Akcja służb pod Skierniewicami. Szczekanie psa pomogło w poszukiwaniach

Polska

Dramatyczna akcja ratunkowa odbyła się w lasach pod Skierniewicami. Policjanci poszukiwali mężczyzny, który zaginął podczas spaceru. - Sytuacja była wyjątkowo groźna. Mężczyzna był przemoczony, a temperatura zbliżała się do zera - przekazała oficer prasowa KMP Skierniewice Aneta Placek. Przełom w poszukiwaniach nastąpił dzięki psu, który swoim szczekaniem doprowadził ratowników do zaginionego.

Grupa ratowników w mundurach, oświetlona niebieskimi światłami pojazdów, pracuje na miejscu zdarzenia nocą. Widać nosze i fragment karetki.
Policja Łódź
Dzięki szczekaniu psa strażacy dotarli do poszukiwanego mężczyzny na czas

- Do służb w Skierniewicach we wtorek wieczorem wpłynęło dramatyczne zgłoszenie na numer alarmowy 112. Zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że znajduje się w lesie i pilnie potrzebuje pomocy - powiedziała oficer prasowa KMP Skierniewice. młodsza aspirant Aneta Placek.

 

Jak przekazała rzeczniczka, z zaginionym był utrudniony kontakt. - Zdołał jedynie przekazać, że nie wie, gdzie się znajduje. Po analizie zgłoszenia policjanci ustalili, że mężczyzna może przebywać się w lesie pomiędzy Makowem a Płyćwią - dodała.

 

Służby natychmiast podjęły decyzję o skierowaniu w to miejsce wszystkich dostępnych sił policyjnych oraz jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej z okolicznych miejscowości.

 

ZOBACZ: Tragedia w Warszawie. Siedmiolatek śmiertelnie zadławił się żelkami


- Sytuacja była wyjątkowo groźna. Jak się okazało, jeszcze przed wykonaniem telefonu alarmowego mężczyzna wpadł do rzeki. Był całkowicie przemoczony, a temperatura powietrza oscylowała w okolicach zera stopni. Każda minuta zwłoki zwiększała ryzyko skrajnego wychłodzenia i bezpośredniego zagrożenia życia - przekazała policjantka.

Szczekanie, które uratowało życie. Akcja służb w lasach pod Skierniewicami

Służby rozpoczęły intensywne przeczesywanie terenu. - Kluczową rolę odegrali strażacy z OSP Godzianów, którzy doskonale znają lokalne lasy i bagna. Ich doświadczenie i znajomość terenu okazały się bezcenne - poinformowała rzeczniczka.


Policjantka zaznaczyła, że przełom w poszukiwaniach nastąpił dzięki psu, który był przy mężczyźnie. - Poszukiwany wyszedł na spacer, niosąc zwierzę w wiklinowym koszyku. Gdy właściciel opadł z sił, pies zaczął szczekać. To właśnie jego głos usłyszeli strażacy, którzy skierowali się we właściwą stronę - wyjaśniła.

 

Po chwili jeden z druhów Ochotniczej Straży Pożarnej natrafił na leżącego, skrajnie wyziębionego mężczyznę. Po odnalezieniu strażacy i policjanci natychmiast zabezpieczyli odnalezionego przed dalszym wychłodzeniem. Następnie, ze względu na bagnisty teren i brak możliwości dojazdu karetki, przetransportowali go na desce ratunkowej do zespołu ratownictwa medycznego, który czekał około kilometra dalej.

 

ZOBACZ: Popijawa na komendzie policji w Kole. W roli głównej prokurator. Wyszedł i doprowadził do kolizji

 

- Mężczyzna został przewieziony do szpitala i przekazany pod opiekę medyków. Pies, który odegrał kluczową rolę w całej akcji, został pod opieką patrolu policji - zaznaczyła oficer prasowa. Dodała, że funkcjonariusze przewieźli go do miejsca zamieszkania mężczyzny i przekazali pod opiekę domownikom.

 

Policjantka przekazała, że w tej dramatycznej walce z czasem nieocenioną rolę odegrał czworonożny towarzysz, którego szczekanie stało się sygnałem nadziei.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Michał Blus / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie