Interwencja policji w szpitalu. Pani Joanna zabrała głos: Kazały mi się rozebrać do naga

Polska
Interwencja policji w szpitalu. Pani Joanna zabrała głos: Kazały mi się rozebrać do naga
Polsat News
Pani Joanna opowiedziała Polsat News o interwencji policji w szpitalu

Pani Joanna wzięła tabletkę poronną, ale źle się poczuła. Zaniepokojona zadzwoniła do lekarza. Po pewnym czasie w mieszkaniu kobiety pojawili się policjanci, którzy zabrali ją do szpitala. Tam miała być przesłuchana i zrewidowana. - Policjantki kazały mi się rozebrać do naga, robić przysiady. Krwawiłam, dlatego nie zgodziłam się zdjąć bielizny - powiedziała Polsat News pani Joanna.

Od wydarzeń, o których reporterce Polsat News Agnieszce Molędzie opowiedziała pani Joanna, minęły niecałe trzy miesiące. Jak stwierdziła kobieta, wciąż trudno jej utrzymać emocje na wodzy.

 

Pani Joanna przekazała, że wszystko zaczęło się od telefonu do lekarza.


- Powiedziałam, że jestem w takim stanie, że czuję silny niepokój i wydaje mi się, ze nie jestem w stanie się sama uspokoić - mówiła kobieta. Poinformowała również lekarza, że przyjęła tabletkę poronną.

Pani Joanna w sprawie interwencji policji: Trzeba było zwyczajnie kłamać

- Otwarcie powiedziałam lekarce, że wywołałam poronienie. Teraz myślę, że trzeba było zwyczajnie kłamać - dodała pani Joanna. Po pewnym czasie od telefonu w jej mieszkaniu pojawili się ratownicy medyczni i policjanci.

 

- Dostaliśmy zgłoszenie od lekarza, że kobieta dokonała aborcji i ma myśli samobójcze - powiedział Polsat News rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie podkom. Piotr Szpiech.

 

Pani Joanna zaprzecza, by myślała o targnięciu się na swoje życie. - Jasno powiedziałam, że nie chcę sobie nic zrobić, że nie jest to tego rodzaju sytuacja - mówiła.

Pani Joanna: Do sali weszły policjantki i kazały mi się rozebrać do naga

Źle czującą się kobietę przetransportowano do szpitala w asyście policji. - Czułam się osaczona, czułam, że mi się rzeczywistość rozpada. Nie rozumiałam sytuacji, takiej ilości policji, która okropnie mnie traktowała - powiedziała pani Joanna.

 

Kobieta opisała jak wyglądała sytuacja w szpitalu. - Zaraz po badaniu ginekologicznym do sali weszły dwie policjantki, one osobno zostały wezwane, i kazały mi się rozebrać do naga, robić przysiady. Czułam, że wtedy coś we mnie pękło, że jestem zupełnie bezradna - przekazała.

 

ZOBACZ: Interwencja policji wobec ciężarnej Joanny. D. Tusk: Zorganizujemy marsz "Miliona Serc"

 

- Wtedy jeszcze krwawiłam, dlatego nie zgodziłam się zdjąć bielizny. Zostałam tylko w majtkach i wykrzyczałam do nich: Czego wy właściwie ode mnie chcecie - mówiła pani Joanna. Kobietę przetransportowano do kolejnego szpitala. Zarekwirowano również telefon i komputer.

 

Reporterka Polsat News zapytała policję, dlaczego w ogóle kobiecie kazano się rozebrać. - Policjanci musieli sprawdzić, czy nie posiada przy sobie innych zabronionych środków - tłumaczył rzecznik krakowskiej policji.

 

WIDEO: Pani Joanna opowiedziała Polsat News, jak wyglądała interwencja policji w szpitalu

 

Policja: Nie stwierdziliśmy nieprawidłowości

- Nie stwierdziliśmy nieprawidłowości jakoby policjanci przeprowadzili tę interwencje w sposób nieprawidłowy - powiedział podkom. Piotr Szpiech.

 

Zrelacjonował Polsat News przebieg interwencji. - Kobieta nie chciała powiedzieć, w jaki sposób nabyła te środki. Policjanci na miejscu zmuszeni byli zabezpieczyć laptop i telefon komórkowy w celu dotarcia do źródła, z którego kobieta nabyła te środki - mówił policjant.

 

ZOBACZ: Śmierć ciężarnej 33-latki. Posłanka PiS: Kobiety niestety umierały, umierają i będą umierać

 

Prokuratura wydała krótkie oświadczenie, w którym tłumaczy, że obecność funkcjonariuszy na szpitalnym oddziale ratunkowym wynikała z "konieczności asystowania zespołowi ratownictwa medycznego i nie wpłynęła żadna skarga na działania funkcjonariuszy policji".

Pani Joanna będzie walczyć o odszkodowanie

- Policja słysząc, że w grę wchodzi aborcja, wpadła w jakiś rodzaj czegoś, co wymyka się logice i jakiemuś sensownemu uzasadnieniu - skomentowała pełnomocniczka pani Joanny Kamila Ferenc.

 

Poinformowała, że złożyła skargę na postępowanie policji.

 

- Sąd w Krakowie przyznał nam rację, że policja przekroczyła swoje uprawnienia. Zatrzymanie rzeczy pani Joanny nie było zgodne z prawem - mówiła adwokatka i zapowiedziała, że kobieta będzie domagać się odszkodowania.

msm/dk / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie