Płoną wieżowce w Hongkongu. W środku uwięzieni są ludzie
Co najmniej cztery osoby, w tym jeden strażak, zginęły w pożarze wieżowców w dzielnicy Tai Po w Hongkongu. Przyczyny wybuchu ognia pozostają nieznane. Policja informuje, że otrzymuje doniesienia o osobach, które wciąż są uwięzione w budynkach. Trwa akcja gaśnicza.

Zgłoszenie o pożarze w kompleksie budynków Wang Fuk Court składającym się z ośmiu bloków mieszkalnych w dzielnicy Tai Po straż pożarna otrzymała w środę o godz. 14:51 czasu lokalnego (11:51 czasu polskiego).
Z informacji przekazanych przez władze wynika, że siedem osób zostało przewiezionych do szpitali. Czterem osobom nie udało się przeżyć. Stan dwóch innych oceniany jest jako krytyczny.
Ucierpieć miało również kilku strażaków. Jeden znalazł się wśród ofiar śmiertelnych.
Tragiczny pożar w Hongkongu. Nie żyją cztery osoby, w płonących budynkach wciąż są ludzie
Jak podaje BBC, do szybkiego rozprzestrzenienia się pożaru przyczyniły się bambusowe rusztowania umieszczone na zewnątrz kilku budynków. Lokalne media informują, że w środku wieżowców wciąż znajduje się co najmniej kilka osób, które nie zdążyły się ewakuować.
ZOBACZ: Śnieżyce wróciły i prędko nie znikną. Wiemy, gdzie atak zimy będzie najsilniejszy
Na nagraniach i zdjęciach z miejsca zdarzenia zobaczyć można rozległe chmury dymu unoszące się nad kompleksem budynków.
Departament Transportu Hongkongu zadecydował o wyłączeniu z użytku odcinka autostrady w dzielnicy Tai Po. Autobusy kursujące na trasie zostały przekierowane w inne miejsce.
Na miejscu wciąż trwa akcja gaśniczo-ratunkowa. Przyczyny zdarzenia pozostają nieznane. Tai Po to podmiejska dzielnica położna na północy Hongkongu. Na obszarze objętym pożarem znajdują się prawie dwa tysiące lokali, w których mieszka ok. 4 tys. osób.
Strażak o gaszeniu wieżowców w Hongkongu. "Nie lada wyzwanie"
Były rzecznik Komendy Głównej PSP Paweł Frątczak, który kilkanaście lat temu miał okazję obserwować pracę straży pożarnej w Hongkongu wskazał na antenie Polsat News, że choć tamtejsze służby są przygotowane do działań w zurbanizowanym terenie, ugaszenie kompleksu będzie bardzo trudne.
- Zabudowa w Hongkongu i budowa w tym mieście budynków wysokościowych z uwagi chociażby na powierzchnię, jest to nie lada wyzwanie. Budynki wysokościowe projektowane muszą być tak, że one muszą się bronić same, z uwagi na to, że zasięg drabin pożarniczych akurat w Hongkongu to jest do 60 m - powiedział.
Frątczak stwierdził, że na gwałtowność pożaru z pewnością duży wpływ miały ustawione przy budynkach bambusowe rusztowania. - To jest niewiarygodne, w jaki sposób one są stawiane i w jaki sposób pracują robotnicy - mówił.
ZOBACZ: Wizz Air uruchamia nowe połączenia. To wymarzone miejsce na wakacje
Zwrócił też uwagę na niewielką odległość między budynkami. - To zaledwie kilka lub kilkanaście metrów - powiedział, dodając, że byłby to niemożliwe w przypadku krajów Unii Europejskiej.
- Nie muszę mówić, co to jest w przypadku rozwoju pożaru - podsumował strażak.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej