Polski medyk w Bachmucie. "Szczęście, jeśli uda się ugrać kolejny dzień życia"
- W Bachmucie nie ma skrawka ziemi, który w ciągu doby nie zostałby ostrzelany. Noc jest rozświetlana budynkami, które płoną - opowiada w Polsat News Damian Duda, medyk ochotnik, który jest w środku ostrzeliwanego przez Rosjan miasta. I jak dodaje, cywile mają szczęście, gdy uda im się ugrać kolejny dzień życia.
Od wielu miesięcy trwają walki o Bachmut. Po trwających od miesięcy natarciach i stratach liczonych w tysiącach rosyjskie siły posuwające się naprzód w żółwim tempie, bliskie są okrążenia i zdobycia miasta na wschodzie Ukrainy.
ZOBACZ: Prigożyn: Rosja zajęła Bachmut. Ukraina zaprzecza
Agencja Reuters nazywa walki o Bachmut "najbardziej krwawą bitwą piechoty w Europie od czasów II wojny światowej". W tych ekstremalnie trudnych warunkach pracuje zespół polskich medyków pola walki "W międzyczasie".
Wojna w Ukrainie. Relacja Polaka prosto z linii frontu
Damian Duda, jeden z wolontariuszy opowiedział w Polsat News o życiu na pierwszej linii frontu.
ZOBACZ: Ukraina. Żołnierz wszedł do cerkwi i zadał pytanie. Został pobity przez moskiewskich duchownych
- Sytuacja w Bachmucie jest ciężka. Nie jest to tajemnicą wojskową. Wystarczy spojrzeć na mapę. Praktycznie z każdej strony Rosjanie mają dogodną pozycję do bombardowania miasta - podkreśla Damian Duda.
- W Bachmucie nie ma skrawka ziemi, który w ciągu doby nie zostałby ostrzelany. Noc jest rozświetlana budynkami, które płoną - relacjonuje polski medyk.
I jak dodaje, poruszanie się po Bachmucie nie jest łatwe. - To przebieganie od jednego do drugiego budynku, mając nadzieje, że będzie się miało na tyle szczęścia, że akurat nie spadnie na nas bomba - podkreśla.
- Codziennie są ranni i zabici. To jest wojna, to świat, który nie daje żadnej taryfy ulgowej i nie oszczędza nikogo. W mieście jest trochę cywili i oni też giną. Wychodzą po wodę, szukają pożywienia, papierosów i natychmiast wracają do piwnic, które na co dzień są ich schronieniem - relacjonuje Damian Duda.
ZOBACZ: Ukraina: Atak irańskich dronów na Kijów. Eksplozje w stolicy kraju
Polski medyk ochotnik zwraca uwagę, że cywile mają szczęście, gdy uda im się ugrać kolejny dzień życia.
"Dziś Bachmut jutro Słowiańsk, Karamatorsk, a pojutrze Charków i Kijów"
- Przerw w ostrzale nie ma w ogóle. Są nawały artyleryjskie. Są sytuacje, gdy ogień jest bardziej nasilony, i takie gdy słabnie. Wtedy kierowcy starają się wywieźć osoby poszkodowane.
Damian Duda wskazuje, że najbezpieczniejszym miejscem są komórki lokatorskie.
ZOBACZ: Ukraina. Kryminaliści w Grupie Wagnera. Około 5 tys. zostało ułaskawionych
- Tam gdzie Państwo schodzicie po przetwory, ogórki do świątecznego stołu, my jemy, śpimy, żyjemy i opatrujemy rannych. W takich warunkach bardzo trudno utrzymać wysokie morale, ale nie mówię że go nie ma. Wszyscy są zgodni: dziś Bachmut jutro Słowiańsk, Karamatorsk, a pojutrze Charków i Kijów. Oni wiedzą, że nie ma innego wyjścia. Rosjanie się po prostu nie zatrzymają.