Zginęła potrącona przez recydywistę. To nie koniec dramatu. Rodzice w sądowym piekle

Polska
Zginęła potrącona przez recydywistę. To nie koniec dramatu. Rodzice w sądowym piekle
Państwo w Państwie
Rodzice w sądowym piekle po śmierci córki

26 września 2018 roku w Lublinie doszło do tragedii, która zmieniła życie rodziny Tchorzewskich bezpowrotnie. Na przejściu dla pieszych 12-letnia Wiktoria została śmiertelnie potrącona przez samochód kierowany przez Józefa B., zawodowego kierowcę. Ten sam mężczyzna przed kilkunastoma laty również potrącił człowieka na pasch ze skutkiem śmiertelnym.

Dziewczynka zmierzała do szkoły, a jej droga zakończyła się w szpitalu, gdzie po kilku dniach walki o jej życie lekarze stwierdzili śmierć mózgu. Proces karny w tej sprawie zakończył się jednoznacznie.

 

- Przekroczył dozwoloną prędkość o 22 km na godzinę. Po drugie, nienależycie obserwował jezdnię i obszar skrzyżowania oraz znajdującego się za nim przejścia dla pieszych. Nie zachował szczególnej ostrożności w tym miejscu. A po trzecie, przystąpił do omijania innego pojazdu, który zatrzymał się na prawym pasie tejże jezdni po to, żeby ustąpić pierwszeństwa tejże dziewczynce – mówi Andrzej Mikołajewski z Sądu Okręgowego w Lublinie

 

ZOBACZ: Tragiczny wypadek niedaleko Ełku. Dwie osoby potrącone przez ciężarówkę

 

Sądy trzech instancji, w tym Sąd Najwyższy, potwierdziły winę Józefa B. i wykluczyły jakiekolwiek przyczynienie się ofiary do zaistnienia wypadku. Kierowca został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia – karę, która w tego typu sprawach zdarza się niezwykle rzadko.

Winą za wypadek próbują obarczyć ofiarę. Biegły nagle zmienił zdanie

Na tym jednak koszmar rodziny się nie skończył. Po procesie karnym ruszyło postępowanie cywilne, w którym ubezpieczyciel sprawcy próbuje wykazać winę ofiary. Wbrew ustaleniom sądów karnych, w dokumentach procesowych zaczęto stawiać tezę, że Wiktoria wchodziła na pasy w sposób, który sam w sobie spowodował zagrożenie. Co więcej, w sprawie pojawiła się opinia biegłego, która budzi ogromne kontrowersje. Najpierw jednoznacznie wskazywał on na kierowcę jako osobę odpowiedzialną za stan zagrożenia, a później – w opinii uzupełniającej – zmienił swoje stanowisko, twierdząc, że przyczyną było zachowanie pieszej. Jako wytłumaczenie podał "błąd literowy", choć w rzeczywistości oznaczało to całkowite odwrócenie wcześniejszych ustaleń.

 

Rodzina nie kryje oburzenia. Dla bliskich dziewczynki każda rozprawa i każdy dokument oznaczają powrót do najtragiczniejszych chwil w ich życiu.

 

ZOBACZ: Tragedia w Chrzanowie. Nie żyje pięciolatek potrącony przez autobus

 

- Słysząc to podkreślanie przyczynienia się, powiedziałam, że nie odpuszczę. Nie mogę się na to zgodzić. To nie jest kwestia pieniędzy, to jest kwestia, że nie zgodzę się na to, żeby ktoś obwiniał w większej czy mniejszej części o ten wypadek Wiktorię – mówi Katarzyna Tchorzewska.

Zamiast przeżyć żałobę w spokoju, bliscy dziewczynki muszą stale mierzyć się z próbami kwestionowania winy sprawcy, którego odpowiedzialność została już raz, prawomocnie, potwierdzona. Mecenas Ludwik Nawrocki, pełnomocnik rodziny, podkreśla, że mamy do czynienia ze standardową taktyką ubezpieczyciela.

 

Więcej o sprawie Wiktorii i dramatycznej walce jej bliskich o sprawiedliwość widzowie zobaczą w programie "Państwo w Państwie" w niedzielę o 19:30 w Polsacie i Polsat News. Reportaż Leszka Dawidowicza.

Dawid Skrzypiński / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie