Sejmowa komisja negatywnie o wniosku ws. odwołania minister Zalewskiej
Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży negatywnie zaopiniowała w czwartek wniosek posłów PO-KO o odwołanie ze stanowiska minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej.
Po trzygodzinnej dyskusji większość posłów komisji opowiedziała się za negatywnym zaopiniowaniem wniosku. Za negatywną opinią było 18 posłów, 13 - przeciw, nikt się nie wstrzymał. Wcześniej w głosowaniu przepadł wniosek o pozytywne zaopiniowanie.
- Nie jest ani miło, ani łatwo rozmawiać o tym, że system edukacji znajduje się dzisiaj w takim stanie, iż 600 tys. nauczycieli protestuje w szkołach, wychodzi na ulice; musi zawiesić strajk, by odbyły się egzaminy - powiedziała podczas posiedzenia komisji poseł Urszula Augustyn z PO-KO.
Przypomniała, że uzasadnienie wniosku o odwołanie szefowej MEN powstało kilka tygodni temu. - Cała treść jest absolutnie obowiązująca, ale od tego czasu wydarzenia toczyły się dynamicznie. I są uzupełnieniem tego wniosku. To są kolejne wydarzenia, których minister Zalewska nie może zapisać na swoje konto jako satysfakcjonujące, zadowalające; takie, które w historii wspominane będą jako dobre dla systemu edukacji. Potwierdzam każde słowo, które w uzasadnieniu wniosku jest zapisane - mówiła.
"Ma pani przeciwko sobie w zasadzie wszystkich nauczycieli"
Jak przekonywała, do strajku doszło dlatego, że szefowa MEN nie słuchała nauczycieli i rodziców, którzy zapowiadali, iż podejmowane przez nią działania tak się zakończą.
- Po co było obracać w perzynę tyle gimnazjów? Po co było niszczyć system, który funkcjonował? Trzeba było go poprawiać, bo co do tego, że polskiej szkole potrzeba rozwoju, poprawy, zmiany, wszyscy wiedzą. Ale nie rewolucji, nie destrukcji i nie totalnego przewrotu, który pani szkole zafundowała - powiedziała Augustyn.
Przekonywała również, że szefowa MEN "straciła zaufanie koleżanek i kolegów", bo negocjacje z nauczycielami prowadziła w ostatnich dniach wicepremier Beata Szydło.
- Cały czas powtarza pani, że wszystko jest OK. Ja natomiast mam mnóstwo dowodów, że całkowicie zrujnowała pani system. Ma pani przeciwko sobie w zasadzie wszystkich nauczycieli - wyliczała posłanka.
- To, w jaki sposób pani koleżanki i koledzy wypowiadali się, jakimi różnymi epitetami nauczyciele zostali obdarowani, nie może być zapisane na pani konto. Ale jest na pewno zapisane na konto tego rządu - dodała Augustyn.
- To wstyd i to bardzo trudna wiadomość, bardzo przykra wiadomość, że zostawia pani - bo rozumiem, że będzie pani reprezentowała Polskę gdzie indziej, czego szczerze pani nie życzę, bo wolałabym, żeby pani została z nami i po czterech latach podsumowała to, co zrobiła w systemie edukacji - system zrujnowany, w całkowitym chaosie, absolutnie rozłożony. System jest w rozsypce i to jest pani dzieło - powiedziała posłanka PO-KO.
"Bardzo dużo się udało"
- Ze związkami zawodowymi i samorządowcami rozmawiamy przez cały okres kadencji. To było kilkaset, najprzeróżniejszych spotkań - formalnych, ustawowych, jak również w ramach zespołu, który funkcjonuje przy ministrze edukacji. Staraliśmy się, żeby wszyscy, którzy są w systemie edukacji (...), byli razem, dochodzili do różnego rodzaju kompromisów - mówiła szefowa MEN.
Jak oceniła, "bardzo dużo się udało, m.in. oddanie nauczycielom przywilejów, które zostały im zabrane przez poprzedników". Minister przekonywała, że jeśli chodzi o współpracę z samorządami, to "każda decyzja finansowa, mająca skutkować wydatkami, była zabezpieczona i przygotowana, nie tylko w subwencji oświatowej, ale również w rezerwie 04".
Zalewska, zabierając głos na komisji, podkreślała, że zawsze prosiła, by edukacja była wyłączona z polityki. Wskazywała, że nauczyciele i rodzice różnią się w poglądach politycznych, a szkoła ma być wolna od polityki.
- Z dużą przykrością stwierdzam, że w tej kadencji nie udało się uchronić edukacji od polityki. Gdyby tak było, bylibyśmy dużo dalej w zmienianiu polskiej edukacji - oceniła.
Autorzy wniosku zarzucają minister m.in. chaos w edukacji, pogarszającą się sytuację w szkołach i doprowadzenie do strajku nauczycieli. Jest to trzeci wniosek PO o odwołanie Zalewskiej. Pierwszy Sejm odrzucił w listopadzie 2016 r., a drugi w październiku 2018 r.
Wniosek o wotum nieufności musi zgłosić co najmniej 69 posłów. Obecny trafił do marszałka Sejmu na początku kwietnia tego roku, przed rozpoczęciem 8 kwietnia strajku nauczycieli i pracowników oświaty.
Ostatecznie o przyjęciu lub odrzuceniu wniosku o wyrażenie wotum zdecyduje wieczorem cały Sejm w głosowaniu. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów, czyli musi opowiedzieć się za tym minimum 231 posłów.
Komentarze