Ekonomista mówi o wielkim sukcesie Polski. Wskazuje, kiedy dogonimy Niemcy

Biznes
Ekonomista mówi o wielkim sukcesie Polski. Wskazuje, kiedy dogonimy Niemcy
AP/Vincent Thian/Polsat News
Prof. Marcin Piątkowski

- Staliśmy się liderem wzrostu gospodarczego w Europie oraz na świecie - wśród krajów na podobnym poziomie rozwoju. Od 30 ponad lat rozwijamy się szybciej niż Korea Południowa, Tajwan, Singapur - mówi prof. Marcin Piątkowski w programie "Polityczny WF z gościem". Ekonomista, w rozmowie z Piotrem Witwickim i Marcinem Fijołkiem wskazuje, kiedy mamy szansę gospodarczo dogonić Niemcy.

- Pan napisał dużą, bardzo dobrze udokumentowaną książkę ( bestseller "Złoty Wiek.  Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość" - red.) o tym, jak wykorzystaliśmy swoją historyczną szansę jako Polska. To pytanie teraz, czy ten polski złoty czas już się skończył, czy dalej wykorzystujemy tę szansę? - zapytał na początek Piotr Witwicki.

 

- Dalej ten złoty wiek trwa. Nigdy w historii tak dobrze nam się gospodarczo nie działo jak przez ostatnie 35 lat. Staliśmy się liderem wzrostu gospodarczego w całej Europie. Staliśmy się liderem wzrostu gospodarczego na świecie, wśród krajów na podobnym poziomie rozwoju. Od 30 ponad lat rozwijamy się szybciej niż Korea Południowa, Tajwan, Singapur. Jesteśmy mistrzem świata we wzroście gospodarczym - podkreślił prof. Marcin Piątkowski w premierowym odcinku programu "Polityczny WF z gościem" w Polsat News.

"Polityczny WF z gościem". Marcin Piątkowski prognozuje, kiedy Polska dogoni Niemcy

W jego ocenie w całej naszej historii nie byliśmy bliżej Zachodu, jeśli chodzi o poziomu dochodu i jakości życia. - Dlatego o tym złotym wieku mówię i uważam, że co najmniej jeszcze przez dekadę będzie on trwał, bo będziemy Zachód doganiać - stwierdził. 

 

ZOBACZ: Wielkie firmy zapłacą cyfrowy podatek? "Jeśli będziemy mieli broń atomową"

 

Dodał, że Polacy wciąż nie doceniają swojego sukcesu, na świecie również.

 

- Z punktu widzenia Delhi, Pekinu, Waszyngtonu jeszcze nie wszyscy o naszym sukcesie słyszeli, więc warto cały czas o tym mówić. Ja o tym mówię już właściwie od kilkunastu lat. Nie tylko dlatego, że jestem Polakiem, ale głównie jako ekonomista. Uważam, że dla niemal 150 krajów na świecie, które tkwią w biedzie albo buksują w miejscu, mówiąc kolokwialnie, Polska powinna być wzorem: co robić, żeby rosnąć - argumentował.

 

- To nie tylko Korea Południowa, Tajwan, Singapur. Kraje bardzo specyficzne, azjatyckie, z własną kulturą. Polska też może być tym nowym wzorcem, jak te inne kraje mogą się rozwijać - dodał.

Piątkowski: Nie jesteśmy przygotowani, żeby zostać liderem

- Ale czy ten silnik, na którym oparliśmy wzrost, nie zaciera nam się? Czy takie dość powszechne przekonanie o Polsce jako kraju taniej siły roboczej, na którym oparliśmy swój wzrost, nie dobiega końca? Czy nie potrzebujemy, czegoś skorygować, żeby ten złoty wiek utrzymać? - zapytał Marcin Fijołek.

 

- Zgoda. Musimy korygować. Można powiedzieć o dwóch modelach rozwoju. Jeden to doganianie. I tutaj Polska jest mistrzem świata, bo rzeczywiście nikt tak nie doganiał Zachodu, jak my przez ostatnie 35 lat. Ale też jest zupełnie inny model rozwoju: liderowania, czyli bycie najszybszej rozwijającą się gospodarką, która już jest bogata. Myślę, że dzisiaj na to nie jesteśmy przygotowani, żeby zostać liderem - odparł prof. Piątkowski.

 

WIDEO" "Rozwijamy się szybciej niż Singapur". Ekonomista wskazuje, kiedy dogonimy Niemcy

 

 

Ekonomista zwrócił uwagę , że "jesteśmy jednym z najbardziej konkurencyjnych krajów na świecie jeśli chodzi o jakość kapitału ludzkiego, czyli wykształcenia - mimo że na to w Polsce bardzo często narzekamy - w porównaniu do kosztów pracy w Polsce".

 

- Polska młodzież jest lepiej wykształcona niż niemiecka młodzież. Prawie połowa Polaków w wieku 25-34 ma wyższe wykształcenie. W Niemczech to jest tylko 1/3. Nie dość, że mamy lepsze wykształcenie, to cały czas Polacy, kosztują, czyli zarabiają mniej - zauważył.

"Nie mamy uczelni, które są globalnym Ferrari"

Prof. Piątkowski jako jedną z dróg do bycia liderem wskazał jeszcze lepsze kształcenie elit. - Problemem jest to, że nie mamy takiego Harvardu, zresztą Niemcy też. Nie mamy uczelni, które są globalnym Ferrari. My mamy takie uczelniane Volkswageny, czyli tworzymy, uczymy naszą młodzież, dajemy im solidną edukację po niskim koszcie. Ale to wystarczy na to, żeby być konkurencyjnym w globalnej gospodarce, bo znowu zarabiamy przeciętnie mniej niż połowę tego co w Niemczech - dodał.

 

- I znowu przez kolejne 10 lat ten model będzie nam cały czas pozwalał, żeby te Niemcy i ten Zachód doganiać, ale jak w 2035 roku dojdziemy do mniej więcej 100 proc. poziomu dochodu na Zachodzie, to nagle się okaże, że wtedy ten model rzeczywiście się już kończy, ten silnik się zatrze - przestrzegł.

 

Dlatego - w opinii eksperta - mamy przed sobą kluczową dekadę, która zdecyduje o tym, czy "będziemy w stanie zbudować mięśnie ekonomiczne, które pozwolą nam konkurować z najlepszymi za 10 lat, jak już te silniki doganiania się zatrą. Już dzisiaj widzimy to światełko niemieckiego Audi przed sobą, ale żeby przyjechać na lewy pas i te Audi prześcignąć, to musimy robić zupełnie coś innego".

 

ZOBACZ: Deficyt budżetowy na 2026 rok. Eksperci ostrzegają przed "greckim scenariuszem"

 

Dziennikarze przypomnieli niedawne słowa kanclerza Niemiec Friedricha Merza, który stwierdził, że model, na którym niemiecka gospodarka bazowała, wyczerpał się i potrzeba cięć socjalnych, a być może również podwyższenia wieku emerytalnego czy zachęt do tego, żeby intensywniej pracować.

 

- Ale Niemcy to jest zawodnik wagi ciężkiej w MMA, a Polska ma cały czas sylwetkę 800-metrowca. Czyli fajne mięśnie, ale ten mężczyzna waży 55 kilogramów, więc daleko nam do tej potęgi niemieckiej. Znowu, jesteśmy dobrzy w tym, że jesteśmy szybcy, że ich doganiamy, ale do zbudowania takich samych aktywów gospodarczych jeszcze nam daleko - odpowiedział Marcin Piątkowski.

 

Postawił też diagnozę niemieckich problemów. Ocenił, że "ich gospodarka tkwi w stagnacji od czasów pandemii.

 

- Tak jak nasz dochód narodowy przez ostatnich pięć lat wzrósł o 15 proc., tak niemiecki stoi w miejscu. Oni wcześniej oparli swój model rozwoju na taniej energii od Putina, na dostępie do wysokomarżowego eksportu w Chinach i produkcji na miejscu, na tani bezpieczeństwie dostarczanym przez Amerykę przed Trumpem, na tanim gazie, energii, taniej sile roboczej w Polsce i w regionie. I to wszystko się kończy. Niemcy zastanawiają się, co teraz możemy zrobić nowego, żeby się obronić z jednej strony przed globalnymi high-techami z USA, a z drugiej strony przed superkonkurencyjnymi Chinami, które zżerają właściwie niemiecki przemysł... Najważniejsze jest to, żebyśmy my, Polacy, wyciągali dobre lekcje z tego, co wcześniej robili Niemcy albo nie robili - mówił.

"Nie będziemy drugą Grecją"

Gość programu jako przykład wskazał fakt, że "przez ostatnie 20 lat Niemcy w ogóle w siebie nie inwestowali. Przez ostatnie dwie dekady z każdego 100 euro narodowego dochodu przeznaczyli na inwestycje w przyszłość tylko 3 euro. Taka była wartość inwestycji publicznej".

 

Zapytany, czy Polska inwestuje w przyszłość, odparł twierdząco.

 

- I nie będziemy drugą Grecją, to bardzo ważne. Przez 35 lat w Polsce było tak, że mówiliśmy sobie, że nie możemy zapożyczać się na inwestycje, bo nas na to nie stać, bo jesteśmy krajem na dorobku, bo musimy cały czas zaciskać pasa. Ja byłem jednym z tych, myślę, nielicznych ekonomistów, który od 20 lat mówił o tym, że jest odwrotnie: kraj na dorobku musi w siebie inwestować. I że nawet jeśli się zapożyczymy, to później zwrot z inwestycji będzie wystarczający, żeby ten dług spłacić. Do tej pory to się rzeczywiście sprawdziło - argumentował.

 

- Teraz się okazuje, że zadłużamy się nawet za szybko. Chociaż jest prawdą, że finansujemy te rzeczy, które będą dla nas ważne, czyli ochrona zdrowia, bezpieczeństwo plus inwestycje. Chciałbym, żeby te inwestycje jeszcze były w przyszłości wyższe - apelował.

 

ZOBACZ: Mariusz Błaszczak ostrzega przed problemem w budżecie. "MON zbankrutuje"

 

W jego ocenie na dzisiejszym etapie tak szybkiego wzrostu długu, rząd powinien myśleć o sposobach zwiększenia dochodu i o cięciu wydatków. - Nie może być tak, że pięć lat temu wydawaliśmy na wojsko 50 mld zł rocznie, w przyszłym roku wydamy 200 mld zł, a w międzyczasie nie znaleźliśmy nowych, trwałych źródeł dochodu dla państwa - zaakcentował.

 

Tłumaczenia polityków, że pieniądze się znajdą przez uszczelnienie budżetu ekonomista nazwał "wymówką", bo w dużym stopniu już do tego doszło i widać, że "to nie wystarcza".

Ekonomista o decyzji prezydenta Nawrockiego: Niezrozumiała

Ekspert odniósł się do decyzji prezydenta Karola Nawrockiego, który zdecydował, że nie podpisze ustawy podnoszącej akcyzę na alkohol. Miała ona wzrosnąć o 15 proc.

 

- W stosunku do dochodów, nie ma kraju na świecie, w którym alkohol byłby tańszy niż w Polsce. W tym kontekście zapowiedź weta pana prezydenta dla potencjalnej podwyżki jest według mnie niezrozumiała - ocenił. 

 

ZOBACZ: Kłótnia o edukację zdrowotną. Ostre słowa minister edukacji

 

Zdaniem ekonomisty, są podatki, których podwyższenie "odpowiedzialny polityk" mógłby zaproponować w kampanii wyborczej. W tym kontekście ponownie zwrócił uwagę na akcyzę.

 

- O wiele wyższa akcyza. Nie tylko te 15 proc., o których mówi rząd, ale może i 55 proc. To wszystko wyszłoby nam na zdrowie - podkreślił prof. Piątkowski zwracając uwagę, że ograniczenie spożycia alkoholu poprawiło by stan zdrowia Polaków.

Które podatki wspomogą polski budżet?

Kolejnym wskazanym przez eksperta podatkiem jest podatek katastralny - Nie będą to ogromne pieniądze, ale bardzo ważne - podkreślił. Zwrócił także uwagę, że podatek od nieruchomości jest najmniej szkodliwym podatkiem. - Nieruchomości nie można przenieść z Wilanowa do Dubaju, tak jak można przenieść kapitał. To mniej zniekształca gospodarkę - podkreślił.

 

ZOBACZ: Obniżka stóp procentowych. Jest decyzja RPP

 

- Uważam, że należałoby też tymczasowo podwyższyć stawki VAT - powiedział. Zauważył, że VAT to swoista "dojna krowa dochodowa". - Ma to jednak swoje minusy, uderza w najbiedniejszych i trzeba zrekompensować, ale w VAT-cie są największe pieniądze.

 

- Ważne jest jednak, co potem zrobimy z tymi pieniędzmi. Nie chodzi tylko o przychody, ale i o wydatki. Jakby te dodatkowe przychody z VAT-u przeznaczyć nie tylko na armię, ale poprawę jakości usług publicznych lub edukacji to przysporzy to korzyści biedniejszym - podkreślił prof. Piątkowski.

Ekspert w programie Witwickiego i Fijołka: Polska musi wejść do "Ligi Mistrzów" na stałe

Ekspert zwrócił uwagę na to, co może być przyczyną stagnacji w polskiej myśli politycznej i społecznej. Podkreślił, że dużo nakładu pracy powinno zostać poświęcone dla dobra Polski oraz znalezieniu wizji tego, czego chcemy dla kraju. - Jaką nasze elity polityczne wyartykułowały wizję Polski na, na przykład, 2050 rok? Według mnie nie mamy tego konkretu. Straciliśmy tę wizję - zaznaczył.
 
- Uważam, że jako naród, powinniśmy sobie powiedzieć, że w ciągu życia kolejnego pokolenia, będziemy jedną z trzech najważniejszych gospodarek w Europie, jedną z dziesięciu najważniejszych gospodarek na świecie - podkreślił Piątkowski.
 
By zilustrować przykład, odwołał się do piłki nożnej. - Powinniśmy chcieć wejść do Ligi Mistrzów. Nie raz, na chwilę, tak jak zrobił to kiedyś Lech czy Legia, tylko na stałe. Chciałbym, żeby właśnie takie było każde wystąpienie premiera - podsumował ekspert.
 

Dr hab. Marcin Piątkowski to ekonomista pracujący w New Dehli oraz profesor Akademii Leona Koźmińskiego, autor książki "Złoty wiek".

bp/ml / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie