P. Łatuszka ostrzega przed Putinem i Łukaszenką. "Mogą nasłać wagnerowców, przebranych za migrantów"

Polska
P. Łatuszka ostrzega przed Putinem i Łukaszenką. "Mogą nasłać wagnerowców, przebranych za migrantów"
Polsat News, Twitter/Straż Graniczna
Putin i Łukaszenka mogą użyć wagnerowców, by Zachód skupił się na chronieniu własnego bezpieczeństwa, a w mniejszym stopniu pomocy Ukrainie - uważa Paweł Łatuszka

- Białoruski reżim uderza w Polaków mieszkających w Grodnie, ale ma też w planach destabilizację na granicy z RP - powiedział w Polsat News Paweł Łatuszka, przeciwnik Alaksandra Łukaszenki. Ostrzegał, że dyktator może wykorzystać członków grupy Wagnera. Nie wykluczył, że zjawią się przy terytorium naszego kraju, ucharakteryzowani na migrantów.

Na Białoruś trafia coraz więcej płatnych najemników z Grupy Wagnera. Wysyłani są tam decyzją prezydenta Rosji Władimira Putina, która zapadła po nieudanym buncie szefa wagnerowców Jewgienija Prigożyna. 

 

W sobotę białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka twierdził, że wagnerowcy poprosili o zgodę na "wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa".  - Ich nastoje są złe. I trzeba przyznać, że oni doskonale wiedzą, co dzieje się dookoła państwa związkowego (Rosji i Białorusi - red.) - dodawał satrapa.

 

ZOBACZ: Alaksandr Łukaszenka o "wycieczce" Grupy Wagnera do Warszawy i Rzeszowa. Jest odpowiedź USA

 

Te doniesienia w Polsat News komentował Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista, szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego. Jak przekazał, w piątek rano niezależny od reżimu telegramowy kanał Biełaruski Hajun podał, że na terytorium tamtego kraju wkroczyła 13. kolumna wagnerowców.

 

Wagnerowcy przebiorą się za migrantów? Łatuszka: Chodziłoby o destabilizację

Zdaniem Łatuszki na terenie Białorusi może znajdować się już kilka tysięcy najemników. - Celem ich pobytu jest pomoc tamtejszym wojskowym w ćwiczeniach i nauce. Drugi powód to wykorzystanie Białorusi jako hubu tranzytowo-logistycznego do dalszego przekierowania Grupy Wagnera do krajów afrykańskich - wyjaśniał.

 

Dodał, że najemnicy, których wpuścił Łukaszenka, mogą też stwarzać zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale i Litwy, Łotwy oraz naszego państwa. Jak przypomniał, w 2021 roku - przed rozpoczęciem kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy - do antyreżimowych działaczy dotarła informacja, że Mińsk może wysyłać do Polski uzbrojone osoby, by te sprowokowały konflikt z białoruską strażą graniczną.

 

ZOBACZ: Jarosław Kaczyński: Płot wzdłuż wschodniej granicy będzie rozbudowany

 

W wyniku takich potyczek - być może - byłyby ofiary śmiertelne. - Obecnie Putin i Łukaszenka mogą mieć plany skierowania najemników Grupy Wagnera, przebranych za migrantów, aby wywołali lokalny konflikt na granicy z państwami NATO. Nie chodzi o agresję, ale o destabilizację sytuacji granicznej - przestrzegł Łatuszka.


WIDEO: Paweł Łatuszka w Polsat News

Łukaszenka uderza w Polaków na Białorusi. Nowa ustawa językowa

Opozycjonista zapytany, czy należy obawiać się takich planów białoruskiego reżimu, odparł: - Tak, ale trzeba też być przygotowanym, że oskarżenia (ze strony Mińska - red.) mogą paść ma Polskę, Litwę czy Łotwę. Nikt nie wie, gdzie prowokacje mogą się odbyć.

 

Wskazał, że Putin i Łukaszenka, nasyłając wagnerowców udających migrantów, chcieliby w ten sposób skłonić kraje zachodnie, by mniej pomagały Ukrainie, a więcej inwestowały we własne bezpieczeństwo.

 

ZOBACZ: "Polacy to wymyślili? Nie wszystko u nich jest złe". Alaksandr Łukaszenka ocenia polską kuchnię

 

Dyktator z Mińska nadal uderza też w Polaków mieszkających na Białorusi. We wtorek w życie weszła tam nowelizacja tzw. ustawy językowej, która znosi w szkołach prawo do nauki w językach mniejszości narodowych. Jak uzupełnił Paweł Łatuszka, to niejedyny przykład nasilających się represji.

 

- Posiadacze Kart Polaka - to sytuacja z Grodna - są wzywani do siedzib KGB, gdzie proponuje się im zrzeczenie tych dokumentów. W zamian pozostanie im możliwość pracy w zakładach w obwodzie grodzieńskim. Jeśli nie zrezygnują z Kart Polaka, zostaną zwolnieni - tłumaczył.

Zero wieści o uwięzionym Andrzeju Poczobucie. "Jest w najgorszym więzieniu"

Jak wyliczył opozycyjny działacz, takie działania mogą dotknąć setek tysięcy obywateli Białorusi polskiego pochodzenia. Podał też dane z raportu przygotowanego przez jego organizację oraz litewskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji.

 

Wynika z nich, że na Białorusi jest co najmniej 136 tysięcy ofiar przestępstw przeciwko człowieczeństwu: gwałtów, bezprawnych zatrzymań, morderstw czy prześladowań politycznych.

 

ZOBACZ: "Gość Wydarzeń". S. Żaryn: Jesteśmy przygotowani na prowokacje na granicy

 

Łatuszka mówił też o sytuacji Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza Związku Polaków na Białorusi. Jest on uwięziony, a od trzech tygodni nie ma informacji, co się z nim dzieje.

 

- Wiemy, że znajduje się w najgorszym zakładzie karnym wśród 60, jakie są. To "słynne" miejsce, gdzie ludzie są torturowani, pracują sześć dni w tygodniu, także w święta, muszą ćwiczyć nago, zmuszani przez pracowników. Trafiają do małych pokoi, gdzie człowiek przebywa miesiącami. Spać mogą przez sześć godzin, przez resztę czasu mają siedzieć na podłodze - opisywał.

 

Gość Polsat News zapewniał, że ani on, ani inni opozycjoniści nie zrezygnują z walki o wolną Białoruś. - Otrzymałem około 10 gróźb, że zostanę zamordowany. To mnie motywuje, jest to trudne wyzwanie, ale nie jestem sam - podsumował.

wka/kg / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie