"Państwo w Państwie": Niezabezpieczone zwłoki w workach. Patologia w branży funeralnej

Polska
"Państwo w Państwie": Niezabezpieczone zwłoki w workach. Patologia w branży funeralnej
Polsat News
Według właścicielki zakładu pogrzebowego w Wałbrzychu część firm z jej branży działa jak zwykła mafia

Przechowywanie zwłok w nieprzystosowanych pomieszczeniach, brak chłodni, ubieranie i przygotowywanie ciał do pogrzebu na zwykłych biurkach, zaklejanie ust zmarłych klejem... Właścicielka zakładu pogrzebowego ujawnia nieprawidłowości oraz patologie w branży funeralnej.

Dziennikarzom programu „Państwo w Państwie” udało się dotrzeć do szokujących informacji i nagrań, z których wynika, że ciała przewożone są zwykłymi busami, niespełniającymi żadnych wymogów. Na filmach, do których dotarła redakcja, widać między innymi, jak pracownicy zakładu pogrzebowego po prostu wrzucają worki ze zwłokami do busa, nie zabezpieczając ich w żaden sposób. Rozmówcy opowiadają o przedsiębiorcy, który w tygodniu wozi samochodem dostawczym warzywa i owoce, a w weekendy to samo auto służy do transportu zmarłych.

 

ZOBACZ: "Śniadanie Rymanowskiego". Polski samolot przechwycony. Müller: To prowokacja ze strony Rosji

 

Jedno ciało zostało włożone do karawanu, a dwa pozostałe do busa dostawczego, który był wyściełany w środku trawą. Te ciała w ogóle nie były zabezpieczone niczym. Mogły się swobodnie przemieszczać podczas transportu, zakrętów. - Mnie już wtedy się to nie spodobało, postanowiłam, że nagram to. Bo jeżeli nie opublikuję i społeczeństwo tego nie zobaczy, nikt nie uwierzy, że tak jest. Rzucał jak worki z ziemniakami, nie miał noszy, nie miał kapsuły transportowej. Po prostu zabierał raz, dwa, trzy, pakował się i jechał – mówi Żaneta Kowalczyk, właścicielka zakładu pogrzebowego w Wałbrzychu

"Firmy pogrzebowe działają jak mafia" 

Według Żanety Kowalczyk część firm z jej branży działa jak zwykła mafia. Jej zdaniem tego, co dzieje się za ich drzwiami, większość ludzi wolałaby nie wiedzieć. Zwraca też uwagę na brak odpowiedniej infrastruktury, funkcjonowanie tzw. „garażowych zakładów pogrzebowych”, nieodpowiednie obchodzenie się z ciałami, brak profesjonalnego przygotowania pracowników oraz szereg innych nieprawidłowości. Nagłaśniając problem w lokalnych mediach, stała się wrogiem branży, przez co dostaje groźby.

 

 

- Groźby nadal kierowane są dotyczące mojej osoby, jak również dotyczące mojej rodziny. Ostatnio usłyszałam, żebym tak nie cwaniakowała bo mam dwóch synów – opowiada kobieta.

Zamiast szpitala zakład pogrzebowy informuje rodzinę o zgonie

Nieprawidłowości potwierdza Polska Izba Branży Pogrzebowej, która zwraca uwagę na funkcjonowanie filii zakładów pogrzebowych na terenie szpitali. Takie firmy prowadzą także przyszpitalne prosektoria, dzięki czemu mają stały dostęp do klientów w postaci rodzin zmarłych. Często zdarza się, że zamiast szpitala to właśnie zakład pogrzebowy informuje rodzinę o zgonie bliskiej osoby, dzwoniąc z wyceną. W takiej sytuacji znalazła się pani Wioletta, której tata zmarł w podwałbrzyskim szpitalu. Nie chciała korzystać z usług tego zakładu, co spotkało się z oburzeniem jego właściciela oraz utrudnianiem formalności. 

 

ZOBACZ: Mazowieckie: Nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Policjanci ruszyli w pościg, padły strzały

 

- Były afery, pamiętamy tę łódzką słynną, chociaż teraz się dowiadujemy, że to się zaczyna od początku dziać. Jakieś układy między pogotowiem i zakładem pogrzebowym, tym czy tamtym – mówi Jerzy Jarosz, wiceprezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej.


Tymczasem, aby otworzyć zakład pogrzebowy w Polsce, potrzebny jest w zasadzie tylko dowód osobisty. Sytuacji nie ułatwiają też przestarzałe przepisy. Ustawa z 1959 roku regulująca prawo pogrzebowe kompletnie nie przystaje do obecnych czasów.

 

PWP/ sgo / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie