W Sejmie o aborcji. Spięcie na obradach. Dariusz Matecki włączył głośnik

Polska
W Sejmie o aborcji. Spięcie na obradach. Dariusz Matecki włączył głośnik
Polsat News
W czwartek w Sejmie zorganizowano debatę dot. projektów liberalizujących prawo aborcyjne

- Paradoksem jest, że pomoc w czynie, który nie jest zabroniony, jest karany więzieniem - mówiła w Sejmie Anna Maria Żukowska (Lewica) podczas debaty o projektach dot. aborcji. Przekonywała, iż "starsi panowie nie będą mówić kobietom, co mają robić ze sobą". Doszło też do spięcia między posłankami KO a Dariuszem Mateckim z Suwerennej Polski. Głosowania nad projektami zaplanowano na piątek.

Żukowska jest posłem sprawozdawcą lewicowego projektu dotyczącego dekryminalizacji aborcji. Pierwsza zabrała głos z mównicy. Na sali obrad nie było wtedy wielu posłów i posłanek. - Dlaczego kobiety przerywają ciążę? Bo chcą, to ich decyzja, dotycząca ich ciała. Płodu nie da się przeszczepić do innego ciała, jeśli ktoś uważa, że tatuś powinien mieć wpływ na tę decyzję - mówiła.

 

Jak zauważała, to kobieta ponosi "wszelkie konsekwencje związane z ciążą", zarówno tą, która przebiega pomyślnie, jak i tą, "podczas której może się coś wydarzyć". - Za każdym razem ciąża obciąża organizm kobiety. To jej organy pracują na rzecz płodu, to ona może przeżywać różne stany emocjonalne - dodała.

 

ZOBACZ: "Lepsza Polska". Katastrofa demograficzna w Polsce i reszcie Europy. Jedynym ratunkiem migranci?

 

Podkreślała, że przerwanie własnej ciąży nie jest zabronione w Polsce. - Ale paradoksem prawa jest to, że pomoc w czynie, który nie jest zabroniony, jest karana trzema latami bezwzględnego pozbawienia wolności. To bardzo surowa kara. Za inne, absolutne przestępstwa, zagrożenie karą jest znacznie wyższe. Dla kogo to kara? Dla kochającego męża, partnera, matki, siostry, przyjaciółki, która chce służyć pomocą i kupuje tabletki, którymi ciążę się teraz najpowszechniej usuwa - wyliczała.

Anna Maria Żukowska: Rozmawiamy o życiu? Rozmawiajmy o życiu kobiet

Żukowska zaznaczyła, iż to "absolutny paradoks, skandal i rzecz niedopuszczalna". - To rzecz, którą musimy zmienić teraz, natychmiast. Chciałabym, abyśmy rozmawiając o prawie do przerywania ciąży zaczęli znowu mówić o kobietach. Wszyscy mówią o płodach, wszyscy bardzo się interesują jajnikami, lekarzami ginekologami oraz tzw. Trybunałem Konstytucyjnym, co mają do powiedzenia sędziowie, co powiedział prof. Zoll, prof. Stępień. Nie, starsi panowie w garniturach nie będą mówić kobietom, co mają robić ze sobą - oceniła.

 

Następnie zapytała: - Rozmawiamy o życiu? Rozmawiajmy o życiu kobiet, jak ono jest niszczone przez to, że mąż kobiety (...) idzie do więzienia (za pomoc w terminacji ciąży - red.). Czy to jest normalne, czy to nie niszczenie życia rodzin? Większość kobiet, która przerywa ciążę, już ma dzieci. Członek jej rodziny ryzykuje, że trafi do więzienia (...). Aborcje były, są i będą. Kiedyś były dokonywane niebezpiecznymi narzędziami, jak wieszak, który stał się symbolem protestów kobiet - przekonywała.

 

Podała też przypadki osób, które zostały ukarane za pomoc bliskim w przerwaniu ciąży. Obowiązujące obecnie prawo nazywała "diabelskim i przewrotnym". - Musimy to zmienić, bo kobiety mają prawo do wyboru. Można mieć różne opinie, światopogląd, religię, mamy pluralizm i pełnię praw do wyznawania poglądów, natomiast nie ma tego prawa dla kobiet, które w swoim sumieniu podjęły decyzję - skwitowała.

Dorota Olko: Miejsce aborcji jest w podręczniku medycyny

Po Żukowskiej przemawiała Dorota Olko (Lewica Razem). - Państwo traktuje ludzi (pomagających w aborcji - red.) jak przestępców. Czy naprawdę uważamy, że robimy coś złego? - pytała, na co z sali dobiegły pojedyncze odpowiedzi "Tak". Olko kontynuowała: - Że pomagają swoim bliskim, którzy są w kryzysie. Czy naprawdę chcemy, by nastolatki bały się zwrócić do swojej mamy o pomoc? Czy naprawdę chcemy, by aktywistki były ciągane po sądach i skazywane? Jak rozumiem, to podejście do życia prawej strony sali.

