Demonstracja przerodziła się w zamieszki. Dantejskie sceny w Holandii

Świat
Demonstracja przerodziła się w zamieszki. Dantejskie sceny w Holandii
PAP/EPA/JOSH WALET
Protesty antyimigracyjne w Holandii

Protest przeciwko imigracji w Holandii wymknął się spod kontroli - zauważył dziennik "Politico", który poinformował o zamieszkach w Hadze. Podczas sobotniej demonstracji, w której wzięło udział tysiące ludzi, doszło do starć z policją. Służby użyły armatek wodnych do rozproszenia tłumu.

Odbywający się w sobotę protest antyimigracyjny w Hadze przerodził się w akt agresji i przemocy. Demonstranci stanęli do walki ze służbami porządkowymi, w tym policją, która miała zadbać o bezpieczeństwo podczas zgromadzenia.

Protest w Hadze. Zaatakowali policjantów

W dzielnicy Malieveld na ulice wyszło tysiące osób, wzywając rząd do zaostrzenia polityki azylowej. Napięcie wzrosło, gdy protestujący - wspierani przez prawicowych aktywistów i działaczy politycznych - zaczęli rzucać kamieni i butelkami, a także podpalać radiowozy.

 

Holenderski nadawca NOS poinformował, że protestujący - przesuwając się w kierunku centrum Hagi - wybili także okna w biurze liberalnej partii Demokraci 66. Wówczas mundurowi postanowili wykorzystać gaz łzawiący i armatki wodne.

 

ZOBACZ: Grzybiarz czy szpieg? Incydent na poligonie w Niemczech

 

Lokalne władze wprowadziły zarządzanie kryzysowe. Około godz. 14 czasu lokalnego - mimo wcześniejszych apeli, by tego nie robić - kilka osób weszło na autostradę. Liderzy protestu wygłosili tam swoje przemówienia, podkreślając niezadowolenie z obecnej polityki.

Antyimgracyjne wystąpienia. "Rodem z Trumpa"

Jak cytuje "Politico", minister bezpieczeństwa i sprawiedliwości Foort van Oosten określił przemoc wobec policji jako zachowanie "absolutnie nie do przyjęcia". "Demonstracja to wspaniała rzecz w Holandii, ale ręce precz od naszych oficerów!" - napisał w mediach społecznościowych.

 

ZOBACZ: Prezydent w drodze do USA. Pierwsza wspólna delegacja z Sikorskim

 

Także lider Lider prawicowej formacji Geert Wilders potępił agresję, nazywając protestujących "idiotami". Do sytuacji odniósł się także Frans Timmermans, były członek Komisji Europejskiej i były szef holenderskiego MSZ. "Niedopuszczalne. To sytuacje rodem z Trumpa, podsycana przez polityków siejących strach i podziały. Milczenie nie wchodzi w grę. Musicie się odezwać. Razem jesteśmy silniejsi" - zaapelował.

Patryk Idziak / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie