J. Kaczyński w Kielcach. Nazwał W. Kosiniaka-Kamysza "tygryskiem"

Polska
J. Kaczyński w Kielcach. Nazwał W. Kosiniaka-Kamysza "tygryskiem"
PAP/Łukasz Gągulski
Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się z wyborcami w Kielcach, gdzie mówił o polskich siłach zbrojnych. Wspomniał też o liderze PSL. - Można powiedzieć, wybór bardzo trafny, bo tygrysy są groźne, ale czy tygryski są groźne? - powiedział, komentując wybór Władysława Kosiniaka-Kamysza na szefa MON. Niedługo później lider PSL odpowiedział na słowa Kaczyńskiego. "Cierpliwości" - napisał.

W niedzielę Jarosław Kaczyński odwiedził kielecki dom kultury. W pierwszej części odniósł się do bieżących wydarzeń. 

 

- Mamy sytuację zupełnie nadzwyczajną. Władza nie tylko łamie konstytucję, ale nawet tego nie ukrywa. To określenie Tuska: Prawo takie, jakie my rozumiemy, sprowadza się do tego, że prawo to jest wola Tuska, to jest jakiś rodzaj absolutyzmu - powiedział podczas spotkania. Jego zdaniem należy bronić prawa "w sposób ofensywny". 

 

ZOBACZ: Szkoły bez prac domowych. P. Czarnek: Dzieci powiedzą, że dostały od Tuska zakaz

 

Kaczyński skomentował rządową politykę ws. edukacji, twierdząc, że przygotowuje ona jedynie do tego, aby dzieci w przyszłości były "parobkami Europy". - Jeżeli Korea Południowa ma bardzo nowoczesną broń, to właśnie dlatego, że tam zaczęła się wielka nauka, z wielkim trudem, ale od dzieciństwa - uważa prezes PiS. Jego zdaniem "nie powinno się uczyć dzieci lenistwa". 

 

- To wszystko może być jednak bez znaczenia, jeżeli wybuchnie wojna, jeżeli Polska zostanie zaatakowana. Pamiętajcie, że Rosja jest konsekwentna. Od dwóch lat prowadzi wojnę z Ukrainą, a miało to trwać kilka dni. Mimo sankcji pozyskuje środki do prowadzenia wojny, tak samo będzie, jak my zostaniemy zaatakowani. Pomoc NATO oczywiście, ale musimy być w stanie się sami długo bronić, wtedy może nawet nie zostaniemy zaatakowani - wskazał. 

"Młodzi mężczyźni się tak bardzo do wojska nie pchają"

Kaczyński podkreślił, że "lepiej wydać na uzbrojenie więcej pieniędzy, ale normalnie żyć". - Myśmy taki program przygotowali. Nie ukrywam, że wszedłem do rządu tylko po to, by go przeprowadzić. Nie był łatwy, trzeba było mieć bardzo mocną pozycję polityczną, żeby go przeforsować. Nie będę tutaj skromny, akurat ja taką pozycję w partii mam - zażartował prezes Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że chciał przełamać myślenie, że "wszystko jest za drogie". 

 

ZOBACZ: Bartosz Arłukowicz porównał Jarosława Kaczyńskiego do Gomułki. "Jest w odjechanym świecie"

 

- Zapytaliśmy specjalistów ds. sił zbrojnych, jakiej broni potrzebujemy, żeby Rosjanie wiedzieli, że nas nie przełamią. Dostaliśmy dwie odpowiedzi. Jedna mówiła: więcej wojska, więcej dywizji, a druga trochę mniej dywizji, ale więcej broni. Wybraliśmy opcję drugą, no bo u nas - powiedzmy sobie szczerze - nie jest tak dobrze z poborem do wojska, młodzi mężczyźni tak bardzo się tam nie pchają - powiedział. 

Kaczyński mówił o tygrysach. "To jest groźne zwierzę"

- Kupiliśmy więcej HIMARS-ów niż było wyprodukowane. Kupiliśmy Abramsy, samoloty. Hasło PSL-u, żeby połowę broni kupować w Polsce, jest jak na zamówienie Rosji, bo my nie jesteśmy w stanie tak szybko rozbudować przemysłu zbrojeniowego, żeby produkować duże ilości sprzętu. To jest po prostu niewykonalne, a trzeba się śpieszyć - powiedział. 

 

- A co robi władza? Nowa władza daje nam Kosiniaka-Kamysza - powiedział, wywołując śmiech na sali. - Proszę państwa, tygrys. Wy się śmiejecie, a to groźne zwierzę. Wiecie, ile ważył największy upolowany tygrys? 485 kilo, prawie pół tony. Jakby tu wpadł, to nie daj Boże, co by się działo. Czyli można powiedzieć, wybór bardzo trafny, bo tygrysy są groźne, ale czy tygryski są groźne? - pytał prezes. 

 

ZOBACZ: Jarosław Kaczyński ostrzega przed planem przeciwko Polsce

 

Jak dodał, żeby forsować potężne zbrojeniowe projekty, "trzeba mieć potężną pozycję polityczną". - A pan Kosiniak-Kamysz ma za sobą tylko 30-kilku posłów i jest człowiekiem od najgorszych zadań dla Tuska, których jego ludzie nie chcą robić, czy jest on w stanie to prowadzić? Zaczyna kwestionować nasze kontrakty z Koreą Południową. To jest armia, która teraz ma "tylko" 500 tys. żołnierzy pod bronią na stałe. To jest piąta armia świata - mówił. 

 

- Oczywiście trzeba się targować, to jest biznes. Trzeba popatrzeć i powiedzieć: to jest warte 15 tys., no może 16 - powiedział, ponownie wzbudzając wesołość na sali.

 

ZOBACZ: Nowe rozporządzenie MON. Chodzi o mobilizację do wojska

 

Jak zaznaczył Kaczyński "oczywiście trochę żartuje, ale to są pieniądze państwowe, tak sobie rozrzucać to można, jak się ma prywatne". - W żadnym wypadku nie możemy z tego źródła (z Korei Południowej - przyp. red.) rezygnować. Bo to by było narażanie nas na wojnę. To wszystko razem z relokacją, a nasze działania (...) to wszystko nie będzie miało znaczenia, bo będą spadać bomby, nie będzie normalnego życia. Wszystko to diabli wezmą - podkreślał.

 

- Nie możemy do tego dopuścić, a oni to robią. I to jest coś, co trzeba określić jednym słowem: to jest zdrada. Oni liczą, że Ukraina się podda, zgodzi się na ciężki warunki, a Niemcy dogadają się z Rosją, a między nimi malutka, przygotowująca się na rolę parobków Polska, będzie tam jakoś sobie funkcjonowała - podsumował Kaczyński. 

Władysław Kosiniak-Kamysz reaguje na słowa prezesa PiS. "Cierpliwości"

Po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego na jego słowa w mediach społecznościowych odpowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. 

 

"Panie prezesie Kaczyński, przyjmując ustawę o obronie Ojczyzny nie wdrożyliście 18 aktów wykonawczych, by mogła ona w pełni funkcjonować. Audyt trwa i z największą starannością opowiemy Panu, jaki bałagan zostawili Pana koledzy w zakresie obronności. Będzie ciekawie. Cierpliwości" - napisał w serwisie X (dawniej Twitter). 

Agata Sucharska / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie