"Jeśli nic nie zrobimy, czeka nas katastrofa". Marsz dla Klimatu w Katowicach

Polska
"Jeśli nic nie zrobimy, czeka nas katastrofa". Marsz dla Klimatu w Katowicach
PAP/Andrzej Grygiel

Około 3 tys. osób z całego świata przeszło w sobotę ulicami Katowic w Marszu dla Klimatu, zorganizowanego z okazji odbywającego się w tym mieście szczytu klimatycznego ONZ. Wzywali polityków do szybkich działań na rzecz walki z globalnym ociepleniem. - Obudźcie się! - krzyczeli.

Uczestnicy demonstracji zgromadzili się pl. Wolności w Katowicach. Przez kilka godzin szli ulicami, zatrzymując się w kilku punktach miasta, najdłużej - w pobliżu strefy, w której od tygodnia trwają obrady szczytu COP24. W marszu szli także uczestnicy tej konferencji. Niektórzy demonstranci mieli założone maski antysmogowe.

 

"Nie gotujcie nam Ziemi", "Wiatraki - węgiel musi odejść", "Clean coal is a dirty lie" (czysty węgiel to brudne kłamstwo), "Nie kopalne, tylko odnawialne", "Czyste powietrze jest k… lepsze", "Wybieram OZE" - takie napisy można przeczytać na transparentach.

 

Inni demonstranci przekonywali, że „This COP is hijacked by coal” (ten szczyt COP został porwany przez węgiel), „We are suffocating” (dusimy się), napisali też na transparentach: „Smog, horror, ojczyzna”, „Węgiel musi odejść”, „Orzeł biały w sadzy cały”, „Nie pozwolimy, aby ktokolwiek zamordował klimat”.

 

Jednym z charakterystycznych elementów marszu był budzik, który ma „budzić polityków do szybkiego działania". - Jesteśmy za trzy minuty dwunasta. Jeżeli nie odejdziemy od paliw kopalnych, nasze dzieci nie będą miały przyszłości - mówili organizatorzy. W odczytanym manifeście przekonywali, że jest już niewiele czasu, by naprawić błędy obecnego i poprzednich pokoleń.

 

"Apelujemy - obudźcie się politycy i urzędnicy, przedstawiciele 196 krajów świata, zgromadzeni na szczycie klimatycznym w Katowicach. Przestańcie się licytować, kto da mniej, a weźmie więcej, tylko pomyślcie, jaki świat szykujecie dla naszych dzieci" - napisali.

 

"Jeśli szukasz nadziei, szukaj działania"

 

Na starcie marszu pojawiła się owacyjnie witana Greta Thunberg - walcząca o powstrzymanie zmian klimatycznych 15-letnia Szwedka, która została zaproszona do udziału w COP24. Jak mówiła, przez ostatnich kilkanaście lat padało wiele deklaracji, okrągłych zdań, obietnic i słów o nadziei tkwiącej m.in. w zielonej energii. Mimo to emisja gazów cieplarnianych rośnie.

 

- Tak, potrzebujemy nadziei, oczywiście, że tak, ale rzeczą, której potrzeba bardziej jest działanie. Jeśli szukasz nadziei, szukaj działania - wtedy i tylko wtedy nadzieja przyjdzie - podkreśliła.

 

Robert Cyglicki z Greenpeace podkreślał, że według naukowców świat ma 12 lat na radykalne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. - Nie możemy robić dobrej miny do złej gry. Wierzę głęboko w to, że wszystkim nam - górnikom z regionu górniczego, ale również wszystkim ludziom na całej Ziemi to, co jest potrzebne, to dobra praca i bezpieczna przyszłość. Jeżeli politycy nie chcą słyszeć głosu nauki, głosu ludzi i świata, to powinni przestać być politykami - podkreślił.

 

"Obywatele żądają ambitnego porozumienia klimatycznego"

 

Jak przekonywali biorący udział w marszu aktywiści, nie ma już czasu na dyplomację i przewlekłe negocjacje. - Obywatele żądają ambitnego i wiążącego porozumienia klimatycznego - wskazują ekolodzy.

 

Uczestnicy marszu wzywali nie tylko do rezygnacji z paliw kopalnych, protestowali też np. przeciwko przemysłowej produkcji mięsa, GMO, stosowaniu pestycydów, niszczeniu zagrożonych gatunków i nadmiernemu konsumpcjonizmowi. Organizatorzy demonstracji podkreślają, że dziś "oczy całego świata są zwrócone na Katowice, gdzie podejmowane będą decyzje na temat klimatycznej przyszłości Ziemi".

 

Philip McMaster, który jest obserwatorem szczytu COP24 przyszedł na marsz w stroju św. Mikołaja. - Jesteśmy w okresie świątecznym, dajemy wiele prezentów. Wielu ludzi idąc do sklepu nie zdaje sobie sprawy, że kupuje rzeczy, których nie potrzebuje. Zamiast tego, dajmy w tym roku prezent płynący z serca - nie idźmy do sklepu, nie marnujmy pieniędzy i czasu, poświęćmy ten czas swoim dzieciom - apelował.

 

Policja, która jeszcze przed wyruszeniem marszu szacowała jego liczebność na około tysiąc osób, później podała, że ostatecznie demonstrantów było trzy razy więcej - niektórzy docierali na marsz później. W ocenie funkcjonariuszy zgromadzenie przebiegło generalnie spokojnie, choć było kilka incydentów.

 

"Podejrzenie niebezpiecznych materiałów"

 

"Oficjalnie: autokar z członkami i członkiniami partii Zieloni jadącymi na #MarszdlaKlimatu został zatrzymany przez policję przed Częstochową. Powód: podejrzenie niebezpiecznych materiałów. Po 1,5h kontroli jedziemy dalej. Materiałów oczywiście brak poza wielkimi transparentami" - napisał na Twitterze Maciej Józefowicz, rzecznik prasowy partii Zieloni.

 

Trzy osoby zatrzymane

 

Do niewielkiego zamieszania doszło, gdy czoło marszu doszło już na rondo im. Ziętka. Organizatorzy poinformowali przez głośniki, że z nieznanych przyczyn policja odseparowała część maszerujących. Z tego powodu marsz się opóźnił i został zakończony już na rondzie, a nie na pl. Szewczyka, jak wcześniej planowali organizatorzy.

 

Zamieszanie było konfliktowej sytuacji, do której doszło na końcu marszu - pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy zatrzymanych zostało trzech młodych mężczyzn z Gdańska, Gdyni i Wrocławia. - Są z nimi wykonywane czynności - powiedziała rzeczniczka śląskiej policji podinsp. Aleksandra Nowara. W trakcie marszu zasłabła też jedna z uczestniczek.

 

Marsz dla Klimatu w Katowicach został zainicjowany przez kilka organizacji. Wśród nich są Fundacja Strefa Zieleni, Instytut na Rzecz Ekorozwoju, Fundacja Piaskowy Smok i Stowarzyszenie Ostra Zieleń, Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, z pomocą organizacji skupionych w Koalicji Klimatycznej.

 

prz/zdr/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie