Tajemnicza śmierć w więzieniu. "Polsat News Ujawnia"

Bartłomiej Miecznikowski odsiadywał w Czarnem wyrok za pobicie w recydywie. 18 maja źle się poczuł, co od razu zgłosił służbie więziennej. Niedługo później już nie żył. Dyrekcja więzienia utrzymuje, że zgon był naturalny. Rodzina uważa, że został zakatowany przez strażników.
Bartłomiej Miecznikowski zmarł w Zakładzie Karnym w Czarnem. Od 2021 roku odbywał tam karę za współudział w samosądzie - wraz z kolegami pobił mężczyznę, który chciał skrzywdzić dziewczynę. Miał wyjść w 2027 roku, jednak 18 maja 2025 roku niespodziewanie zmarł. Według oficjalnych informacji, zgon nastąpił w przyczyn naturalnych.
"Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego"
W reportażu "Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego" przygotowanego w serii "Polsat News Ujawnia" rodzina Bartka obwinia o jego nagłą śmierć strażników więziennych. - Teraz mogę śmiało powiedzieć, że to są mordercy - powiedziała Karolina, kuzynka zmarłego.
Mama Bartłomieja - pani Krystyna od początku nie wierzyła w oficjalną wersje zdarzeń. Wie, że jej syn został pobity. Zdecydowała się przekazać Polsat News materiały ze śledztwa, aby "mogła się o tym dowiedzieć cała Polska". - Mój syn został zakatowany w zakładzie w Czarnem - powiedziała kobieta.
ZOBACZ: Co eksplodowało w Osinach? Rzecznik MSZ ujawnia
Monika Gawrońska i Jacek Smaruj przeanalizowali nagrania z kamer z zakładu karnego. Polsat News pokaże je jako pierwszy. Ponadto rozmawiali z ekspertami, władzami zakładu karnego, a także z byłym strażnikiem, który tamtego dnia miał być na służbie.
- Na tę chwilę wiemy, że do śmierci osadzonego nie przyczyniły się osoby trzecie (...) Bezpośrednio przed zgonem osadzonego nie użyto środków przymusu bezpośredniego - powiedziała kpr. Natalia Prach, rzeczniczka prasowa dyrektora Zakładu Karnego w Czarnem.
Nagła śmierć w więziennej celi
18 maja około godziny 17:00 Bartłomiej Miecznikowski zgłosił problemy ze zdrowiem. Lekarz napisał w opinii, że wynik na obecność narkotyków był ujemny. Mężczyzna wrócił do celi.
W ciągu 40 minut jego celę odwiedzi kilkunastu strażników, w tym z grupy interwencyjnej. Wszystko widać na nagraniach z kamer monitoringu. Można także zauważyć zamieszanie w celi 33-latka. Z pomieszczenia nie ma jednak zapisu wideo.
ZOBACZ: Kontroler pomylił samoloty. Polsat News publikuje rozmowę przed katastrofą
- To wtedy według rodziny doszło do pobicia. Chłopak umiera. Pracownicy tego zakładu początkowo przekazali rodzinie taką wersję, że 18 maja Miecznikowski zażył narkotyki - słyszymy w reportażu.
Takiej wersji zdarzeń przeczy prywatna opinia toksykologiczna zlecona przez rodzinę. "W badanym materiale nie stwierdzono obecności innych nielotnych związków organicznych pochodzenia egzogennego o potencjalnym działaniu psychotropowym, odurzającym czy farmakologicznym" - czytamy.
Oficjalna przyczyna zgonu to niewydolność krążeniowo - oddechowa, do której nie przyczyniły się osoby trzecie. Oględziny zwłok wykazały jednak otarcia i siniaki, obrzęk mózgu i płuc.
W internecie pojawiło się nagranie także nagranie, na którym słychać Michała B. - byłego strażnika więziennego, który niejako przyznaje się do pobicia. - Bardzo mu brzuch obiłem, brzuch miał siny - mówił.
ZOBACZ: Incydenty na lotnisku w Radomiu. Prokuratura potwierdza doniesienia Polsat News
- Przyrzekłam nad zwłokami syna, że tego tak nie zostawię - mówi pani Krystyna, walcząca od miesięcy o sprawiedliwość. Reportaż "Polsat News Ujawnia" zostanie wyemitowany w niedzielę, 7 września na antenie Polsat News.
Czytaj więcej