Niemcy: Fala migrantów uderza w Berlin. "Trzy metry kwadratowe na osobę"

Świat
Niemcy: Fala migrantów uderza w Berlin. "Trzy metry kwadratowe na osobę"
AP/Markus Schreiber
Migranci ubiegający się o azyl przed centrum rejestracji w Berlinie

W stolicy Niemiec brakuje miejsc dla migrantów, a lokalne władze nie potrafią znaleźć rozwiązania sytuacji - alarmują tamtejsze media i przestrzegają przed skutkami niekontrolowanej migracji. Każdego dnia około 200 nowych osób przybywa do Berlina i ubiega się o azyl, a koszty wsparcia cudzoziemców, które ponosi miasto, sięgają już miliarda euro rocznie.

"Wszystkie schroniska są zajęte, więc wynajmowane są hotele, a dawne lotniska Tegel i Tempelhof zamieniają się w kwatery awaryjne" - pisze gazeta "Bild". Według niemieckich mediów berlińskie władze nie radzą sobie ze wzmożoną falą migracji.

 

Każdego dnia do stolicy naszych zachodnich sąsiadów ma przybywać około 200 nowych migrantów, którzy ubiegają się o azyl. "To dwa razy więcej niż we wrześniu" - donosi dziennik.

Niemcy: Przepełnione ośrodki dla migrantów. Kosztują miliard euro rocznie

W związku z przepełnieniem ośrodków dla migrantów władze niemieckiej stolicy muszą wynajmować pokoje hotelowe. Średni koszt za osobę dziennie, podawany przez berlińską Izbę Deputowanych, wynosi 57 euro. Spory koszt generują również prowizoryczne obozy dla ubiegających się o azyl.

 

Według "Bilda" ośrodek na lotnisku Tegel przeznaczony dla 7500 osób kosztuje 40 milionów euro miesięcznie. Z kolei na terenie byłego lotniska Tempelhof powstało 5500 miejsc dla migrantów, ale warunki tam panujące dalekie są od znośnych.  

 

Znajdujące się tam kontenery mieszkalne mają powierzchnię dwunastu metrów kwadratowych. Każdy z nich ma pomieścić cztery osoby. "Mieszkaniec ma do dyspozycji trzy metry kwadratowe powierzchni mieszkalnej" - alarmuje "Bild". Sanitariaty znajdują się na zewnątrz lotniczego hangaru.

 

ZOBACZ: Niemcy. Alarmy bombowe w całym kraju. Ewakuowano dziesiątki instytucji

 

Tylko w piątek do Tempelhof miało się wprowadzić około 600 młodych mężczyzn pochodzących m.in. z Syrii, Iraku, Afganistanu, Mołdawii i Turcji. Burmistrz Berlina Kai Wegner (CDU) szacuje koszty związane z utrzymaniem uchodźców w mieście na miliard euro rocznie.

 

Według niemieckiego medium, władze nie mają pomysłu na rozwiązanie problemu z brakiem miejsc i nadal utrzymują, że miasto pomieści wszystkich przybywających. Na początku września zarząd landowy partii SPD sprzeciwił się zamykaniu Europy, mówiąc, że uchodźcy nie powinni być zawracani. Berlińska Izba Deputowanych jest również członkiem sojuszu "Miast bezpiecznych portów" opowiadających się za migracją.

Media ostrzegają przed niekontrolowaną imigracją. W tle propalestyńskie protesty

"Każdy, kto nie wypowiada się teraz głośno i skutecznie przeciwko niekontrolowanej imigracji, zachowuje się całkowicie nieodpowiedzialnie" - pisze "Bild" i zwraca uwagę na problemy z integracją migrantów z lokalną społecznością, a szczególnie potencjalne konflikty z ludnością żydowską. 

 

Od czasu wybuchu wojny pomiędzy palestyńskim Hamasem a Izraelem w wielu europejskich miastach organizowane są propalestyńskie manifestacje. Demonstrujący sprzeciwiają się izraelskim nalotom na Stefę Gazy, w których śmierć poniosło już około 8500 Palestyńczyków. 

 

W Berlinie zgromadzenia te są oficjalnie zakazane, z czym nie zgadzają się tamtejsi aktywiści. Anna Bergmann, rzeczniczka Kampanii Palestyńskiej, skrytykowała zakazy demonstracji jako "systematyczne podważanie podstawowych demokratycznych praw mniejszości". Bergmann powiedziała, że gdyby demonstrowali biali ludzie, takie zakazy nigdy nie zostałyby wprowadzone - pisze serwis taz.de.

 

ZOBACZ: Niemcy. Propalestyńskie demonstracje na ulicach Berlina. Policja mówi o wojnie religijnej

 

W październikowych protestach zranionych zostało kilkudziesięciu policjantów. - Policja została wciągnięta w jednostronną wojnę religijną, stając się celem fanatyzmu religijnego, co stanie się jeszcze bardziej wyraźne w miarę nasilania się eskalacji militarnej na Bliskim Wschodzie - stwierdził Stephan Weh, szef związku zawodowego niemieckiej policji. 

 

Kolejny wielki protest w Berlinie szykowany jest na sobotę. Jego organizatorzy spodziewają się pięciocyfrowej liczby uczestników, a atmosfera panująca w mieście jest napięta. 

ako/wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie