"Państwo w Państwie". Przez lata znęcał się nad rodziną. Teraz żąda połowy majątku

Polska
"Państwo w Państwie". Przez lata znęcał się nad rodziną. Teraz żąda połowy majątku
"Państwo w Państwie"
Pani Agnieszka walczy o swój dom z byłym mężem

Pani Agnieszka uciekła z dziećmi od męża alkoholika, który znęcał się nad rodziną. Kiedy udało jej się rozpocząć nowy rozdział w życiu i znaleźć dom, mężczyzna po prawie 30 latach niespodziewanie zażądał od niej połowy majątku. Sprawa trafiła do sądu.

Agnieszka Brania przez swojego byłego męża przeszła prawdziwe piekło. Mężczyzna nadużywał alkoholu i znęcał się nad rodziną. Jak wspomina kobieta, nie było dnia, aby w domu nie wybuchła awantura, a większość z nich kończyła się rękoczynami.


- Pamiętam, jak pewnego dnia wrócił pijany, rzucił mną o podłogę, zaczął kopać i okładać pięściami. Obudziłam się w szpitalu, cała posiniaczona, z powybijanymi zębami - mówi Agnieszka Brania.

 

ZOBACZ: "Państwo w Państwie". Młodzi kierowcy na drogach. Brawura doprowadziła ich do tragedii


Awantury i przemoc odbywały się na oczach dzieci. Jak wspominają, dom nie kojarzył im się z bezpieczeństwem, a miejscem w którym każdego dnia może dojść do tragedii.


- W pewnym momencie miałam dość, miałam może siedem lat, stanęłam przed nim z nożem i powiedziałam, że jak nie zostawi mamy, to go zabije. Takie małe dziecko naprawdę myśli, że ta mama za chwilę nie wstanie, za chwilę umrze – opowiada Iwona Skonieczna, córka pani Agnieszki.

Pił i maltretował rodzinę. Kobieta uciekła razem z dziećmi

Po tych zdarzeniach pani Agnieszka znalazła w sobie siłę, aby uciec od męża-kata. Pod osłoną nocy zabrała dzieci i wyjechała, a po pewnym czasie wniosła o rozwód.


- Nie miałyśmy nic, nie było nawet mebli. Ale byłyśmy już daleko od tego strachu i to było najważniejsze - mówi Iwona Skonieczna.


Kobieta wraz z córkami zamieszkała w starym domu w Otwocku. Należał on do schorowanego, samotnego mężczyzny. W zamian za dożywotnią opiekę zdecydował się on przepisać nieruchomość na panią Agnieszkę, aby ta nie musiała więcej szukać dla siebie i swoich dzieci bezpiecznego miejsca.

 

ZOBACZ: Lębork: 1,5-roczna dziewczynka w szpitalu. Młodzi rodzice z zarzutami znęcania się


- Sprzątanie, pranie, jedzenie, wożenie do lekarza. Można powiedzieć, że to była praca na pełen etat, ale był zadowolony z tej opieki, mówił o mnie nawet "moja córka" - opowiada pani Agnieszka.


Kobieta przez lata zajmowała się nieruchomością, remontowała ją i zarządzała. Jako jedyna jest wpisana zarówno w umowę darowizny, jak i księgę wieczystą domu. Kiedy wydawało się, że na dobre uwolniła się od swojego byłego męża, ten po 27 latach niespodziewanie powrócił i... zażądał połowy domu

Były mąż żąda połowy domu. Bezprawnie sprzedał część budynku

- Stwierdził, że umowa dożywocia została zawarta jak jeszcze byliśmy małżeństwem. Trwała już sprawa rozwodowa, prokuratura stawiała mu zarzuty za znęcanie, a ten twierdzi, że był mężem, więc mu się należy połowa. Za co?! - pyta pani Agnieszka. 


Co więcej, mężczyzna zdążył już podpisać umowę na sprzedaż części nieruchomości, która jego zdaniem się mu należy. Mężczyzna otrzymał zaliczkę, a resztę kwoty ma dostać po zakończeniu postępowań przed sądem. 


- On nie ma pół papieru na to, nic. To tak jak ja bym poszedł do kogoś i sprzedał pół Pałacu Kultury i Nauki, bo mi się wydaje, że coś mi się należy – mówi Marcin Brania, obecny mąż pani Agnieszki.

 

ZOBACZ: Myszków. Mężczyzna znęcał się nad żoną i dziećmi. Po pomoc zadzwonił 12-latek


Firma, która podpisała umowę przedwstępną na zakup połowy domu postanowiła nie czekać na rozstrzygnięcie sądu i przed bramą pani Agnieszki pojawili się jej negocjatorzy.


- Oni chcieli, żebym podpisała, że przekazuje mu tę połowę domu. Najpierw prośbą, później groźbą. Kilka razy tu przyjeżdżali, a skończyło się na tym, że powiedzieli, że przyślą tu ruskich a oni puszczą to z dymem - opowiada pani Agnieszka.

 

Kobieta walczy o dom w sądzie. Boi się, że nie dożyje rozstrzygnięcia sporu

Właścicielka firmy windykacyjnej zaprzecza tej wersji, twierdzi, że negocjatorzy jedynie przedstawili ofertę.


- Pani Agnieszka narusza moje dobre imię i bezpodstawnie mnie oskarża, robi z nas jakąś mafię. Zgłosiła sprawę na policje, ale ta nie znalazła w naszych działaniach nic niezgodnego z prawem - mówi redakcji "Państwo w Państwie".

 

ZOBACZ: Milicz: Za alkohol i papierosy płacili podrobionymi banknotami. Grozi im nawet 10 lat więzienia


Sprawa toczy się przed sądem, pierwsze rozstrzygnięcie nie jest korzystne dla pani Agnieszki. Kobieta choruje na raka i obawia się, że nie dożyje końca batalii sądowej.


- Dla mnie najważniejsze jest zapewnić bezpieczeństwo moim dzieciom. Nie dość, że stracą matkę, to jeszcze stracą dach nad głową. Nie mogę na to pozwolić - tłumaczy.

Aleksandra Kozyra / Przemysław Siuda / "Państwo w Państwie"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie