Polska odpowiada Putinowi. "Wielokrotnie kłamał"; "nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami"

Polska
Polska odpowiada Putinowi. "Wielokrotnie kłamał"; "nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami"
PAP/ Marcin Obara
Premier Morawiecki odniesie się do słów Putina w oświadczeniu konsultowanym z prezydentem Dudą

"Prezydent Rosji Władimir Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami" – oświadczył premier Mateusz Morawiecki, w odpowiedzi na ostatnie wypowiedzi prezydenta Rosji na temat Polski. Oświadczenie zostało przetłumaczone na język angielski i rosyjski.

"Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - czytamy w niedzielnym oświadczeniu szefa polskiego rządu.

 

Mateusz Morawiecki zauważył, że w ostatnich tygodniach Rosja poniosła kilka istotnych porażek. Wskazał, że "niepowodzeniem zakończyła się próba całkowitego podporządkowania sobie Białorusi, Unia Europejska po raz kolejny przedłużyła sankcje nałożone za bezprawną aneksję Krymu".

 

ZOBACZ: "Bezczelne kłamstwa". Tusk zareagował na słowa Putina

 

"Rozmowy w tzw. formacie normandzkim nie tylko nie przyniosły zniesienia tych sankcji, lecz w tym samym czasie doszło do kolejnych obostrzeń – tym razem amerykańskich – które znacznie utrudniają realizację projektu Nord Stream 2" - napisał. Dodał, że rosyjscy sportowcy zostali właśnie zawieszeni na cztery lata za stosowanie dopingu.

 

"Słowa Prezydenta Putina traktuję jako próbę ukrycia tych problemów. Rosyjski przywódca doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – i że w Polsce nie ma pomników Hitlera ani Stalina. Takie pomniki były na naszej ziemi wyłącznie wtedy, gdy stawiali je agresorzy i zbrodniarze – III Rzesza hitlerowska i Rosja sowiecka" - oświadczył premier. 

 

"Polska była pierwszym państwem, które walczyło w obronie wolnej Europy"

 

"XX wiek przyniósł światu niewyobrażalne cierpienie i śmierć setek milionów ludzi – zamordowanych w imię chorych, totalitarnych ideologii. Śmiertelne żniwo nazizmu, faszyzmu i komunizmu jest oczywistością dla ludzi naszego pokolenia. Oczywistością jest także to, kto za te zbrodnie odpowiada – i czyj sojusz rozpoczął II Wojnę Światową, najbardziej morderczy konflikt w dziejach ludzkości. Oczywistością jest także to, kto za te zbrodnie odpowiada – i czyj sojusz rozpoczął II Wojnę Światową, najbardziej morderczy konflikt w dziejach ludzkości" - głosi oświadczenie szefa rządu.

 

Premier dodał, że "niestety, im więcej czasu upływa od tych tragicznych wydarzeń, tym mniej wiedzą o nich nasze dzieci i wnuki. Dlatego tak ważne jest, byśmy nadal głośno mówili prawdę o II Wojnie Światowej, o jej sprawcach i ofiarach – i sprzeciwiali się wszelkim próbom zakłamywania historii".

 

Zdaniem Mateusza Morawieckiego "pamięć o tym złu jest szczególnie istotna dla Polski – pierwszej ofiary wojny. Nasz kraj najwcześniej doświadczył zbrojnej agresji hitlerowskich Niemiec i sowieckiej Rosji. To właśnie Polska była pierwszym państwem, które walczyło w obronie wolnej Europy". 

 

ZOBACZ: "Pstryczek w nos", "bezsilność rosyjskiej polityki historycznej". Politycy o słowach Putina

 

"Opór wobec tych potęg zła nie stanowi jednak wyłącznie wspomnienia polskiego bohaterstwa – to coś znacznie ważniejszego. Ten opór to dziedzictwo całej wolnej i demokratycznej dziś Europy, która stanęła do walki przeciwko dwóm totalitaryzmom. Dzisiaj, gdy niektórzy dla swoich politycznych celów chcą podeptać pamięć o tych wydarzeniach, Polska musi stanąć w obronie prawdy. Nie w imię swojego interesu, lecz w imię tego, czym jest Europa" - czytamy w oświadczeniu. 

 

"ZSRR i III Rzesza przez cały czas ściśle ze sobą współpracowały"

 

"Podpisany 23 sierpnia 1939 roku Pakt Ribbentrop-Mołotow nie był »paktem o nieagresji«. Był sojuszem politycznym i wojskowym, dzielącym Europę na dwie strefy wpływów – na linii trzech polskich rzek: Narwi, Wisły i Sanu, przesuniętej miesiąc później na linię Bugu, w wyniku zawartego 28 września »Traktatu o granicach i przyjaźni między III Rzeszą a ZSRR«. Był prologiem do niewyobrażalnych zbrodni, jakie w ciągu następnych kilku lat miały zostać popełnione po obu stronach tej linii" - podkreślił szef rządu.

 

Premier przypomniał, że "sojusz Hitlera i Stalina został błyskawicznie wcielony w życie: 1 września 1939 roku hitlerowskie Niemcy uderzyły na Polskę z zachodu, południa i północy, a 17 września ZSRR zrobił to samo, atakując ze wschodu". 

 

Morawiecki podkreślił, że "22 września w Brześciu nad Bugiem odbyła się wielka defilada – świętowanie wspólnego zwycięstwa hitlerowskich Niemiec i sowieckiej Rosji nad niepodległą Polską". "Takich defilad nie urządzają strony paktów o nieagresji – robią to sojusznicy i przyjaciele" - dodał.

 

"Tak właśnie było z Hitlerem i Stalinem – długo byli nie tylko sojusznikami, ale wręcz przyjaciółmi. Ta przyjaźń kwitła do tego stopnia, że gdy grupa 150 niemieckich komunistów jeszcze przed wybuchem wojny uciekła z III Rzeszy do ZSRR, w listopadzie 1939 roku Stalin przekazał ich Hitlerowi niejako »w prezencie« – wydając ich na pewną śmierć" - głosi oświadczenie. 

 

Premier podkreślił, że "ZSRR i III Rzesza przez cały czas ściśle ze sobą współpracowały".

 

"Na konferencji w Brześciu 27 listopada 1939 roku, przedstawiciele służb bezpieczeństwa obu państw omawiali metody i zasady współpracy przy zwalczaniu polskich organizacji niepodległościowych na okupowanych terenach. Następne konferencje pomiędzy funkcjonariuszami NKWD i SS na temat ich współpracy odbywały się m.in. w Zakopanem oraz w Krakowie (w marcu 1940). To nie były rozmowy o nieagresji – ale o likwidowaniu (czytaj: mordowaniu) ludzi, obywateli Rzeczpospolitej oraz o wspólnych, sojuszniczych działaniach w celu całkowitego zniszczenia Polski" - stwierdził Morawiecki.

 

"Kontynuacją tej polityki były zbrodnie popełniane już po najeździe sowieckim na Polskę"

 

Zdaniem premiera, "bez współudziału Stalina w rozbiorze Polski i bez surowców naturalnych, które Stalin dostarczał Hitlerowi, niemiecka machina zbrodni nie opanowałaby Europy". "Ostatnie pociągi z dostawami jechały z ZSRR do Niemiec 21 czerwca 1941 roku – na dzień przed tym, gdy Niemcy hitlerowskie zaatakowały dotychczasowego sojusznika. Dzięki Stalinowi Hitler mógł bezkarnie podbijać kolejne kraje, zamykać Żydów z całego kontynentu w gettach i przygotowywać Holokaust – jedną z największych zbrodni w historii ludzkości" - podkreślił.

 

Jak zauważył Morawiecki, "Stalin prowadził zbrodnicze działania na wschodzie, podporządkowując sobie jeden kraj po drugim i rozwijając strukturę obozów, które Rosjanin Aleksander Sołżenicyn nazwał »Archipelagiem Gułag«. Obozów, w których miliony ludzi, przeciwników władzy komunistycznej wyniszczane były niewolniczą, morderczą katorgą". 

 

"Zbrodnie komunizmu zaczęły się jeszcze przed II wojną światową – od śmierci głodowej milionów Rosjan na początku lat dwudziestych, od Wielkiego Głodu, w wyniku którego śmierć poniosło wiele milionów mieszkańców Ukrainy i Kazachstanu, przez Wielką Czystkę, w ramach której zamordowano blisko 700 tysięcy przeciwników politycznych i zwykłych obywateli ZSRR, najczęściej Rosjan, także w tzw. »Operacji Polskiej« NKWD, w której rozstrzeliwano przede wszystkim obywateli ZSRR polskiego pochodzenia. Na śmierć przeznaczono dzieci, kobiety, mężczyzn. W samej tylko »Operacji Polskiej« według danych NKWD rozstrzelano ponad 111 tysięcy osób – zabitych z premedytacją przez sowieckich komunistów. Bycie Polakiem w Związku Radzieckim w tym czasie oznaczało wyrok śmierci lub wieloletnie zesłanie" - czytamy w oświadczeniu. 

 

"Kontynuacją tej polityki były zbrodnie popełniane już po najeździe sowieckim na Polskę (17 września 1939) – jak wymordowanie ponad 22 tysięcy polskich oficerów i przedstawicieli elit m.in. w Katyniu, Charkowie, Twerze, Kijowie i Mińsku – a także w katowniach NKWD i łagrach w najdalszych zakątkach sowieckiego imperium" - podkreślił premier.

 

"Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością"

 

Zdaniem szefa polskiego rządu "największymi ofiarami komunizmu byli obywatele Rosji". "Historycy szacują, że w samym tylko Związku Sowieckim zamordowano 20 do 30 milionów ludzi. Śmierć i łagry czekały nawet na tych, których każde cywilizowane państwo otacza opieką – na powracających z wojny jeńców. ZSRR nie traktował ich jak bohaterów wojennych, ale jak zdrajców. To była »wdzięczność« Rosji sowieckiej dla jeńców-żołnierzy Armii Czerwonej: śmierć, łagry, obozy koncentracyjne" - zauważył Morawiecki.  

 

"Za wszystkie te zbrodnie odpowiadają komunistyczni przywódcy, na czele z Józefem Stalinem. Podejmowane po 80 latach od wybuchu II Wojny Światowej próby rehabilitowania tej postaci dla politycznych celów dzisiejszego prezydenta Rosji muszą budzić zdecydowany sprzeciw każdego, kto ma choć podstawową wiedzę o historii XX wieku" - brzmi oświadczenie.

 

 

"Naród rosyjski – największa ofiara Stalina, jednego z najokrutniejszych zbrodniarzy w historii świata – zasługuje na prawdę. Głęboko wierzę w to, że naród rosyjski jest narodem ludzi wolnych – i że odrzuca stalinizm, nawet gdy władza prezydenta Putina stara się go zrehabilitować" - zaznaczył premier. 

 

Morawiecki podkreślił, że "nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami. W imię pamięci o ofiarach i w imię wspólnej przyszłości musimy dbać o prawdę".

 

Konsultacja z prezydentem

 

Szef gabinetu prezydenta RP Krzysztof Szczerski podkreślił, że oświadczenie premiera Morawieckiego było konsultowane z Andrzejem Dudą i jego doradcami z Narodowej Rady Rozwoju. - Zobaczymy, jaka będzie reakcja Rosji na to oświadczenie. Na razie nie nadajemy temu kłamstwu rosyjskiemu najwyższej politycznej rangi - zaznaczył Szczerski.

 

Dodał, że od tego, jak na słowa polskiego premiera zareaguje strona rosyjska, uzależnione są ewentualne dalsze kroki, w tym reakcja prezydenta Dudy. - Jest możliwe, że w dalszym kroku prezydent, czyli głowa polskiego państwa, zabierze głos. Mamy jednak nadzieję, że sprawa ze strony rosyjskiej zostanie zreinterpretowana i nie będzie konieczności, by przeszła ona na ten poziom - powiedział Szczerski.

 

"Wraca retoryka izolowania Rosji od Zachodu"

 

Szef gabinetu prezydenta podkreślił, że słowa Putina nie były skierowane tylko do Polski. - Podobne fałszywe oskarżenia skierował on do Wielkiej Brytanii i Francji, jako uczestników Układu Monachijskiego - zaznaczył.

 

- Ostrze fałszywych zarzutów jest skierowane przeciwko całemu Zachodowi; wraca retoryka konfrontacji i izolowania Rosji od Zachodu. To sprawia kłopot wszystkim tym, którzy w ostatnim czasie nawoływali, by wrócić do pełnowymiarowych relacji zaufania z Rosją - powiedział prezydencki minister.

 

Co ze Światowym Forum Holokaustu?

 

Szczerski wyraził przekonanie, że słowa Putina muszą wywołać reakcję ze strony organizatorów 5. Światowego Forum Holokaustu, które 23 stycznia rozpocznie się w Jerozolimie. Jak zaznaczył, prezydent Rosji miał być jednym z głównych mówców na tym forum.

 

- Teraz jest pytanie, czy organizatorzy rzeczywiście chcą, by Światowe Forum Holokaustu było areną dla takiej właśnie interpretacji historii. Czy stwarzając prezydentowi Rosji możliwość powielania tego kłamstwa, podpisują się pod taką koncepcją dziejów najnowszych - powiedział szef gabinetu prezydenta RP.

 

Pytany, czy prezydent Duda będzie uczestniczył w Światowym Forum Holokaustu, zaznaczył, że Kancelaria Prezydenta oczekuje obecnie na szczegółowy program tego wydarzenia. - Decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Wiele będzie zależało od tego, jaki jest planowany przebieg tych uroczystości - podkreślił.

 

Szczerski powiedział, że ewentualna wizyta prezydenta Dudy w Jerozolimie będzie wymagała przerwania jego obecności na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos.

 

Ambasador Rosji wezwany do MSZ

 

W związku z ostatnimi wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina, które dotyczyły genezy wybuchu II wojny światowej, w piątek ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew został wezwany pilnie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz ocenił, że “ostatnie twierdzenia najwyższych przedstawicieli władz rosyjskich pokazują, że do rosyjskiej wyobraźni historycznej świadomie i agresywnie próbuje wprowadzać się stalinowską narrację dziejową". - Polska jest gotowa tłumaczyć rosyjskim dyplomatom prawdę historyczną tak długo, jak będzie trzeba - mówił wiceminister.

 

ZOBACZ: Ambasador Rosji w Polsce wezwany pilnie do MSZ. Chodzi o wypowiedzi Putina

 

W ubiegłym tygodniu prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Podkreślił też wykorzystanie przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".

 

Putin sformułował też zarzuty wobec przedwojennego polskiego ambasadora w Niemczech Józefa Lipskiego, który - według rosyjskiego prezydenta - miał obiecywać postawienie w Warszawie pomnika Hitlerowi, jeśli wysłałby on polskich Żydów na zagładę do Afryki. "Łajdak, antysemicka świnia, inaczej powiedzieć się nie da. W pełni solidaryzował się on z Hitlerem w jego antysemickim nastawieniu i, co więcej, obiecywał wystawić mu w Warszawie pomnik za niegodziwości wobec narodu żydowskiego" - mówił Putin, uczestnicząc w posiedzeniu kolegium kierowniczego resortu obrony Rosji.

bia/luq/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie