynika, że Senat przyjmie uchwałę o odrzuceniu ustawy w całości. Sejm miałby rozpatrzyć stanowisko Senatu 6 lub 7 maja. 

 

Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.

bas/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie