Statek odpłynął bez kilku pasażerów. Podążali za nim kilka dni
Statek zrobił postój na Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej. W tym czasie ośmioro pasażerów z USA i Australii oddaliło się od niego. Nie zdążyli na czas wrócić, więc wycieczkowiec odpłynął. Ścigali go przez kilka dni.
Statek wycieczkowy Norwegian Dawn, należący do Norwegian Cruise Line, 27 marca zacumował na Wyspach Świętego Tomasza i Książęcej - wyspiarskim państwie w Zatoce Gwinejskiej u wybrzeży Afryki Zachodniej. Turyści wyszli na ląd i wybrali się na wycieczki z przewodnikami.
Statek odpłynął bez pasażerów. Turyści gonili wycieczkowiec
Wyprawa ośmioosobowej grupy z Australii i USA trochę się przeciągnęła i turyści wpadli w panikę. Przewodnicy zapewnili ich jednak, że zdążą. Na wszelki wypadek skontaktowali się także z załogą statku, informując o zaistniałej sytuacji.
ZOBACZ: Tragedia podczas safari w Zambii. Turystka zmarła po ataku dzikiego zwierzęcia
Kiedy grupa dotarła do portu, statek wciąż był zacumowany. Kapitan nie zgodził się jednak na wpuszczenie turystów na pokład.
Załoga statku przekazała paszporty turystów straży portowej. Dodała także, że jedynym sposobem na ponowne wejście na pokład jest dogonienie statku w kolejnym miejscu postoju.
ZOBACZ: Służby w Europie postawione na równe nogi. Szukają dwuletniej dziewczynki
Grupa nie miała wyjścia i zaczęła gonić statek. W przeciągu 15 godzin przemierzyli sześć państw i dotarli do Gambii. Tam jednak czekało na nich kolejne zaskoczenie. Ze względu na złe warunki pogodowe wycieczkowiec nie zacumował w tamtejszym porcie. Turyści ponownie ruszyli w drogę. Ostatecznie na pokład wrócili niemal po tygodniu.
Wśród turystów znajdowała się m.in. 80-letnia kobieta wymagająca opieki medycznej, ciężarna i osoba niepełnosprawna. Jeden z wycieczkowiczów, który choruje na serce, przez czas gonitwy za statkiem nie brał leków. To doprowadziło do pogorszenia jego stanu zdrowia.
ZOBACZ: Atak zimy w na północy Europy. Śnieżyce i skrajnie niskie temperatury
Linia wycieczkowa przez cały czas kontaktowała się z turystami. Nie zamierza jednak ponosić odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. W oświadczeniu przekazano jedynie, że to obowiązek pasażerów, aby wrócić do portu na czas.
"Jest to bardzo niefortunna sytuacja, ale to obowiązek pasażerów, aby pilnowali godziny powrotu na statek. Jest to informacja przekazywana przez interkom, zamieszczana w codziennych ogłoszeniach i przekazywana gościom przed opuszczeniem pokładu"- przekazano w oświadczeniu, cytowanym przez CNN.
Czytaj więcej