Alarmy i alerty przeciwlotnicze. "Wyraz bipolarki państwa"

- To wyraz "bipolarki" polskiego państwa - powiedział Jarosław Wolski w niedzielnym wydaniu "Gościa Wydarzeń", nawiązując do ostatnich wydarzeń wokół rosyjskich dronów nad Polską. - Przespaliśmy trzy lata, podczas których nie przygotowano obywateli na takie sytuacje - oznajmił analityk wojskowy.
- To wyraz "bipolarki" polskiego państwa - albo nie robimy nic, kiedy 21 dronów wleciało w polską przestrzeń, albo wydajemy alerty i puszczamy syreny, kiedy żaden rosyjski dron nawet się nie zbliżył - mówił w programie "Gość Wydarzeń" Jarosław Wolski. Ekspert dodał, że "od trzech lat w Polsce trwa chocholi taniec". - Przespaliśmy trzy lata, podczas których nie przygotowano obywateli na takie sytuacje - oznajmił.
Analityk dodał, że w przypadku powietrznego ataku na terytorium Polski, tylko mały odsetek polskiego społeczeństwa mógłby liczyć na schronienie pod ziemią.
- Zaledwie około 1,5 proc. polskich obywateli mogłoby udać się do schronów w przypadku ataku z powietrza. Nie ma żadnych zabezpieczeń, nie ma obrony cywilnej - mówił Wolski w rozmowie z Grzegorzem Kępką.
ZOBACZ: Więcej wojsk NATO w Polsce. Prezydent podpisał postanowienie
Ekspert wojskowy przyznał, że "Polska musi mieć odpowiednie systemy, samoloty rozpoznawcze AWACS i radary", aby zapobiegać sytuacją, do których doszło kilka dni temu.
Rosyjskie drony nad Polską. "Celowe działanie"
Zapytany przez Grzegorza Kępkę o celowość naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez Rosję, analityk nie miał wątpliwości.
- Tu nie było przypadku. Celowo wybrano tak trasę, aby drony leciały w kierunku baz wojskowych. Strona białoruska celowo poinformowało polskie dowództwo, żeby mieć pewność, że radary będą włączone. To test polskich i natowskich systemów - mówił. - Chodziło o wymuszenie pracy polskiej radiolokacji w reżimie bojowym i pokatalogowanie sobie emisji, które zwykle w czasie pokoju nie są ujawniane. Na szczęście, o ile wiem, ta część planu Rosjanom i Białorusinom nie do końca wyszła - oznajmił Wolski.
- Prawdopodobnie Rosjanie i Białorusini próbowali wymusić na nas i na naszych sojusznikach z NATO, żebyśmy odkryli nasze najmocniejsze karty, natomiast na tyle, ile wiem, wojsko zachowało się profesjonalnie, że nie odkryliśmy tych emisji - zaznaczył ekspert.
Wolski dodał, że były one "trzymane w odpowiednich reżimach, starano się ujawnić minimum naszych możliwości, a mimo to wykonać zadanie i o ile wiem wykonały to zadanie".
- Siły powietrzne strąciły to, co było niebezpieczne, a to, co było wabikiem, celowo zostało przepuszczone, wychodząc z założenia, że lepiej, aby te drony rozleciały się na polu, niż żebyśmy odkryli karty i ujawnili pewne tajemnice wojskowe i prawdziwe możliwości sprzętu, który posiadamy - mówił Wolski.
Rosyjskie drony nad Polską. Zachód zadeklarował pomoc
W nocy z 9 na 10 września polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez rosyjskie drony. Dotychczas w Polsce znaleziono fragmenty bezzałogowców w 17 miejscowościach na terenie pięciu województw.
ZOBACZ: Symulują atak na wroga. Rosja wystrzeliła hipersoniczny pocisk
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej spotkało się z reakcją państw Zachodnich. Uruchomiony został art. 4. NATO, a także poinformowano o zwołaniu w trybie pilnym Rady Bezpieczeństwa ONZ, która odbyła się 12 września w Nowym Jorku.
Wówczas także swoją pomoc zadeklarowali Czesi, którzy są gotowi wysłać do Polski trzy śmigłowce. Holandia prześle dwa systemy Patriot, NASAMS, systemy antydronowe oraz 300 swoich żołnierzy. Ze Szwecji natomiast mają trafić środki obrony przeciwlotniczej i samoloty. Ponadto gotowość do wysłania swoich wojsk zadeklarowały Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Finlandia oraz kraje bałtyckie.
Rzecznik niemieckiego rządu potwierdził w czwartek, że jego kraj rozszerzy i zintensyfikuje działania w zakresie ochrony polskiej przestrzeni powietrznej. Pomoc zadeklarował także Kijów. - Ukraina jest gotowa i otwarta na pomoc Polsce w walce zestrzeliwaniem dronów szturmowych. Patriot w tym nie pomoże - oświadczył Wołodymyr Zełenski.
Wsparcie zaoferowała również Francja. "W związku z wtargnięciem rosyjskich dronów do Polski podjąłem decyzję o mobilizacji trzech myśliwców Rafale, aby wesprzeć ochronę polskiej przestrzeni powietrznej i wschodniej flanki Europy wraz z naszymi sojusznikami z NATO" - przekazał Emmanuel Macron.
Zagrożenie rosyjskimi dronami. Polska poderwała myśliwce, wydano alerty RCB
Francuskie myśliwce Rafale miały okazję wzbić się na polskie niebo w minioną sobotę, 13 września. Wówczas Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że ze względu na zagrożenie uderzeniami bezzałogowych statków powietrznych (BSP) w regionach Ukrainy graniczących z RP, rozpoczęło się operowanie wojskowego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej. Stan zagrożenia - jak oznajmił premier Donald Tusk - odwołano tego samego dnia przed godz. 19.
ZOBACZ: Poderwano myśliwce, rozesłano alerty. Wojsko o szczegółach akcji przy granicy
Nie był to jednak koniec działań podjętych przez polskie służby. W godzinach popołudniowych, po ogłoszeniu komunikatu przez DORSZ, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało ostrzeżenia dla pięciu powiatów w województwie lubelskim.
Alert RCB został przesłany do odbiorców na terenie powiatów: Chełm, chełmski, krasnostawski, łęczyński, świdnicki, włodawski (województwo lubelskie). W Świdniku oraz Chełmnie zostały uruchomione syreny alarmowe. Ostrzeżenie odwołano zaraz po ogłoszeniu zakończenia stanu zagrożenia.
Czytaj więcej