 

ZOBACZ: Kardynał Ryś poprosił o modlitwę za posłów. Mówił o sumieniu

 

Zdaniem posłanki "prawo stoi w sprzeczności ze zwykłą, ludzką przyzwoitością". - W 1993 roku, kiedy prawo było wprowadzane, aborcja farmakologiczna nie była jeszcze znana (...). Art. 152 jest przyczyną tragedii w szpitalach (...). To sprawia, że lekarze nie uczą się, jak przeprowadzać aborcję, nie mają praktyki. Kiedy stają w sytuacji, ze mają przerwać ciążę, boją się tego. Spychanie aborcji do sfery świata kryminalnego było przyczyną śmierci Izabeli z Pszczyny, Doroty z Nowego Targu i innych kobiet - mówiła Dorota Olko.

 

Jak stwierdziła, wykreślenie z Kodeksu karnego przepisów o karze więzienia za pomoc w aborcji "to pierwszy niezbędny krok do bezpieczeństwa kobiet w ciąży". - Miejsce aborcji jest w podręczniku medycyny (...). - Możemy sprawić, aby tragedie więcej się nie powtarzały. Na początku kadencji byłam przekonana, że to zrobimy, przecież to projekt zachowawczy, minimum, nie sprawi, iż aborcja będzie legalna, tylko zapewni elementarne poczucie bezpieczeństwa - wspomniała.

 

Chwilę potem zaapelowała: - Na posłów z PiS czy tych, którzy lubią o sobie mówić, że są wolnościowcami, nie liczę. Chcę się zwrócić do posłów i posłanek Polski 2050, PSL-u, tych, którzy mają wątpliwości. Dobrze wiecie, że gdyby nie masowe protesty w 2020 roku (...) nie byłoby tego rządu, który teraz mamy. Polki poszły do urn i wybrały zmianę i to nasza odpowiedzialność, by ją wprowadzić. Wierzę, że jesteście państwo prawdziwymi demokratami i potraktujecie to poważnie. Dziś jest ten moment, kiedy jeszcze możecie zmienić zdanie - mówila.

Katarzyna Kotula do mężczyzn: Zamiast mówić o sobie, warto zacząć mówić o kobiecie

Minister ds. równości Katarzyna Kotula omawiała drugi projekt Lewicy o legalnej terminacji ciąży do 12. tygodnia jej trwania.

 

- Dokładnie miesiąc temu, gdy marszałek Szymon Hołownia przesuwał debatę o aborcji, w warszawskim szpitalu Paulina starała się o przerwanie ciąży. Miała niezbędną dokumentację medyczną, która uprawniała ją do legalnej aborcji (...). Ginekolodzy nie chcieli uznać zaświadczenia (że jej życie jest zagrożone - red.) i rozpoczęła się gra na czas, kto dłużej wytrzyma próbę sił: kobieta w stanie zagrażającym zdrowiu czy szpital, który powinien jej pomóc, a nie kłaść kłody pod nogi - mówiła.

 

Wspomniała, że wielu mężczyzn w temacie aborcji powołuje się na własne sumienie. - Mam do was, drodzy mężczyźni, koledzy politycy, ogromną prośbę: zamiast mówić o sobie, warto zacząć mówić i myśleć o kobiecie, której sprawa dotyczy. To ona jest podmiotem tej debaty, nie politycy i nie ich sumienia (...). Projekt ustawy daje prawo, nie obowiązek aborcji. To kobieta, sama w swoim sumieniu, musi mieć możliwość zdecydowania, czy z niego skorzystać - powiedziała.

 

Zwróciła się do przeciwników aborcji. - Czy wasze sumienie jest spokojne, gdy kobiety nadal zmusza się do kombinowania? Czy do waszych sumień dociera dzisiaj, że jeśli kobieta chce być w ciąży, zrobi wszystko, by w niej być, ale jeśli nie chce - też zrobi wszystko? Państwo nie może udawać, że aborcji nie ma (...). Musi zrobić wszystko, by była bezpieczna, dostępna, legalna, aby odbywała się w odpowiednich warunkach; by była darmowa, bo to zwykły zabieg, czy świadczenie medyczne - stwierdziła.

Dariusz Matecki przeszkadzał podczas debaty. Wicemarszałek go upomniał

W trakcie debaty doszło do spięcia na sali plenarnej. Poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki postawił na sąsiednim fotelu baner z wizerunkiem płodu, mający wizualizować, jak wygląda on w 10. tygodniu ciąży. Gdy swoją opinię przedstawiała Monika Rosa (KO), włączył też głośnik emitujący dźwięki bicia serca przeszkadzający w przemawianiu z mównicy.

 

ZOBACZ: Prokuratura: Zarzuty dla zatrzymanych ws. Funduszu Sprawiedliwości, akta w domu Zbigniewa Ziobry

 

Do Mateckiego podeszła posłanka KO Krystyna Skowrońska. Wtedy prowadzący posiedzenie wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty zwrócił się do niej, by zajęła miejsce, a do Mateckiego, by "nie przeszkadzał prowadzić obrady". Chwilę później do posła klubu PiS podeszła wicemarszałek Monika Wielichowska (KO), wskazując na głośnik. - Panie pośle, halo! Zwracam panu uwagę, że zakłóca pan obrady - mówił, podkreślając, iż "przywołuje go do porządku" na podstawie regulaminu Sejmu.

 

- Pan nigdy nie był w ciąży i pan nie wie, co to znaczy nosić dziecko i bać się. Więc proszę mi tu nie wychodzić z jakimiś moralnymi i etycznymi według pana komentarzami - odpowiedziała Rosa posłowi Mateckiemu.

"Praw kobiet się nie negocjuje", "Prawa kobiet spłaszczone do aborcji"

Chwilę wcześniej Wielichowska przedstawiła stanowisko klubu KO. Podkreślała, że "podziemie aborcyjne było jest i będzie", a "tylko hipokryci zamykają na to oczy".

 

- Aborcja nie jest kwestią poglądów, kwestią światopoglądową. My dziś rozmawiamy o prawach kobiet, a ich się nie negocjuje, nie zapisuje się ich w umowie koalicyjnej, nie poddaje się ich pod referendum. Prawa człowieka są zapisane w konstytucji (...). Ograniczanie tego prawa to brak poszanowania dla godności i autonomii każdego człowieka - stwierdziła.

 

Z kolei Urszula Pasławska (PSL-Trzecia Droga) stwierdziła, że "ma żal do koleżanek z Lewicy", iż "prawa kobiet zostały spłaszczone wyłącznie do kwestii aborcji". - Życie to nie tylko Instagram. Dla kobiet, które zajmują się dziećmi, pracą zawodową i schorowanymi rodzicami czy teściami, aborcja nie jest na szczycie piramidy wartości - uznała.

 

Zapewniła, że jej poglądy są "niezwykle liberalne". - Traktuję tę ustawę jako pierwszy element w dojściu do liberalizacji prawa aborcyjnego. Chociaż pewnie chciałabym, żeby ta ustawa wychodziła dalej, to czasami marzenia trzeba szyć na miarę. Nie wystarczy gadać i dyskutować na ten temat, ale przeprowadzać skuteczne rozwiązania - stwierdziła Pasławska, deklarując, że Trzecia Droga jest otwarta na dyskusję.

Katarzyna Sójka: PO chce, aby aborcja stała się zwykłą czynnością

Przeciwniczką głosowania za projektami była Katarzyna Sójka z PiS, była minister zdrowia. Uderzyła w pomysł Polski 2050, by przeprowadzić referendum dotyczące aborcji. - Rozumiem, że kolejne referendum poświęcimy temu, czy leczyć terminalnie chorych, czy zaprzestaniemy takiego leczenia. Jestem pod wrażeniem pomysłu pana marszałka - ironizowała.

 

Jej zdaniem obecna większość sejmowa przygotowuje "buble prawne". - Mam wrażenie, że wszystkie te projekty proponuje jedynie pozbycie się problemu jedną tabletką i z waszej strony wszystko jest po sprawie - mówiła, apelując o wprowadzenie większego wsparcia dla ciężarnych kobiet. Powołała się na stanowiska byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego - prof. Andrzeja Zolla i Andrzeja Rzeplińskiego. W ich opinii złagodzenie prawa do aborcji stoi w sprzeczności z konstytucją.

 

- PO chce, aby aborcja stała się zwykłą czynnością (...) W zasadzie: "Róbcie co chcecie, a konsekwencjami się nie przejmujcie". Jak nie tabletka to zabieg (...). To, co zawsze kryło się za Lewicą to pewna próba zniewolenia i podporządkowania sobie ludzi. Chcecie siłą zmusić dziś lekarzy, by wskazywali wbrew sobie i wbrew swojemu sumieniu tych lekarzy, którzy dokonają aborcji niewinnych, nienarodzonych dzieci - uznała.

 

ZOBACZ: Wniosek o wotum nieufności dla Marcina Kierwińskiego. Sejm podjął decyzję

 

Następnie głos zabrała posłanka Jolanta Zięba-Gzik z PSL/Trzecia Droga. - W projekcie naszej ustawy mówimy o przerywaniu ciąży wyłącznie przez lekarza w wypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy wyniki badań wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego - mówiła posłanka 

 

Jak dodała projekt jest realizacją wcześniejszych zobowiązań. - Jesteśmy pewni, że tylko propozycja Trzeciej Drogi jest możliwa do wdrożenia - mówiła. Jednocześnie wspomniała, że w jej partii nigdy nie było dyscypliny głosowania, więc w tym przypadku każdy będzie mógł głosować zgodnie z własnym sumieniem. 

 

Marcelina Zawisza z Lewicy wspomniała o Justynie Wydrzyńskiej, która została skazana za pomoc przy przeprowadzeniu aborcji. - Ustawa dekryminalizacyjna to jedyny kompromis, na który jesteśmy w stanie pójść - powiedziała. Następnie na mównicy stanęła partyjna koleżanka Zawiszy, Anita Kucharska-Dziedzic. 

 

- Dziś siedem kobiet w Holandii, siedem Polek będzie terminowało ciążę w II trymestrze. To te według prezesa Kaczyńskiego "średnio rozgarnięte kobiety, które przeczytały ogłoszenie prasowe". Ja panu prezesowi bardzo dziękuję za to określenie, bo ono pokazuje skalę obłudy i faryzejstwa fundamentalistów religijnych - mówiła. 

 

Posłanka przypomniała również historię lekarki ze Szczecina, doktor Marii Kubisy, która "została przeorana przez polskie organy ścigania". - Wykorzystanie seksualne odurzonej nastolatki nie podlega sankcji – mówiła. - Większe ryzyko będzie, że trafią do więzienia rodzice nastolatki, którzy ją wywieźli na aborcje do Niemiec, niż mężczyzna, który ją wygorzał - powiedziała i dodała, że "najwyższy czas by Polki przestały mierzyć się rechotem mizoginów i inceli".

Karina Bosak: Kobiety traktowane są przedmiotowo przez aborcjonistów

Karina Bosak z Konfederacji mówiła, że hasło "moje ciało, mój wybór" jest ukrytym przekazem "twoje ciało, twój problem". - W całej debacie kobiety traktowane są przedmiotowo, są wykorzystywane instrumentalnie przez aborcjonistów - stwierdziła i dodała, że "Aborcjoniści nie mówią w imieniu wszystkich kobiet".

 

- Drogie kobiety to nie oni będą chodzić do kliniki, to nie oni będą żyć w poczuciu winy i z wyrzutami sumienia. To nie oni będą czuć ból i krwawić ponosząc wszelkie ryzyka medyczne związane z procedurą. Ich fałszywy heroizm i wygodnictwo nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie ruchu aborcyjnego, który rośnie w siłę od dekad - mówiła. 

 

Bosak dodała, że kobiety, które zaszły w ciąże potrzebują wsparcia zarówno od najbliższych jak i państwa. - Jesteśmy po to, by usuwać jej lęk, a nie dziecko - mówiła. 

 

Podczas przemówienia wspomniała łamiącym się głosem, że jako matka trojga dzieci wie, jakie to poświęcenie być matką. - Marzę by moja córka wyrastała w takiej Polce, gdzie w trudnej sytuacji doświadczy wsparcia i pomocy - mówiła. Podczas przemówienia Bosak na sali kilkukrotnie rozbrzmiewały oklaski partyjnych kolegów, w tym jej męża, a gdy zeszła z mównicy pogratulowali jej przemowy. 

Projekty dotyczące przerywania ciąży. Co proponują Lewica, KO i Trzecia Droga?

Posłowie zajmowali się czterema projektami dotyczącymi przerywania ciąży. Pierwsze dwa opracowała Lewica.

 

Jeden, złożony w listopadzie, częściowo depenalizuje aborcję ("kasuje" karanie za jej przeprowadzenie). Mowa w nim chociażby o całkowitym wyłączeniu przestępczości przerywania ciąży do 12. tygodnia za zgodą kobiety oraz wyłączenia karalności przerywania ciąży za zgodą kobiety w sytuacji ciężkiego, nieodwracalnego upośledzenia lub nieuleczalnej choroby płodu.

 

ZOBACZ: "Źle ocenił przebieg porodu", doszło do tragedii. Lekarz nie poniesie kary

 

Drugi lewicowy projekt umożliwi terminację ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania. Jego autorzy chcą, aby kobiety mogły w tym czasie dokonywać aborcji pod opieką lekarzy i po upływie tego terminu w określonych przepadkach takich jak zagrożenie życia matki, kiedy są przesłanki medyczne wskazujące na występowanie nieprawidłowości rozwojowych lub genetycznych dziecka lub, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest następstwem czynu zabronionego.

 

KO zaproponowała na początku roku ustawę o świadomym rodzicielstwie, zakładający możliwość przerwania ciąży do 12. tygodnia. Aborcja ma być możliwa także po upływie tego terminu w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu, nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także, gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

 

Z kolei na początku lutego swój projekt dołożyli politycy Trzeciej Drogi. Odwraca on decyzję Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie