Wściekli górnicy z Silesii protestują pod ziemią. Mają jasne żądania

aktualizacja: Polska

Trwa druga doba protestu górników z kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Pracownicy strajkują przeciwko masowym zwolnieniom zapowiedzianym przez władze prywatnego przedsiębiorstwa. W tej chwili pod ziemią znajduje się około 20 górników, a kilkanaście kolejnych osób kontynuuje protest na powierzchni. Niewykluczone, iż niektórzy spędzą w kopalni Boże Narodzenie.

Kobieta w czapce z daszkiem i kurtce, trzymająca mikrofon, stoi przed budynkiem z napisem PG SILESIA.
Polsat News
Górnicy z kopalni PG Silesia protestują przeciwko masowym zwolnieniom

Górnicy z Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia domagają się m.in. zaniechania masowych zwolnień oraz przewidzianych w ustawie osłon socjalnych, które nie objęły pracowników tego zakładu z Czechowic-Dziedzic. Protestujący zapowiadają, że będą stawiać opór dopóki ich postulaty nie zostaną zrealizowane. Zgodnie z zapowiedzią władz kopalni w styczniu pracę w Silesii może stracić ponad 800 osób

Kopalnia Silesia. Kolejna doba protestu. "Złe traktowanie nas, pracowników"

W poniedziałkowy poranek po nocnej zmianie górnicy w ramach protestu odmówili powrotu na powierzchnię. Pod ziemią jest obecnie około 20 osób, a 15 pozostałych górników dołączyło do strajku na powierzchni. Jak przekazał przewodniczący NSZZ Solidarność w Silesii Grzegorz Babij, "protest spowodowany jest złym traktowaniem nas, pracowników, przez rządzących".

 

ZOBACZ: Strajk w kopalni Silesia. Górnicy nie wykluczają świąt pod ziemią

 

 

Podczas konferencji prasowej Babij powiedział, że górnicy nie zostali objęci osłonami, które wprowadza procedowana nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa kamiennego, przyjęta przez Sejm 4 grudnia. Na etapie prac w parlamencie wniosek posłów opozycji - dotyczący objęcia również tej spółki instrumentami osłonowymi - nie uzyskał dostatecznego poparcia.

 

ZOBACZ: Górnicy odmówili wyjścia z kopalni. W tle widmo grupowych zwolnień

 

Frustrację pracowników pogłębiły zapowiedziane przez właściciela zwolnienia i groźba likwidacji kopalni. Trwający już drugą dobę protest ma być wynikiem "traktowania pracowników Silesii w sposób inny niż pozostałych pracowników spółek węglowych".

Górnicy z Silesii protestują. Chcą interwencji rządu, choć to prywatny zakład

Sytuację górników z kopalni w Czechowicach-Dziedzicach skomentował m.in. minister energii Miłosz Motyka. Polityk PSL przekazał, że resort analizuje obecnie możliwe formy wsparcia dla pracowników zakładu. "Rozumiemy niepokój załogi i lokalnych społeczności, dlatego analizujemy możliwe działania" - zapewnił.

 

Jak nadmienił Motyka, "złożono już wniosek o umorzenie postępowania sanacyjnego, a po jego rozpatrzeniu możemy przejść do kolejnych kroków". Podkreślił jednocześnie w internetowym wpisie, że PG Silesia jest spółką prywatną w postępowaniu sanacyjnym, co nie pozwala obecnie na udzielenie pomocy publicznej jej pracownikom.

 

ZOBACZ: Atak maczetą w Legionowie. Podejrzewanym jest żołnierz

 

Mimo formalnych przeszkód górnicy nadal domagają się interwencji ze strony rządu. We wtorek przedstawiciele kopalni spotkali się m.in. z wiceministrem Marianem Zmarzłym i przedstawili mu priorytety strajkowiczów. Pracownicy spółki PG Silesia nie wykluczają, że ze względu na protest tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzą pod ziemią.

Pracownicy kopalni pod ziemią. Rozmawiali z prezydenckimi ministrami

Oprócz przedstawiciela Ministerstwa Energii, do protestujących górników zjechali we wtorek rano również prezydenccy ministrowie - przekazał rzecznik strajkowiczów Kazimierz Grajcarek. Według wcześniejszych informacji Kancelarii Prezydenta, do Silesii mieli udać się Karol Rabenda i Mateusz Kotecki.

 

Gdy przedstawiciele Kancelarii Prezydenta wyjadą na powierzchnię, spotkają się z dziennikarzami i pozostałymi reprezentantami związków zawodowych.  

 

ZOBACZ: Nakreślił czarną wizję końca wojny w Ukrainie. "Bardzo niekorzystne" warunki dla Kijowa

 

- Wtedy będziemy wiedzieć, ilu tam ludzi zostało, co z tymi ludźmi się dzieje. Jako związki mamy problem, bo ludzie chcą protestować, a my idziemy do nich i prosimy, żeby nie protestowali, ewentualnie żeby robiło to tylko część ludzi, bo chcemy, żeby kopalnia fedrowała - wyjaśniał Grajcarek, podkreślając spontaniczny charakter protestu.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Maria Kosiarz / wka / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie