Kraków-Balice: Pasażer ogłosił, że ma materiały wybuchowe. Straż Graniczną zadziwił jego wiek

Polska
Kraków-Balice: Pasażer ogłosił, że ma materiały wybuchowe. Straż Graniczną zadziwił jego wiek
Straż Graniczna
Nieodpowiedzialny pasażer wywołał akcję służb na krakowskim lotnisku

Ewakuacją pasażerów i personelu lotniska zakończył się "żart", na jaki zdobył się jeden z podróżujących na Balicach. Mężczyzna "zgłosił", że w jego bagażu są substancje mogące wywołać eksplozję. Być może myślał, że będzie to świetny sposób na rozluźnienie atmosfery. Innego zdania byli strażnicy graniczni, którzy zawiadomili o sprawie prokuraturę.

Strażnicy graniczni z placówki w krakowskim porcie lotniczym Balice dowiedzieli się od Służby Ochrony Lotniska, że jeden z pasażerów w trakcie kontroli bezpieczeństwa poinformował, iż w jego bagażu są materiały wybuchowe. Jak przyznają funkcjonariusze, tą informacją zostali "postawieni na nogi".

 

ZOBACZ: "Wyciszacz niemowląt" przeraził rodziców. "Dźwiękoszczelny, oddychający kaganiec"

 

Na lotnisku poszerzono tzw. strefę bezpieczną, wyznaczoną wcześniej przez SOL. "W czynnościach użyto kombinezonu pirotechnicznego, prześwietlarki VIDISCO oraz psa służbowego do wykrywania materiałów wybuchowych, następnie walizkę sprawdzono manualnie oraz prześwietlono na stacjonarnym urządzeniu RTG" - opisuje straż graniczna.

 

"Żartował", że ma materiały wybuchowe. Wytłumaczy się w prokuraturze

Wynik tych działań okazał się negatywny - w bagażu nie było niczego niebezpiecznego, a jedynie odzież i inne osobiste rzeczy. Nie oznacza to jednak, że "żartowniś" nie poniesie konsekwencji. Został zatrzymany, a strażnicy ustalili, iż jest Polakiem i ma 69 lat. "Pomimo dojrzałego wieku okazał się tak nieodpowiedzialnym człowiekiem" - komentuje SG.

 

ZOBACZ: Niemcy: Strajk na lotniskach i kolei. Utrudnienia w czwartek i piątek

 

Sprawa lotniskowego "żartu" trafi do prokuratury. Straż graniczna podaje, że za takie zachowanie 69-latkowi grozi nawet kara pozbawienia wolności - od sześciu miesięcy do ośmiu lat. Ponadto w razie skazania sąd może nakazać mu zapłatę co najmniej 10 tys. zł.

Głupi żart, poważne konsekwencje. Trzeba było ewakuować pasażerów

Skąd takie surowe sankcje? Chociaż zdarzenie nie spowodowało utrudnień w odprawie granicznej i nie wpłynęło na opóźnienia samolotów, kontrola bezpieczeństwa na wszystkich stanowiskach została wstrzymana. Zamknięto ponadto część strefy handlowo-gastronomicznej, z której wyprowadzono podróżnych oraz personel.

 

"Przypominamy podróżnym, aby uważać na słowa wypowiadane podczas obsługi przez pracowników lotniska. Każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego i nie tylko" - wyjaśnia SG.

 

ZOBACZ: Nie poszedł do toalety, choć powinien. Samolot awaryjnie lądował

 

Strażnicy zaapelowali też do pasażerów, aby w strefie lotniska nie zostawiali żadnych przedmiotów, mogących automatycznie zostać potraktowane jako stwarzające zagrożenie.

wka/dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie