Przesłuchanie Daniel Obajtka. Były prezes Orlenu usłyszał zarzut

Polska

- Wysłuchałem tego, co miałem wysłuchać i nie zgadzam się z opinią oraz decyzją prokuratury. Będę się bronił, dochodził swoich praw - powiedział europoseł Daniel Obajtek po przesłuchaniu ws. zlecenia usług detektywistycznych dla Orlenu. Były prezes spółki usłyszał zarzut w tej sprawie.

Daniel Obajtek, europoseł PiS, w okularach i garniturze, stoi przed tłumem ludzi i flagami, podczas gdy dziennikarze kierują w jego stronę mikrofony.
PAP/Paweł Supernak
Europoseł PiS Daniel Obajtek przed Prokuraturą Regionalną w Warszawie

Europoseł Daniel Obajtek usłyszał w środę zarzut dotyczący zlecenia usług detektywistycznych dla Orlenu, kiedy był prezesem tej spółki. Do gmachu Prokuratury Regionalnej w Warszawie wszedł o godz. 12, a opuścił go około pół godziny później. 

 

Polityk PiS po tym jak usłyszał zarzut w tej sprawie, stwierdził, że "nie zgadza się z opinią i decyzją prokuratury" oraz zapowiedział, że będzie "bronił i dochodził swoich praw".

 

- Każdy patriota w tym kraju musi ponieść konsekwencje dobrych uczynków. Jestem przygotowany do tego i emocjonalnie, i duchowo, i wy mi dajecie siłę  - powiedział Obajtek do zgromadzonych przed budynkiem swoich zwolenników. Jednocześnie powiedział, że "poradzi sobie z tą zarazą". 

 

W rozmowie z dziennikarzami Obajtek przekazał, że nie przyznał się do winy, bo nie zrobił nic wbrew interesowi koncernu, na czele którego stał. - Broniłem interesów koncernu - dodał.  

 

Były prezes Orlenu odmówił złożenia wyjaśnień do czasu zapoznania się z materiałem dowodowym. - Na tym etapie postępowania pan prezes odmówił składania wyjaśnień, odpowiedzi na pytania i w tym zakresie będziemy się aktywizować wkrótce, bardzo szybko, jak tylko zapoznamy się ze wszystkimi aktami - mówił pełnomocnik Obajtka adw. Dominik Hunek.

Daniel Obajtek przed prokuraturą. "To wielki zaszczyt, że przyszliście"

Polityk pojawił się na miejscu kwadrans przed rozpoczęciem przesłuchania. Przed gmachem trwa pikieta, której uczestnicy wspierają Obajtka. Wśród nich są politycy PiS.

 

- Dla mnie to wielki zaszczyt, że jestem tu z wami, że przyszliście, że doceniacie cały dorobek naszego narodowego koncernu - zwrócił się do swoich zwolenników przed wejściem do prokuratury. 

 

ZOBACZ: Godziny do przesłuchania. Obajtek zapowiada "niespodziankę"

 

- Broniliśmy polskiej gospodarki, odeszliśmy od rosyjskiej ropy i gazu. Zabezpieczyliśmy kraj na wypadek wojny i to się to się stało. Nasze przewidywania się sprawdziły - mówił były prezes Orlenu.

"Śmiałem rozkułaczyć firmy pośredniczące w handlu ropą"

Przekonywał, że "dzisiaj podejmowane są tylko decyzje polityczne". - Nie liczą się wyniki, siła polskiego koncernu, nie są ważne inwestycje - mówił.

 

Obajtek przekonywał, że koncern, który za jego czasów miał szanse przejąć inne zagraniczne aktywa, teraz znajduje się w złej kondycji. - Koncern miał zabezpieczać interes Polski. Dzisiaj tego się nie robi. Dziś co się robi? Dzisiaj stawia mi się zarzuty - najprawdopodobniej. Za co? Za to, że śmiałem rozkułaczyć firmy pośredniczące w handlu ropą - dopytywał.

 

- To jest efekt tego, że oderwaliśmy postkomunę od zakupu ropy, zakupu gazu. Że zbudowaliśmy stabilny koncern, który dziś jest warty 100 mld zł - dodał. 

 

ZOBACZ: Daniel Obajtek ujawnił swój majątek. Ponad milion złotych oszczędności

 

Były prezes Orlenu dopytywał uczestników pikiety, czy na jego miejscu nie sprawdziliby, dlaczego z firmy wpływają dane. - W momencie, kiedy w gabinecie są podsłuchy, kiedy płyną pieniądze na czarny PR, kiedy pojawiają się setki publikacji, które mają nie doprowadzić do połączenia Orlenu z Lotosem - wymieniał. 

 

Obajtek stwierdził, że w prokuraturze powinien pojawić się jako świadek a nie podejrzewany.

"Ja nigdy nie dam się złamać"

Obajtek dopytywany we wtorkowym wydaniu "Gościa Wydarzeń", czy stawi się w prokuraturze nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Będzie to niespodzianką, zobaczycie państwo jutro - zapowiedział. 

 

- Jestem zdrowy na ciele i umyśle, staram się dotrzymywać słowa, nie gram żadną swoją chorobą - przekonywał europoseł, który jeszcze wczoraj wieczorem był w Brukseli. 

 

Już w środę sprzed prokuratury zapewnił, że zawsze będzie się stawiał "na wezwania organów, jakie by one nie były". Mówił, że od dwóch lat tworzy się spekulacje - "że uciekłem, że jestem w Budapeszcie". - Ja nigdy nie dam się złamać. Nie jestem z postkomuny i salonu warszawskiego - mówił Obajtek. 

 

ZOBACZ: Immunitety Dworczyka i Obajtka. Media: Kolejny krok Parlamentu Europejskiego

 

Dopytywał też obecny zarząd Orlenu, dlaczego "sprzedaje nieruchomości, dlaczego nie kupił rafinerii". - Jak mamy budować silną gospodarkę i zabezpieczyć interes energetyczny państwa? - pytał. Zapowiedział, że będzie jeździł po Polsce i następne spotkanie zorganizuje w Stalowej Woli. 

Daniel Obajtek bez immunitetu. Sprawa usług detektywistycznych

Parlament Europejski uchylił Obajtkowi immunitet europosła w październiku tego roku. W grudniu zeszłego roku, gdy wniosek o uchylenie immunitetu trafiał do Parlamentu Europejskiego rzeczniczka prokuratora generalnego prok. Anna Adamiak informowała, że Prokuratura Regionalna w Warszawie zajmuje się sprawą niedopełnienia obowiązków przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi i działalnością gospodarczą Orlenu.

 

"W postępowaniu tym zgromadzono materiał dowodowy w postaci zeznań świadków, wyjaśnień podejrzanych, dokumentacji, w tym umów, raportów i faktury VAT, uzasadniający dostatecznie podejrzenie popełnienia przez Daniela Obajtka przestępstwa wyrządzenia szkody w obrocie gospodarczym w ramach sprawstwa polecającego" - przekazała rzeczniczka.

 

Wyjaśniła, że zachowanie Obajtka miało polegać na tym, iż pełniąc funkcję prezesa Orlenu i "sprawując bezpośredni nadzór nad działalnością Biura Kontroli i Bezpieczeństwa oraz wykorzystując zależność służbową dyrektora tego Biura Zbigniewa L. polecił mu zawarcie (...) dwóch umów na łączną kwotę 393,6 tys. zł dotyczących realizacji usług detektywistycznych polegających na identyfikacji oraz udokumentowaniu działań nieuczciwej konkurencji wobec PKN Orlen".

 

ZOBACZ: Obajtek odpiera zarzuty o inwigilację polityków. "To były normalne procedury"

 

Jak wówczas mówiła, według prokuratury, umowy te jednak "miały służyć realizacji prywatnego interesu polecającego Daniela Obajtka i nie miały znaczenia ekonomicznego oraz nie dotyczyły bezpieczeństwa fizycznego i gospodarczego spółki". - Służyły gromadzeniu informacji na temat stanu majątkowego, danych osobowych, życia prywatnego polityków opozycji parlamentarnej, co stanowiło nadużycie uprawnień w zakresie prawidłowego zarządzania mieniem spółki - zaznaczyła.

 

Według poniedziałkowych doniesień Radia Zet, jeden z prywatnych detektywów "w raportach z inwigilacji polityków prowadzonej na zlecenie Orlenu miał przedstawiać Marcina Kierwińskiego jako kierującego grupą odpowiedzialną za ataki medialne na Daniela Obajtka". Według tych doniesień Orlen miał zapłacić za współpracę z detektywem "dwa razy po 196 tysięcy złotych". Doniesienia Kierwiński skomentował na Platformie X. "Nawet Orlen wykorzystywali do zbierania haków na oponentów politycznych" - napisał.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Artur Pokorski / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie