Gdy koronawirus zabija, inwestorzy zarabiają. Szokująca kryptowaluta

Biznes
Gdy koronawirus zabija, inwestorzy zarabiają. Szokująca kryptowaluta
PAP/EPA/TORU HANAI

Liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła 2 tys. Chiny m.in. dezynfekują banknoty, aby wolniej się rozprzestrzeniał. Robią wszystko, by zminimalizować straty wizerunkowe i gospodarcze. Bywa, że epidemia staje się źródłem dochodu i to nie tylko za sprawą produkcji maseczek ochronnych. Właśnie powstała kryptowaluta o nazwie CoronaCoin - jej wartość rośnie wraz z liczbą zgonów zarażonych.

Od przeszło dekady inwestorzy mają dostęp do handlu kryptowalutą, czyli formą cyfrowego pieniądza, tworzonego i przechowywanego elektronicznie. Jako pierwszy w 2008 r. powstał bitcoin (BTC), który tak jak następne po nim kryptowaluty, nie ma formy fizycznej. Tworzony jest przez informatyków na całym świecie i stanowi płynny środek wymiany. Zrobiło się o nim szczególnie głośno, kiedy niecałą dekadę po emisji wartość 1 BTC osiągnęła ponad 50 tys. złotych. 

 

ZOBACZ: Ujawniono największą "kopalnię kryptowalut" w Polsce. Mieściła się na terenie hali FSO

 

Od tego czasu liczba dostępnych kryptowalut znacznie wzrosła. W związku z tragicznym wpływem koronawirusa na zdrowie i życie ludzi narodził się CoronaCoin (NCOV). Jak informuje portal cryptopotato.com, całkowita podaż NCOV oparta jest na światowej populacji, co oznacza, że ​​na każdą żywą osobę przypada jednostka CoronaCoin. Jednak nie to najbardziej zaskoczyło inwestorów. Twórcy tej nowej kryptowaluty ustalili, że pewna liczba jej jednostek będzie usuwana raz na 48 godzin, w zależności od liczby ofiar i osób zainfekowanych wirusem.

 

Inwestorzy skorzystają na śmierci

 

Oznacza to, że inwestorzy skorzystają, gdy wirus będzie się nadal rozprzestrzeniał. Co prawda ogłoszono, że "część funduszy ma zostać przekazana Czerwonemu Krzyżowi na walkę z nCov", nie zostało jednak określone w jaki sposób i na jaką skalę ma się to odbywać.

 

Tymczasem Chiny postanowiły zadbać o zdrowie tych, którzy waluty używają nie do spekulacji, a do codziennych płatności. Jak podaje "The Economic Times" banki używają światła ultrafioletowego lub wysokich temperatur do dezynfekcji juanów. Następnie zabezpieczają gotówkę, zamykając ją i przechowując od 7 do 14 dni, w zależności od skali zagrożenia w danym regionie. "Odkażone" pieniądze trafiają ponownie do obiegu. 

 

ZOBACZ: Szef QuadrigaCX zabrał do grobu hasła i… 145 milionów dolarów w kryptowalucie!

 

Autorzy artykułu zwracają uwagę, że władze Chińskiej Republiki Ludowej starają się do minimum ograniczyć rozprzestrzenianie koronawirusa. W windach montowane są pojemniki z chusteczkami higienicznymi, za pomocą których każdy w "bezpieczny sposób" może dotknąć przycisków. Firmy zwiększyły także produkcję maseczek ochronnych, których wciąż brakuje. Kraje UE, w tym Polska, już w ubiegłym tygodniu zadeklarowały dostawę środków ochrony osobistej na zagrożone obszary. 

 

Wstrząsające nagrania z Chin

 

O profilaktyce władz ChRL w związku z epidemią i autentyczności nagrań, na których widać jak mieszkańcy są na siłę wyciągani z domów, a drzwi wejściowe ich mieszkań są spawane porozmawialiśmy Marcinem Przychodniakiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

 

 

Jak zachowuje się giełda?

 

Spośród dziesięciu największych giełd na świecie, aż trzy znajdują się w Chinach, należą one też do jednych z najszybciej rozwijających się  globalnie. Są to giełdy w Szanghaju, Shenzhen i Hongkongu. Chiński rynek giełdowy pod względem wielkości zajmuje drugie miejsce na świecie, wyprzedzają go tylko parkiety z USA - przypomina Polsko-Chińska Izba Gospodarcza. 

 

PAP/EPA/YONHAP

 

 

Koronawirus spowolnił chińską gospodarkę - informował niedawno brytyjski "The Guardian", przytaczając opinie, według których epidemia może zmniejszyć globalny wzrost PKB o 0,3 pkt., choć pozostanie on na poziomie 3 proc.

 

ZOBACZ: Koronawirus. Polacy z Wuhan opuszczają szpital

 

Jak przypomina gazeta, według oficjalnych źródeł w 2019 r. wzrost PKB Chin był na poziomie 6 proc. i było to najmniej od 30 lat. Z kolei rok 2020 witany był z nadzieją na odbudowę tempa wzrostu po wojnie handlowej z USA. W 2010 r. chiński wzrost przekraczał bowiem 10 proc. Koronawirus czyni scenariusz odbudowy wzrostu nieprawdopodobnym - pisze Guardian.

 

 

Jednak we wtorek analitycy Goldman Sachs w najnowszej notatce cytowanej przez portal compatic.pl argumentują, że "negatywny wpływ koronawirusa na globalny wzrost gospodarczy będzie prawdopodobnie znikomy". Stanowisko to może zaskakiwać podczas, gdy akcje Apple spadły o ponad 4 proc. w wyniku obaw o słabsze wyniki finansowe wywołane negatywnym wpływem wirusa. Koncern ostrzegł w poniedziałek, że epidemia koronawirusa w Chinach wpłynie negatywnie na produkcję i sprzedaż jego wyrobów, w tym smartfonów iPhone. Większość z nich, a także części niezbędnych do ich produkcji, wytwarzana jest w Chinach.

 

Media podają, że z powodu koronawirusa część globalnych firm wstrzymała działalność w ChinachPAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI
Media podają, że z powodu koronawirusa część globalnych firm wstrzymała działalność w Chinach

Co ciekawe, jedna z najbardziej śmiercionośnych epidemii od dziesięcioleci obniżyła zapotrzebowanie na energię i produkcję przemysłową w Chinach, zmniejszając emisję dwutlenku węgla o około 100 milionów ton metrycznych. To w przybliżeniu tyle, co emituje Chile w ciągu roku - podaje Bloomberg.

 

Robotnicy nie chcą wracać do pracy

 

Szacuje się, że przez wirus z Wuhan Chiny zmniejszyły swoje moce produkcyjne o ok. 70 proc. "Z powodu epidemii koronawirusa wiele chińskich fabryk wstrzymało produkcję, a niektóre globalne firmy zawiesiły działalność lub zamknęły sklepy w Chinach" - podawało z początkiem lutego BBC. Według ekonomistów, skutki tej sytuacji odczuwa wiele branż, w tym: turystyka, transport, handel i gastronomia.

 

ZOBACZ: Wuhan: dyrektor szpitala zmarł po zakażeniu koronawirusem

 

Chińczycy tradycyjnie wracają do rodzinnych miejscowości, by spędzić z krewnymi Święto Wiosny. Noworoczna przerwa w pracy, przedłużona z powodu epidemii, w większości regionów oficjalnie skończyła się 10 lutego, ale chińska gospodarka potrzebuje jeszcze tygodni, by znów nabrać rozpędu – ocenia hongkoński dziennik "South China Morning Post".

 

Do piątku tylko 80 mln z prawie 300 mln robotników napływowych wróciło do miejsc pracy - poinformował niedawno wiceminister transportu Liu Xiaoming. Resort oczekuje, że kolejne 120 mln osób wróci do swoich zakładów w drugiej połowie lutego, a pozostałe 100 mln osób - w marcu lub jeszcze później. 

 

136 ofiar śmiertelnych w dobę

 

Liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w Chinach wzrosła do 2004 - poinformowała w środę chińska Narodowa Komisja Zdrowia. W ostatnich 24 godzinach bilans ten zwiększył się o 136 osób.

 

Komisja podała, że 132 nowe przypadki śmiertelne miały miejsce w centralnej prowincji Hubei, z czego 116 w mieście Wuhan, gdzie przed Nowym Rokiem wybuchła epidemia koronawirusa. W prowincji tej liczba ofiar śmiertelnych obecnie wynosi 1921.

 

ZOBACZ: Zakończyła się kwarantanna na wycieczkowcu Diamond Princess

 

Odnotowano 1749 nowych przypadków zakażenia, z czego 1693 w Hubei. Tym samym liczba osób zainfekowanych w Chinach wzrosła do 74 185, z czego 61 682 odnotowano w Hubei.

 

PAP/EPA/JEROME FAVRE

 

 

Według Komisji nastąpił spadek liczby osób zakażonych, bowiem dzień wcześniej informowano o 1886 nowych przypadkach infekcji. Wzrost jednak nastąpił w bilansie ofiar śmiertelnych, bowiem 24 godziny wcześniej odnotowano 98 nowych zgonów.

 

Epidemia rozprzestrzeniła się na ok. 30 krajów na całym świecie, w tym na kilka europejskich, m.in. Niemcy, Francję, Włochy, Finlandię i USA. Poza Chinami kontynentalnymi odnotowano dotąd trzy zgony - w Japonii, na Filipinach i w Hongkongu.

 

Koronawirus z Wuhanu, stolicy prowincji Hubei, może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc. 

Marek Sławiński/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie