Wlecieli w oko huraganu Melissa, doszło do turbulencji. "Przerażające"
Potężny huragan Melissa zbliża się do Karaibów i wkrótce uderzy w Jamajkę, grożąc katastrofalnymi zniszczeniami. W tym samym czasie łowcy huraganów podejmują ryzykowne loty, by dokładnie zbadać żywioł. Jeden z ich przelotów musiał zostać przerwany z powodu silnych turbulencji, jednak badaczowi udało się w końcu dotrzeć do oka huraganu, który określił jako "najbardziej uderzający w jego karierze".

Huragan Melissa narodził się z tropikalnego niżu nad Atlantykiem i w błyskawicznym tempie przeszedł drogę od burzy tropikalnej do huraganu kategorii 4, by w ciągu zaledwie piętnastu godzin osiągnąć kategorię 5 - najwyższą w skali Saffira-Simpsona.
Tak gwałtowna intensyfikacja zaskoczyła meteorologów. Według danych NOAA Melissa jest najszybciej rosnącym i najsilniejszym huraganem na Atlantyku od czasu Irmy w 2017 roku. To także najsilniejszy huragan, jaki kiedykolwiek uderzył w Jamajkę od momentu rozpoczęcia pomiarów - czyli od 174 lat.
ZOBACZ: Karaiby szykują się na najgorsze. Nadciąga huragan Melissa
Premier Jamajki Andrew Holness przyznał, że kraj zrobił wszystko, by przygotować się na nadchodzący żywioł, jednak żadna infrastruktura nie jest w stanie przetrwać uderzenia wiatru o takiej sile.
Chcieli zbadać huragan Melissa. Lot musiał zostać przerwany
W tym samym czasie, gdy Jamajka przygotowywała się na uderzenie żywiołu, łowcy huraganów NOAA prowadzili misję badawczą w samym sercu Melissy. Ich samolot WP-3D Orion, znany jako Kermit, wleciał w oko sztormu, by zebrać dane o jego strukturze i sile.
Lot został jednak nagle przerwany po tym, jak załoga napotkała ekstremalne turbulencje. - To jedno z najgorszych zdarzeń, jakie kiedykolwiek miały miejsce podczas lotów badawczych - przyznała rzeczniczka NOAA Kim Doster, dodając, że załoga bezpiecznie wróciła do bazy na Florydzie. Samolot został poddany inspekcji i wkrótce ponownie wzbił się w powietrze, by kontynuować obserwacje.
Podczas pomiarów zarejestrowano wiatry o prędkości 165 mil na godzinę (266 km/h) w północno-wschodniej ścianie burzy - to najwyższe wartości w tym roku na Atlantyku.
Meteorolog i reporter "Washington Post" Matthew Cappucci, który znajdował się na pokładzie Kermita, opisał swoje doświadczenie jako "zarówno naukowo oszałamiające, jak i przerażające z humanitarnego punktu widzenia". "To był to jeden z najbardziej uderzających momentów w mojej karierze i jedyny w swoim rodzaju wgląd w meteorologię, którego większość nigdy nie doświadczy" - opisywał.
Badacz zrelacjonował także sam moment rozpoczęcia wstrząsów. "Turbulencje w ścianie oka zrzuciły jeden z moich aparatów na podłogę. Plecak miałem przypięty pasami bezpieczeństwa" - przekazał.
Wleciał do oka huraganu Melissa. "Całkowita ciemność"
Cappucci opisał też, jak w miarę zbliżania się do jądra burzy zapadła całkowita ciemność.
"Przez mrok ledwie widziałem skrzydło samolotu. Nie było żadnych punktów odniesienia, świateł ani orientacyjnych znaków. Słyszałem tylko niemal ogłuszający jęk śmigieł, który stawał się coraz bardziej natarczywy, gdy zbliżaliśmy się do centrum. Z każdą sekundą turbulencje się nasilały – to była jedyna wskazówka, że w ogóle się poruszamy" - wspominał.
Naukowiec szczegółowo wyjaśnił też, jak wygląda struktura oka huraganu - niezwykłego zjawiska, które powstaje w wyniku potężnych procesów atmosferycznych.
ZOBACZ: Sztorm Amy we Francji. Dwie osoby nie żyją
"Gdy powietrze zakrzywia się do wewnątrz i w górę, tworzy pierścień burz sięgających nawet 50 tysięcy stóp wysokości. Wiatry w ścianie oka osiągają niewyobrażalne prędkości - nad otwartym oceanem w porywach przekraczały 140 mil na godzinę. Całe to wznoszące się powietrze zderza się z górną granicą atmosfery, zwaną tropopauzą. Część z niego odbija się, opada i nagrzewa, tworząc suchą, spokojną przestrzeń w centrum cyklonu. Tak właśnie rodzi się oko huraganu - oaza ciszy pośród absolutnego chaosu" - opisał.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej