TVP pokazała "taśmy Banasia". Bohaterem syn szefa NIK Jakub Banaś

Polska
TVP pokazała "taśmy Banasia". Bohaterem syn szefa NIK Jakub Banaś
Polsat News
TVP pokazało "taśmy Banasia". Bohaterem syn szefa NIK

TVP Info opublikowało fragment taśmy, która ma być dowodem na niezachowanie neutralności politycznej przez szefa NIK Mariana Banasia. Na nagraniu pada, że prezes instytucji chciał, by jego syn Jakub Banaś startował do Sejmu z list Konfederacji, by partia po wyborach nie weszła w koalicję z PiS-em. Do sprawy odniósł się prezes NIK, a także jego syn. Sprawę skomentowali też politycy partii rządzącej

TVP Info przedstawiło zapowiadany fragment nagrania z udziałem prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia oraz konstytucjonalisty i wiceprzewodniczącego Trybunału Stanu prof. Marka Chmaja. Nagranie miało zostać zarejestrowane przez urzędników pracujących w NIK.

 

"Są to 'ludzie, którzy nie zgadzają się na upolitycznienie instytucji przez paktującego z Donaldem Tuskiem Mariana Banasia'" - podkreślił portal TVP Info.

"Jakub Banaś był w Konfederacji z jednego powodu"

"Latem tego roku Marian Banaś spotkał się z pełniącym rolę pośrednika z Donaldem Tuskiem warszawskim prawnikiem. Prezes NIK ustalał z mężczyzną szczegóły politycznego układu, w którym znaleźli się m. in. politycy Konfederacji, w tym jego syn oraz przedstawił swój plan politycznych działań, których celem jest pomoc Platformie Obywatelskiej w zmianie władzy w Polsce" - przekazał portal TVP Info.

 

Na nagraniu pada, że Marian Banaś zdecydował, by jego syn Jakub Banaś "był tam [w Konfederacji] z jednego powodu (...) - żeby oni nie weszli w koalicję z PiS-em".

 

Jakub Banaś startuje do Sejmu z list Konfederacji.

 

Według stacji problemem jest działanie Mariana Banasia, który jako szef publicznej instytucji powinien być apolityczny. "Zgodnie z Konstytucją RP (art. 205) Prezes Najwyższej Izby Kontroli nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu" - oceniła TVP Info.

Politycy PiS reagują na taśmy 

Do publikacji materiału odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller. Na pytanie, jak rozumieć słowa szefa NIK o tym, że nie obowiązuje go cisza wyborcza, Müller odpowiedział, że "to być może to strategia pokazania jakichś dokumentów w ramach ciszy wyborczej".

 

- Cisza wyborcza to zakaz agitacji na rzecz danej partii. Ale NIK może teoretycznie zrobić konferencję jutro lub w niedzielę i przekonywać, że mają nowe raporty czy dokumenty. Z formalnego punktu widzenia nie jest to łamanie ciszy wyborczej - powiedział i stwierdził, że Marian Banaś powinien przestać pełnić stanowisko szefa NIK.

 

- Cała ta bajka o antysystemowości Konfederacji, o przewracaniu stolika bierze w łeb. Po prostu znika jak śnieg na wiosnę. Konfederacja okazuje się być grupą, która koniec końców realizuje interes Mariana Banasia i Donalda Tuska, tak z tego jasno wynika - stwierdził poseł PiS Radosław Fogiel.

 

Podobny głos wyraził wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, który ocenił, że "Konfederacja ma pełnić funkcję przystawki Platformy Obywatelskiej".

 

- W niedzielnych wyborach głos oddany na Konfederację to głos oddany na Tuska - tak skomentowała sprawę marszałek Sejmu Elżbieta Witek. 

Konfederacja: Nikt nie ma wpływu na nasze działanie

Do sprawy odniósł się także lider Konfederacji Krzysztof Bosak, który zadeklarował, że partia ani teraz, ani przed wystawieniem na liście Jakuba Banasia nie zamierzała zawierać koalicji z PiS-em.

 

 

"Ani Marian Banaś ani nikt inny z elit nie ma i nie będzie miał zakulisowego wpływu na strategię i działania Konfederacji. (...) Ustaliliśmy wspólnie, że po wyborach nie zamierzamy zawiązywać koalicji ani z PiS ani z PO, jeszcze zanim Jakub Banaś do nas dołączył. Od kiedy sondaże Konfederacji poszły w górę ludzie z elit o nas plotkują oraz wzajemnie się nagrywają lub są nagrywani. Nie robi to na nas wrażenia" - napisał polityk w serwisie X.

 

 

W podobnym tonie wypowiedział się Sławomir Mentzen. 

 

"Marian Banaś o kandydowaniu Jakuba Banasia dowiedział się z mediów. (...) Nie ma żadnego wpływu na działania Konfederacji" - napisał lider Konfederacji. 

Jakub Banaś: Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić

Kandydat Konfederacji Jakub Banaś również odniósł się do materiału TVP Info. Poparł stanowisko Mentzena i Bosaka i jeszcze raz podkreślił, że "nie będzie koalicji z PO ani PiS". Stwierdził też, że Marian Banaś o jego starcie w wyborach dowiedział się z mediów. 

 

 

"Rozmowy, jakie prowadzi mój ojciec, interpretacje faktów i deklaracje, jakie składa są wyłącznie jego sprawą i nie mają wpływu na moje działania. Jestem niezależny, cenię wolność i nikt nie będzie mi mówił, co mam robić. Ani Donald Tusk, ani Jarosław Kaczyński, ani Marian Banaś" - podkreślił Jakub Banaś. 

M. Banaś: To skandal w skali europejskiej

Do całej sprawy odniósł się także Prezes Najwyższej Izby Kontroli w swoim oświadczeniu.

"W związku z bezprecedensowym bezprawnym działaniem służb wymierzonym w niezależność Najwyższej Izby Kontroli i jej Prezesa poprzez pokazanie opinii publicznej zmanipulowanych nagrań z prywatnej rozmowy, które miały na celu skompromitowanie mnie i Najwyższej Izby Kontroli – oświadczam, co następuje: Jest to identyczna sytuacja jak ta, która miała miejsce przed ogłoszeniem wyników kontroli w sprawie wyborów kopertowych, funduszu sprawiedliwości i niegospodarności w elektrociepłowni Ostrołęka" - stwierdził Marian Banaś. 

 

ZOBACZ: Raport NIK ws. działań podczas pandemii. Piotr Müller: M. Banaś opowiedział się za Konfederacją


"W tych kontrolach skala nieprawidłowości i strat finansowych szła w setki milionów i była bardzo niewygodna dla rządzących. Dlatego przy pomocy bezprawnych działań służb próbowano mnie zastraszyć, by te konferencje nie mogły się odbyć" - zaznaczył.

 

Powiedział, że obecna sytuacja jest bardzo podobna, bo dzieje się tuż przed konferencją w sprawie ogłoszenia wyników z kontroli w NCBiR, które jak twierdzi, są kompromitujące dla partii rządzącej. Uważa, że pozyskane dane świadczą o wykorzystaniu środków publicznych idących w miliardy złotych. "Zrobiono wszystko, by o tych nieprawidłowościach nie dowiedzieli się obywatele, a przynajmniej by osłabiono wiarygodność Izby" - mówił.  

 


"Prezes NIK nie da się zastraszyć żadnymi szantażami i manipulacjami zmonopolizowanej władzy, która robi wszystko, aby ostatni bastion niezależności, demokracji i praworządności został podporządkowany jej partyjnej autorytarnej władzy" - dodał.

Powiedział, że NIK pozostanie niezależną instytucją, która będzie służyła jedynie polskim obywatelom. Dodał, że podsłuchanie prezesa NIK jest przestępstwem, które powinno być ścigane z urzędu.  


Zapowiedział, że ma nadzieję na stosowne działania prokuratury, a całe zdarzenie nazwał "skandalem na skalę europejską".  

Karolina Gawot / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie