"Rzeczpospolita": kto stoi za nowelizacją ustawy o IPN
Projekt kontrowersyjnej nowelizacji ustawy o IPN współtworzyli dr Wojciech Muszyński, który m.in. stwierdził, że wyjazd w marcu 1968 r. wskutek antysemickiej nagonki umożliwił emigrantom "ucieczkę od odpowiedzialności za zbrodnie" oraz prof. Włodzimierz Osadczy, komentator mediów o. Rydzyka i proputinowskiej agencji Sputnik - informuje piątkowa "Rzeczpospolita".
Według gazety w listopadzie 2016 roku na posiedzeniu komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w listopadzie 2016 roku, która konsultowała nowelizację ustawy o IPN, pojawił się historyk dr Wojciech Muszyński, który pomagał w tworzeniu poprawki Kukiz'15.
Muszyński: marzec'68 nobilitował emigrantów
W 2016 roku napisał "Je suis Bury" (Jestem Bury - red.), manifestując poparcie dla kontrowersyjnego Żołnierza Wyklętego, który oskarżany jest o przestępstwa przeciwko ludności cywilnej, m.in. mord w Puchałach Starych. Historyk uważa, że "nie jest prawdą, że partyzanci kpt. Burego mordowali kobiety i dzieci; były to tragiczne, ale przypadkowe ofiary walk w terenie zabudowanym" - cytuje "Rzeczpospolita".
Z kolei w 2012 roku Muszyński miał napisać, że wyjazd z Polski w 1968 roku miał "nobilitować marcowych emigrantów, otoczył ich nimbem
męczenników, a przy okazji umożliwił ucieczkę od odpowiedzialności za zbrodnie".
Ceniony - według "Rzeczpospolitej" w środowisku Kukiz'15 naukowiec, opublikował w internecie obrazek z powieszonym prezydentem USA Barackiem Obamą.
"Nie uważam się za kontrowersyjnego historyka. Pracuję w IPN od 12 lat, prowadzę własne badania i żaden z moich szefów nigdy nie zarzucił mi głoszenia kontrowersyjnych tez" - odpiera zarzuty Muszyński.
Osadczy: wielki tupet środowisk banderowskich
Innym doradcą przy tej poprawce był prof. Włodzimierz Osadczy, który także zjawił się na posiedzeniu komisji i także doradzał przy
powstawaniu projektu. Według "Rzeczpospolitej" miał na spotkaniu ostrzec: "Na Ukrainie szerzy się ideologia nacjonalizmu i staje się
obowiązującą ideologią państwową". Prof. Osadczy to częsty komentator "Naszego Dziennika" i "Telewizji Trwam" o. Tadeusza Rydzyka oraz częsty rozmówca prorosyjskiej agencji Sputnik.
"Udzielał tam wywiadów Leonidowi Siganowi, który karierę zaczynał w 1943 roku jako spiker radiostacji Związku Polskich Patriotów w
Moskwie. W swoich wypowiedziach dla Sputnika prof. Osadczy narzeka na »wielki tupet środowisk banderowskich« na Ukrainie i krytykuje
polską politykę wschodnią" - pisze "Rzeczpospolita".
Według gazety niektóre prawicowe media oskarżają Osadczego o sympatie prorosyjskie lecz on sam twierdzi, że to "bzdury".
"W Polsce doczepia się metkę filorosyjską wtedy, gdy brakuje argumentów w dyskusji" - powiedział Osadczuk. "Byłem przez lata kanclerzem Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów, jednym z budowniczych niedoszłego uniwersytetu polsko-ukraińskiego i inicjatorem dziesiątek konferencji ukierunkowanych na pojednanie polsko-ukraińskie, dotyczących m.in. upamiętnienia Wielkiego Głodu, 300 -lecia śmierci Iwana Mazepy, który wystąpił przeciw Rosji, i 90-lecia umowy Piłsudski–Petlura. Dostałem z tego powodu list z gratulacjami od prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - argumentuje.
Partacz: "Z Ukraińcami trzeba twardo"
Trzecim historykiem pracującym przy ustawie miał być historyk prof. Czesław Partacz. Miał on także brać udział w konsultacjach w Sejmie,
ale - według informacji gazety - ostatecznie nie dotarł do Sejmu.
Znany jest z z wystąpienia pt.: "Efekt Lucyfera, czyli rzecz o wyjątkowo okrutnym mordowaniu Polaków przez banderowców" zwraca także
uwagę na "problem nacjonalizmu ukraińskiego w polityce wewnętrznej i zagranicznej II i III RP".
W wywiadzie dla serwisu wpolityce.pl twierdził, że "z Ukraińcami trzeba twardo negocjować, wszystko zapisywać, nic "na gębę" i trzeba
prowadzić politykę zgodną z interesem państwa, a nie z interesem poszczególnych grup mniejszości narodowych. Trzeba pamiętać, że oni budują swoje państwo w opraniu o fałszywą ideologię i fałszywą historię, a to się bardzo źle skończy" - powiedział odnosząc się do wydania mu trzyletniego zakazu wjazdu na Ukrainę.
Stało się tak po zawróceniu z polskiej granicy na wniosek szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego Światosława Szeremety, szefa ukraińskiej Państwowej Komisji do spraw Upamiętnień Ofiar Wojen i Represji, który znalazł się na liście osób blokujących ekshumacje i działania upamiętniające Polaków, spoczywających na Ukrainie.
"Zdumiewa to, co się stało ostatnio z Pomnikiem Nieznanego Żołnierza. Dzień przed Świętem Niepodległości w obecności ministra
Macierewicza powieszono na nim tablice poświęcone miejscom oporu Polaków przeciw UPA. Po uroczystościach zrobił się tak wielki wielki
wrzask Kijowie i u nas, były tak wielkie naciski, że w nocy podmieniono tablicę, usuwając z niej nazwę Birczy. O czym to świadczy? Że my
Polacy jesteśmy w swoim własnym kraju pilnowani przez nich od rana do nocy, mają tak doskonały wywiad i działają przeciwko Polsce" -
twierdził w tym samym wywiadzie Partacz.
PiS: zawiódł nas instynkt
Antyukraińskie wątki pojawiające się przy okazji wprowadzeni poprawki Kukiz'15 skomentował szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki, który nie miał wątpliwości, że sytuacja taka nie jest korzystna dla stosunków polsko-ukraińskich.
"Zawiódł nas instynkt, który powinien nas ostrzec, że coś takiego może wybuchnąć. Tymczasem ustawa leżała na półce przez cały rok z
powodu wątku ukraińskiego, a nie żydowskiego" - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" Ryszard Terlecki.
"Wpędził nas w to ruch Kukiz'15, który stale parł do zaostrzenia przepisów dotyczących Ukrainy, nie godząc się na żadne złagodzenie
sformułowań. To na tyle zamazało nam horyzont, że wpadliśmy w kłopoty. Rzeczywiście nikt nie pomyślał o tym, że dzień głosowania zbiega się z rocznicą wyzwolenia Auschwitz" - dodał Terlecki.
Nowelizacji ustawy o IPN w czwartek w programie "Gość Wydarzeń" broniła minister ds. pomocy humanitarnej Beata Kempa. - W mojej ocenie PiS nie popełniło błędu przy nowelizacji ustawy o IPN - powiedziała.
rp.pl, polsatnews.pl