Filipiny. Amerykanin otrzymał dożywotni zakaz wjazdu. Powodem wulgarne wpisy w formularzu

Świat
Filipiny. Amerykanin otrzymał dożywotni zakaz wjazdu. Powodem wulgarne wpisy w formularzu
PxHere

Jeden z pasażerów dostał zakaz wjazdu do Filipin z powodu "okazania braku szacunku" wobec obsługi lotniska oraz lekceważenie procedur. Mężczyzna miał wpisać do formularza imigracyjnego wulgarne słowa oraz rzucić paszportem. Amerykanin jednak wszystkiemu zaprzecza.

Filipińskie władze oskarżyły 34-letniego Anthony'ego Laurence'a o to, że wpisał wulgarne słowa w swoim cyfrowym formularzu imigracyjnym. 

Incydent na filipińskim lotnisku. "Przekroczył granice"

"Odmówiono mu wjazdu i umieszczono na stałe na czarnej liście w związku z jego rzekomo 'brakiem szacunku'" - przekazał komisarz Filipińskiego Biura Imigracyjnego Norman Tansingco. 

 

ZOBACZ: Warszawa. Groźny incydent na Lotnisku Chopina. "W kokpicie doszło do zadymienia"

 

Jak wyjaśniał komisarz, po sprawdzeniu informacji w formularzu, okazało się, że pasażer podał fikcyjny adres na Filipinach, nie podał swojego pełnego imienia i nazwiska oraz wpisał w jego miejsce wulgarne słowa. Dodał, że urzędnikom imigracyjnym zalecono zachowanie maksymalnej tolerancji, ale cudzoziemiec "przekroczył swoje granice".

 

Co więcej, miał "okazać pogardę" jednemu z urzędników imigracyjnych, który przypomniał mu o konieczności wypełnienia tegoż formularza. W stronę dwóch innych dwóch funkcjonariuszy publicznych miał rzucić telefonem oraz paszportem. Zarzucono mu też krzyki. Z tą wersja wydarzeń nie zgadza się Amerykanin

O zakazie wjazdu dowiedział się z mediów

Laurence nie zgadza się z decyzją filipińskich władz. Swoją relacje z tego wydarzenia opisał w rozmowie z CNN. Twierdzi, że podczas zdarzenia niczym nie rzucił ani nie podniósł głosu

 

Jak opisywał zwrócił się o pomoc do urzędników imigracyjnych, ale odmówiono mu, ponieważ jego formularz podróży w telefonie nie był wypełniony poprawnie. Nie udało mu się wprowadzić danych trzy razy. Za czwartym wprowadził nieprawidłowe informacje, ponieważ zależało mu na czasie. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy wpisał do formularza wulgaryzmy. 

 

Podkreślał, że działał w obliczu stresu i negatywnych emocji. Postanowił sprawdzić, czy tak wypełniony formularz przejdzie kontrolę. I przeszedł. 

 

ZOBACZ: Awaryjne lądowanie polskiego samolotu linii Enter Air. W trakcie lotu odkryto usterkę

 

Laurence stwierdził, że władze Filipin zareagowały przesadnie i oskarżył je o pozbawienie go należytego procesu, dodając, że nie otrzymał żadnego oficjalnego dokumentu informującego go o zakazie. 

 

- Tak naprawdę dowiedziałem się wiele o stanowisku rządu z opublikowanych przez niego oświadczeń i artykułów na mój temat, a nie bezpośrednio od nich - powiedział, odnosząc się do doniesień mediów na temat spotkania. 

Nie pomogły odręczne przeprosiny. Urzędnik "nie był zainteresowany"

Zdradził, że od razu przeprosił urzędnika, ale ten "nie był zainteresowany". - Napisałem nawet odręcznie przeprosiny dla urzędnika imigracyjnego, które również go nie zainteresowały - dodał. 

 

Wszystko wygląda na to, że decyzja w jego sprawie jest nieodwołalna. Według danych urzędu imigracyjnego wpisano go na czarną listę 44 cudzoziemców, u których stwierdzono "okazanie braku szacunku". 

 

"Oczekujemy, że wszystkie osoby będą okazywać szacunek i przestrzegać ustalonych procedur. Każde naruszenie tych procedur będzie surowo karane" - podkreślił komisarz ds. migracji. 

 

Amerykanin nie zdradził, czy ma plany powrotu na Filipiny. Stwierdził jedynie, że będzie musiał teraz sprzedać posiadane tam nieruchomości. 

Agata Sucharska / sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie