"Słynna brutalna złośliwość Tuska". Fogiel o reakcji Trzaskowskiego

Polska
"Słynna brutalna złośliwość Tuska". Fogiel o reakcji Trzaskowskiego
PAP/Artur Reszko
Donald Tusk i Rafał Trzaskowski podczas spotkania w Białej Podlaskiej

- Bardzo mnie rozbawiło, gdy Donald Tusk mówił o zamianie rzek w ścieki, a Rafał Trzaskowski, sprawca katastrofy ekologicznej w Czajce, na wszelki wypadek bił brawo. Wyjątkowa złośliwość - stwierdził w "Graffiti" Radosław Fogiel. Odnosząc się do zwołanego na 4 czerwca marszu "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu", stwierdził, że po raz pierwszy Platforma będzie maszerować przeciwko sobie.

W poniedziałek Wioletta Paprocka-Ślusarska została szefową sztabu wyborczego KO przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Rafał Trzaskowski z Donaldem Tuskiem zapowiedzieli podczas spotkania, że przy jej pomocy "spuszczą PiS łomot". 

 

- Ja pamiętam jeden moment, który zapadł mi w pamięć i nie wiem, czy to było zaplanowane. Może to była ta słynna brutalna złośliwość Donalda Tuska. Bardzo mnie to rozbawiło, gdy on wyszedł i mówił o zamianie rzek w ścieki, a Rafał Trzaskowski, sprawca katastrofy ekologicznej w Czajce, na wszelki wypadek bił brawo. No, wyjątkowa złośliwość - przypomniał Fogiel. 

Marsz 4 czerwca. Fogiel się nie wybiera 

Prowadzący dopytywał, czy polityk ma w planach udział w organizowanym przez Donalda Tuska marszu 4 czerwca "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami".

 

- Nie wybieram się. Pierwsza w historii sytuacja, w której Platforma będzie maszerować sama przeciwko sobie. Złodziejstwo to chyba każdy wie, co na ten temat sądzić. A drożyzna to przecież to, co nam Tusk proponuje. Przecież on chciałaby wprowadzić euro. Ale też niskie płace, pięć złotych za godzinę i ciesz się człowieku. (...) Wiemy, jak rządzi Donald Tusk. Poza tym ja wczoraj się poczułem młodszy, bo mówił, że się nie wybiera do Brukseli. Ostatnio jak tak mówił w 2014 roku, to kilka tygodni później spakował walizki i pojechał - opowiadał Fogiel. 

 

Zapytany czy duet Tusk-Trzaskowski stanowi dla PiS zagrożenie, stwierdził, że w Platformie trwa "walka buldogów pod dywanem. To jest tajemnica poliszynela dla każdego, kto się zajmuje polityką. Oni są niewiarygodni". 

Fogiel o winnych "kryzysu zbożowego". Pukaliśmy nadaremnie do drzwi KE

Protesty w Hrubieszowie i innych miastach Polski wciąż trwają. Rolnicy nie wierzą, że zapewnienia polityków partii rządzącej coś zmienią - chcą czynów i oficjalnych dokumentów. Fogiel tłumaczy, że winnych kryzysu jest przynajmniej kilku.

 

ZOBACZ: Rusza zespół ws. afery zbożowej. Krajewski w "Graffiti": Zaprosimy Kowalczyka, Telusa

 

- Za sam kryzys odpowiada to, że pukaliśmy nadaremnie do drzwi Komisji Europejskiej i mówiliśmy, że ten problem musi być rozwiązany szerzej. Nie można krajów przyfrontowych zostawiać samych sobie - powiedział poseł PiS Radosław Fogiel. 

 

WIDEO: Radosław Fogiel w "Graffiti" 

 

Ostatecznie, gdy frustracje rolników się pogłębiały, 5 kwietnia były minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zrezygnował z funkcji. 

 

- Rozmowy, negocjacje z KE nie przyniosły skutków. Próbował przekonać europejskich partnerów, że musi znaleźć rozwiązanie na poziomie unijnym. Nie znalazł tam przychylnego ucha. Honorowo więc uznał, że on rezygnuje. 

Postępowania w sprawie "kryzysu zbożowego". Fogiel: Kilka, jeśli nie kilkanaście

Prokuratura Regionalna w Rzeszowie rozpoczęła śledztwo ws. nieprawidłowości przy imporcie ukraińskiego zboża do Polski. Jak zaznacza poseł - w sprawie toczy się przynajmniej kilka postępowań. 

 

- Nie przewidzieliśmy, nie braliśmy pod uwagę, że jednak w tej dramatycznej sytuacji - tu cały czas chodzi o pomoc Ukrainie - znajdą się tacy, którzy po prostu, po cwaniacku, starają się na tym zarobić. Prokuratura już prowadzi postępowania. Jest ich kilka, jeśli nie kilkanaście - dotyczą oszustwa, sprzedaży pszenicy i innych zbóż niespełniających norm i ukrywanie, że one pochodzą z Ukrainy. To przestępstwo - przekazał.

 

Prowadzący Marcin Fijołek pytał, czy minister rolnictwa i w ogóle partia rządząca nie przewidzieli, że kwestia zboża może być problemem. - Na przełomie roków kwestia węgla była kwestią priorytetową. Dziś ten sam priorytet ma zboże - powiedział polityk. 

"Około 4 mln ton zboża musi wyjechać z kraju"

W sobotę Warszawa zakazała importu ukraińskiego zboża do Polski, a w poniedziałek sam minister rolnictwa Robert Telus sprawdzał, czy na granicę nie przyjeżdżają zboża i inne produkty od naszego wschodniego sąsiada. - Nikt klina między Polskę a Ukrainę nie wbije. Nadzieje są ze strony opozycji, ale one są płonne. Oni liczyli, że uda im się wykorzystać kryzys politycznie. Dla Polski ważne jest wsparcie Ukrainy. 


W poniedziałek doszło do spotkania ministra rolnictwa Roberta Telusa i jego ukraińskiego odpowiednika na tym stanowisku Mykoły Solskiego, jednak nie wiadomo, co z nich wniknęło. - Będą trwały również dzisiaj. Szukamy porozumienia, które zagwarantuje, że polski rynek nie będzie zalewany zbożem, którego nie chcemy. 

 

Minister Telus przygotuje propozycję legislacyjną, która doprowadzi do tego, że ukraińskie zboże wyjedzie z Polski. "Około czterech milionów ton zboża musi wyjechać z kraju" - dodał Fogiel.

 

Wcześniejsze odcinki "Graffiti" możesz zobaczyć tutaj.

 

kg/ml / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie