Uroczystości na Westerplatte. Padło wezwanie wobec Niemiec. "Musimy załatwić kwestię reparacji"

Polska
Uroczystości na Westerplatte. Padło wezwanie wobec Niemiec. "Musimy załatwić kwestię reparacji"
PAP/Adam Warżawa
Uroczystości państwowe na Westerplatte

- Polska jako najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO potrzebuje jasnych relacji z Niemcami, ale także reparacji - mówił prezydent Karol Nawrocki na poniedziałkowych uroczystościach na Westerplatte. W 86. rocznicę wybuchu II wojny światowej przemówienie wygłosił też premier. - Musimy rozumieć, skąd dzisiaj płynie zagrożenie i z kim powinniśmy się jednoczyć - wskazywał Donald Tusk.

Przed rozpoczęciem głównych uroczystości prezydent Karol Nawrocki złożył kwiaty na Cmentarzu Żołnierzy Wojska Polskiego na Westerplatte. Towarzyszyli mu premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Szymon Hołownia, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i szef BBN Sławomir Cenckiewicz.

 

Na porannych uroczystościach obecni są również ministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. Zgodnie z tradycją jeszcze przed 5:00 rano rozpoczęły się one dźwiękiem syren alarmowych, bowiem o 4:45 - 1 września 1939 roku - nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową ulokowaną na gdańskim półwyspie.

 

Żołnierze Wojska Polskiego i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy. Następnie na maszt podniesiono flagę państwową, a w dalszej części ceremonii zapłonął Znicz Pokoju. Następnie żołnierze odczytali Apel Pamięci, a bohaterstwo obrońców ojczyzny uczczono salutem armatnim.

86. rocznica wybuchu II wojny światowej. Uroczystości na Westerplatte

Jako pierwszy głos zabrał Karol Nawrocki, który w przemówieniu poruszył kwestię reparacji, jakie Niemcy miałyby wypłacić Polsce za straty wywołane wybuchem II wojny światowej. - Dzisiaj z Westerplatte musi wybrzmieć jeszcze jeden sygnał, jedna prawda, co rozpoczęło się 1 września 1939 roku - mówił prezydent.

 

ZOBACZ: "Natychmiastowy rozejm". Papież Leon XIV zaapelował do rządów Rosji i Ukrainy

 

Jak wskazał, "stoją przed nami wielkie wyzwania w obliczu odradzającego się neoimperializmu postsowieckiej Federacji Rosyjskiej". - Stają przed nami zadania budowania Unii Europejskiej, NATO, które realizujemy z naszym partnerem handlowym i sąsiadem: z Niemcami, ze sprawcami II wojny światowej - mówił, przypominając też o współpracy III Rzeszy ze Związkiem Radzieckim.

 

Mówił także w Gdańsku, iż "to złe słowo Niemca wypowiadane w kierunku innych narodów i narodu polskiego doprowadziło do tej wojny". - Nie tylko wypowiedziane, ale i wypowiadane. Zapisywane na kartach traktatów XIX wieku. Ci wielcy teoretycy stworzyli świat bez Boga, a skoro Boga nie ma to człowiek musi stać się Bogiem - oceniła głowa państwa.

Karol Nawrocki: Polska potrzebuje jasnych relacji z Niemcami i reparacji

Według Nawrockiego "aby móc budować oparte o fundamenty prawdy i dobrych relacji partnerstwo z naszym zachodnim sąsiadem, musimy w końcu załatwić kwestię reparacji od państwa niemieckiego". - Których jako prezydent Polski dla dobra wspólnego się jednoznacznie domagam, dla naszej przyszłości - podkreślił.

 

Wyjaśnił przy tym, że reparacje "nie będą alternatywą dla historycznej amnezji". - Ale Polska jako państwo przyfrontowe, najważniejsze państwo wschodniej flanki NATO, potrzebuje i sprawiedliwości, i prawdy, i jasnych relacji z Niemcami, ale także reparacji - powtórzyła głowa państwa.

 

Zdaniem prezydenta "dobre jest tylko to bogactwo, które nie jest grzechem, a bogactwo zbudowane - owszem - i na ciężkiej pracy kolejnych generacji niemieckich, i wsparciu Niemiec po 1945 roku, ale także zbudowane na złamaniu Dekalogu, który mówi: 'Nie zabijaj i nie kradnij'". - A jak zabiłeś i ukradłeś to musisz winę wyznać, przeprosić i zadośćuczynić - przypomniał.

 

Jak nadmienił Nawrocki, "czekamy na reparacje dla naszej wspólnej przyszłości, sojuszy". - Wierze, że pan premier i rząd Polski wzmocni głos prezydenta na arenie międzynarodowej i zbudujemy bezpieczną przyszłość razem z naszymi zachodnimi sąsiadami". - Bo każdy ma swoje Westerplatte - powiedział.

Obchody na Westerplatte. Donald Tusk: Polska już nigdy nie może być sama

W dalszej części obchodów przemawiał premier. Jak zaznaczył, "musimy rozumieć, kto jest wrogiem, a kto sojusznikiem". - Musimy rozumieć, skąd dzisiaj płynie zagrożenie i z kim powinniśmy jednoczyć się w wysiłku obrony Polski i całego świata Zachodu - przekonywał Donald Tusk.

 

ZOBACZ: Wysłanie wojsk na Ukrainę. Ursula von der Leyen: Europa ma dość precyzyjny plan

 

Podkreślił, że to wynik lekcji z osamotnienia Polski w 1939 roku. - Nie ma alternatywy dla mądrego wyboru politycznego. Polska już nigdy nie może być sama. Polska nigdy nie może być słaba - kontynuował.

 

Premier wyjaśniał, że "najlepiej pokonać przeciwnika bez wojny", co powinno być dla Polaków "świętym przykazaniem". - Musimy być tak silni, musimy być tak mądrzy, musimy być tak zjednoczeni, aby już nigdy nikomu z żadnej ze stron świata nie przyszło do głowy, aby zaatakować naszą ojczyznę - ocenił.

 

Według niego "jednoczenie wokół spraw bezpieczeństwa i pamięci nie jest łatwe, ale nie ma dla tego alternatywy". - W tych sprawach musimy być razem, w tych sprawach nie możemy mieć wątpliwości (...). Naszym wyborem musi być wielkość, bo Polska albo będzie wielka, albo, jak w przeszłości, w ogóle nas nie będzie - przestrzegał Tusk.

Szymon Hołownia: Zrobimy wszystko, aby ten koszmar się nie powtórzył

W przemowie marszałka Sejmu usłyszeliśmy natomiast, że "kiedy tutaj na Westerplatte każdego 1 września słyszymy te salwy armatnie, trudno nie myśleć o tych, które one 86 lat temu wyrwały ze snu". Zaznaczył, iż pamiętamy o pierwszych ofiarach wśród polskich żołnierzy, ale i o pierwszych ofiarach cywilnych.

 

- O tych, którzy zginęli od niemieckich bomb w szpitalu w Wieluniu. Pamiętamy o tych wszystkich, dla których ta pobudka 1 września była (...) tego koszmaru początkiem. Obudzili się 1 września i koszmar się zaczął na jawie, nie we śnie, trwający sześć lat. Kosztujący życie 60 mln ludzi na całym świecie - wymieniał Szymon Hołownia.

 

Jak przypomniał, Niemcy w rozkazach używali "obrzydliwie fałszywą interpretację sytuacji". - Mówili, że atakują Polskę w obronie przed polskimi nadużyciami. Tak się zaczynają wojny, tak się zaczynają nieszczęścia, kiedy ktoś daje sobie prawo do przekraczania nie swoich, ale czyichś granic. Widzimy to dzisiaj dobrze w Ukrainie (...) - wyjaśniał.

 

Następnie zwrócił się do "wszystkich tych, którzy polegli na Westerplatte, ale też wszystkim tym, których życie zakończył ten trwający sześć lat koszmar". - Nie zdążyliśmy, ale dziś chcę, żebyście usłyszeli, że jesteście w naszych sercach. Że zawsze będziemy robić wszystko, żeby ten koszmar nigdy więcej się nie powtórzył - zapewnił.

Kosiniak-Kamysz: W Ukrainie rozgrywa się polskie bezpieczeństwo

Na Westerplatte szef MON z kolei podkreślił, że do wojny nie wolno się przyzwyczaić. Zaznaczył, że nad konfliktem, który toczy się w Ukrainie, "pomimo zmęczenia, trudu i emocji nie możemy przejść do porządku dziennego". – Tam giną ludzie, dzieci. Bomby lecą na żłobki, przedszkola i szpitale – dodał Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

Podkreślił, iż przyzwyczajenie do wojny to "najgorsze i największe zwycięstwo imperium zła patrzącego znów ze Wschodu", a oprócz cywilizacyjnego, ludzkiego i chrześcijańskiego powodu stojącego za wsparciem walczącej Ukrainy, powodem jest także to, że to właśnie tam rozgrywa się polskie bezpieczeństwo.

 

ZOBACZ: Zdewastowali historyczną bramę Stoczni Gdańskiej. Ostatnie Pokolenie w akcji

 

- Nie można o tym zapomnieć, że każdy dzień zużywania armii Federacji Rosyjskiej przez walczącą armię ukraińską to dzień, w którym daje nam się siłę i moc do lepszego przygotowania. To jest ochronienie polskiego żołnierza - powiedział, przypominając, że w historii Polacy często płacili cenę za inne narody oraz swoją wolność.

 

- Wiem, że mijający czas powoduje, że wrażliwość się zmniejsza, ale racja stanu nie może być przesłonięta zmęczeniem czy zniechęceniem. Jest to zobowiązanie wobec Westerplatte i zobowiązanie wobec ludzi Westerplatte: żołnierzy Wojska Polskiego – apelował Kosiniak-Kamysz.

Wystrzały ze "Schleswig-Holstein" rozpoczęły II wojnę światową

Atak niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein" na polską składnicę wojskową na Westerplatte był jednym z pierwszych wydarzeń rozpoczynających II wojnę światową. Oddziały polskie pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego do 7 września 1939 roku bohatersko broniły placówki przed atakami wroga z morza, lądu i powietrza.

 

Według rożnych źródeł, gdy wybuchły walki, w polskiej składnicy przebywało 210-240 Polaków. W walkach poległo 15 polskich żołnierzy, około 30 zostało rannych. Liczbę zabitych po stronie niemieckiej szacuje się na 50 żołnierzy, rannych - na około 120. Ponad dwa tygodnie później - 17 września 1939 roku - do ataku na Polskę ruszyła także radziecka Armia Czerwona.

wka / polsatnews.pl / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie